Artykuły

Mówienie o Polsce

ARTUR MŁODNICKI nie byłby zapewne sobą, a może nawet zaprzeczył całej swej - nie tylko artystycznej - osobowości, gdyby piękny jubileusz czterdziestolecia pracy scenicznej czcił w sposób normalny. I to nie tylko dlatego, że ten kpiarz i twórca znakomitych - nie tylko środowiskowych - anegdot, w którymś tam momencie poczuł się autentycznie wzruszony... Nie strzelił w nas kolejnym żartem, najbardziej serio zapewnił, że Wrocław jest i pozostanie Jego miastem.

"Nienormalne" było coś zupełnie innego. Na jubileuszowy benefis wybiera się zwykle rolę główną, wiodącą, najchętniej tytułową, nawet wówczas gdy rozmija się to z rozlicznymi dyspozycjami Jubilata. Wiadomo - o zasłużonych źle pisać nie wypada, a jeśli nawet ktoś tam się wychyli, ktoś inny po łbie go zdzieli. Artur Młodnicki zagrał dwa epizody, z których jeden tylko pozwalał na aktorskie budowanie postaci. Patrzcie młodzi i uczcie się młodzi! Piękny to zaiste akt szacunku i pokory. Szacunku dla epizodu i pokory wobec teatru. Potwierdziła się wszelako prawda, że nie ma wielkich i małych ról, są tylko wielcy i mali aktorzy. Karmazyn Młodnickiego, będąc postacią nakreśloną trafnie i wyraziście, zachował jednocześnie to, co w jego aktorstwu? najcenniejsze i najbardziej "młodnickie" - ciepło i wdzięk, lekkość i precyzję. I za to właśnie, Panie Arturze, serdeczne dzięki wraz z życzeniami (pisząc to winszuję zresztą bardziej nam, publiczności, niż Panu, Jubilatowi) wielu, wielu jeszcze nowych ról, wielu nowych spotkań na scenie i ekranie.

JERZY GOLIŃSKI, obejmując przed laty gdański teatr "Wybrzeże", powiedział na, jakiejś konferencji prasowej, że chce kontynuować linię swego poprzednika i rozmawiać o sprawach Polaków. Zasadzie tej pozostał wierny, współpracując z teatrem wrocławskim, zwężając zresztą krąg zainteresowań do sztuk Wyspiańskiego, a więc autora, którego całe dzieło twórcze jest nieustannym "mówieniem o Polsce". Przed rokiem reżyserował "Wesele", przedstawienie zapewne dalekie od doskonałości i tak też zgodnie przyjęte przez krytykę, choć zarazem widowisko niemal bezbłędne w zestawieniu choćby z telewizyjna prezentacją tej sztuki. "Wyzwolenie" jest sztuką równie wybitną, a przecież trudniejszą. Nie ma tu bajecznie kolorowej, obyczajowej otoczki. "Wyzwolenie" to tylko poetycki dyskurs na "wielkiej pustej scenie". Z drugiej strony "Wyzwolenie" nie ma tak bogatej tradycji scenicznej jak "Wesele", co i mniej reżysera krępuje i mniej skłania do nowatorskich rozwiązań.

Jeśli dobrze odczytałem intencje reżysera, zobaczył on w "Wyzwoleniu" modernistyczną, neoromantyczną polemikę z romantycznymi archetypami; ale polemikę ową wpisał w nasze współczesne doświadczenia, w świadomość i wrażliwość ludzi żyjących w siedemdziesiątych latach dwudziestego wieku.

TWÓRCY widowiska - reżyser JERZY GOLIŃSKI i scenograf WOJCIECH KRAKOWSKI - najwyraźniej nawiązują do scenicznej recepcji Mickiewiczowskich - czy szerzej: romantycznych - dzieł. Oto przy otwartej kurtynie maszyniści wtaczają trzy krzyże - to schillerowska inscenizacja "Dziadów". Na scenę wchodzi skuty Konrad, co naturalnie także jest wyraźną aluzją. Konrad mówi tekst patetycznie, z afektacją, nieszczerze. A potem schodzi, by szukać prawdy o Polsce. Szuka jej i w fabularnych schematach i wśród określonych romantycznych symboli i mitów, spotyka się ze stereotypowymi postaciami. I prawdy owej nie znajduje.

Akt drugi to kluczowe dla sprawy rozmowy z Maskami. Ale te maski - tak sugeruje kostium - to nasi współcześni; przyszli tu wprost z ulicy, w codziennych ubraniach, na jakiś wielki narodowy mityng. Przyszli, by o przeszłości i przyszłości Polski pomówić. A dyskusje te nie są wcale koturnowe, to zwykła wymiana myśli między dwoma bardzo "dzisiejszymi" adwersarzami. A potem już tylko finał. W finale zaś dość zaskakujące uwznioślenie, apoteoza.

I nie bardzo potrafię rozsądzić czy było to Wyspiańskiego zza grobu zwycięstwo (niejako "zemsta" za słuszne w moim rozumieniu "obniżenie tonu") czy też reżyser sugeruje, że już samo szukanie prawdy, samo mówienie o Polsce godne jest najwyższego szacunku i samo w sobie uwzniośla. Pogląd nie wydaje mi się wprawdzie zupełnie bezdyskusyjny, skłonny byłbym przyjąć go jednak, gdyby do owego wniosku doprowadził reżyser wyrazistymi i precyzyjnymi środkami scenicznymi. Niestety w tym i teatralnie, i myślowo niezwykle interesującym widowisku w którymś momencie zabrakło jedności między teoretycznymi, intelektualnymi założeniami a sceniczną praktyką.

Zarzut to istotny - nie przekreślający przecież wielu niewątpliwych zasług reżysera, nie mogący podważyć innych walorów przedstawienia. Do walorów tych zaliczyłbym także aktorstwo.

A Z TEGO punktu widzenia "Wyzwolenie" to przede wszystkim Konrad. JANUSZ PESZEK tą jedną z najtrudniejszych ról w rodzimej dramaturgii, potwierdził swe duże możliwości aktorskie. Zbudował postać dynamiczną, wewnętrznie skomplikowaną, a przy wszystkim - z wyjątkiem owego finału - prowadzoną konsekwentnie.

Na drugim zaś biegunie tłum. Naturalnie zindywidualizowany, ale przecież tłum, z którego wyróżnić pragnę przede wszystkim, - poza Arturem Młodnickim rzecz jasna - IGORA PRZEGRODZKIEGO (Reżyser), IGĘ MAYR (Muza), BOGUSŁAWA DANIELEWSKIEGO (Kaznodzieja) i FERDYNANDA MATYSIKA (Przodownik).

Nie znaczy to jednak, by pozostali, a więc (w kolejności zgodnej z programem) ANDRZEJ POLKOWSKI, MARIAN WIŚNIOWSKI, WŁADYSŁAW DEWOYNO, ANDRZEJ WILK, JOANNA DOBRZAŃSKA, ANDRZEJ GAZDECZKA, PIOTR KUROWSKI, ANNA KOŁAWSKA, JADWIGA SKUPNIK, JÓZEF SKWARK, ZYGMUNT BIELAWSKI, JERZY FORNAL, ANDRZEJ ERCHARD, CEZARY KUSSYK, STEFAN LEWICKI, TADEUSZ KAMBERSKI, ALBERT NARKIEWICZ zawiedli czy rozczarowali. Przeciwnie, zgłosili propozycje zindywidualizowane acz podporządkowane naczelnej idei reżyserskiej. Są niewątpliwie współtwórcami sukcesu tego widowiska.

Bo mimo zgłoszonych zastrzeżeń trzeba jednak mówić o sukcesie i reżysera, i zespołu, i teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji