Artykuły

Białystok. Decyzja sądu w/s zwolnienia Nałęcz-Niesiołowskiego

Sąd administracyjny odrzucił skargę Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego na uchwałę zarządu województwa, odwołującą go z funkcji dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej. - Nie miałem wątpliwości, że tak się stanie - triumfuje marszałek.

Nałęcz-Niesiołowski szefował filharmonii przez kilkanaście lat, a rozstał się z nią wiosną na skutek narastającego konfliktu z prawie całą orkiestrą. Nie pogodził się z decyzją pracodawców i przed sądem dochodzi swych racji, w tym też chce przywrócenia do pracy. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku zwrócił się ze skargą na uchwałę zarządu województwa (właściciela filharmonii) w przedmiocie odwołania go ze stanowiska. Uważał, że zarząd, jedynie głosując, a nie pytając o opinię stowarzyszenia melomanów, złamał prawo. Sąd we wtorek ogłosił postanowienie - odrzucił skargę. Uznał, że powinien zająć się nią sąd pracy, bo uchwała zarządu nie jest prawem miejscowym, ale indywidualną decyzją o zwolnieniu szefa placówki kultury. Nie można jej rozpatrywać jako decyzji administracyjnej. Przebywający w Brukseli marszałek województwa Jarosław Dworzański skomentował nam orzeczenie krótko: - Nie miałem wątpliwości, że tak się stanie! Już przy podejmowaniu tej uchwały przez zarząd zwracałem uwagę prawnikom, by ją wnikliwie przeanalizowali, tak, aby wszystko zgadzało się pod względem formalnym. Dlatego byłem zdziwiony, gdy pan dyrektor ją oprotestował. Okazało się jednak, że to my mamy rację.

Marszałek dodaje, że także z punktu widzenia merytorycznego podtrzymuje decyzję sprzed kilku miesięcy: - Formuła współpracy się wyczerpała, teraz jest nowy dyrektor [Roberto Skolmowski z Wrocławia - red.], kończymy budowę gmachu, przed nami nowe zadania.

Ale zapomnieć o byłym dyrektorze się nie da, ponieważ nie tylko do sądu administracyjnego się odwoływał. Jego sprawą zajmuje się też Samorządowe Kolegium Odwoławcze oraz sąd pracy - a w tym sprawa o przywrócenie do pracy jeszcze się toczy (tyle, że została bezterminowo zawieszona, ze względu na inne postępowania). Nałęcz-Niesiołowski domaga się przywrócenia na stanowisko, a jeżeli tego nie da się już zrobić, to wypłatę odszkodowania w wysokości trzech pensji (niecałe 34 tys. zł brutto). Pozywa i zarząd województwa, i Operę i Filharmonię Podlaską (trzeba ustalić, kto jest jego pracodawcą). Nie kwestionuje tego, że został zdymisjonowany, ale okoliczności temu towarzyszące: że decyzja została mu przekazana bez podania powodów i uzasadnienia, a więc jego zdaniem jest nieważna. Poza tym nie zawierała wymaganych prawem opinii, w tym tej od ministra kultury. Pełnomocnik zarządu odpowiada, że odwołanie jest kompletne i zawiera wszystkie niezbędne aneksy. Poprawioną - zresztą na wniosek Nałęcz-Niesiołowskiego - uchwałę zarząd województwa podjął w maju.

Przed sądem pracy rozpatrywane były również sprawy niezgodnych z prawem kontraktów, jakie Nałęcz-Niesiołowski zawierał z pracownikami. Za kilka takich "kwiatków" został ukarany grzywną. Chodzi o to, że pracownicy wcześniej zatrudnieni byli na umowie o pracę, a potem podpisano z nimi kontrakty. Zdaniem PIP, która zawiadomiła sąd, umowa o pracę i kontrakt niczym się nie różniły. A właśnie zatrudnienie na kontraktach, a następnie zwolnienie kilku muzyków, było przyczyną protestu pracowników filharmonii, który doprowadził do odwołania Nałęcz-Niesiołowskiego ze stanowiska dyrektora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji