Artykuły

Różewicz Open Festiwal - z rozmów, przedstawień i rewizji

Impreza nie jest oderwaną od sytuacji i historii wizytówką miasta. Wręcz przeciwnie: zakorzeniona w przestrzeni i historii Radomska, okazuje się świadectwem pamięci kolejnych pokoleń o wybitnych braciach - Różewicz Open Festiwal 2011 w Radomsku podsumowuje Paulina Danecka z Nowej Siły Krytycznej.

3x Różewicz, cztery spektakle, piąta edycja. Tegoroczny Różewicz Open Festiwal (3-10 października 2011) przypadł w 90 rocznicę urodzin Tadeusza Różewicza - był tort z cytatów, kolejna premiera "Kartoteki" (tym razem Teatru Dzieci Zagłębia im. J. Dormana z Będzina, w reżyserii Michała Kusztala) oraz prapremiera "Z Różewicza dyplom" (spektaklu studentów PWSFTViT w Łodzi, w reżyserii Zbigniewa Brzozy). Różewicz na ustach kilku pokoleń - wielomedialnie, pomysłowo. Radomsko - bo tam urodzili się bracia: Janusz, Tadeusz i Stanisław Różewiczowie - po raz kolejny okazało się miejscem konfrontacji i dyskusji - miejscem dobrze zakorzenionej tradycji.

Trzeba mieć pomysł, trzeba mieć pasję! Historia spotkań z twórczością braci Różewicz ewoluuje i obrasta w nowe wydarzenia. Pani Krystyna Michalska - jedna z organizatorek, tak wspomina festiwalowe początki: "w 2001 roku Kasia Adamala, wówczas uczennica I LO, wymyśliła imprezę 3x Różewicz. Zorganizowała ją w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Zostałam zaproszona do czytania prozy Tadeusza Różewicza. Była to jednorazowa inicjatywa".

Pomysł okazał się perspektywiczny - twórczość każdego z braci Różewiczów dopominała się uwagi, a tym samym wpływała na formę spotkań.

W 2008 roku powtórzono spotkanie wokół twórczości braci - 3x Różewicz. Rok ten przyniósł pierwszy, radomszczański spektakl w reżyserii Anny Wieczur-Bluszcz: "Starszy brat" (historię Janusza przywołaną za książką Tadeusza: "Nasz starszy brat"), projekcję filmów Stanisława oraz wystawę plakatów do spektakli Tadeusza ze zbiorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu.

Od 2009 impreza powtarza się cyklicznie pod nazwą "Różewicz Open Festiwal" - łączy w sobie media: literatury, teatru, fotografii oraz filmu.

Integralnym wydarzeniem festiwalu jest Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Janusza Różewicza - poświęcony pamięci "starszego brata". To konkurs dla twórców przed debiutem, gdzie główną nagrodą jest wydanie tomiku poetyckiego. W tegorocznej, trzeciej edycji w jury zasiedli: Ireneusz Kaczmarczyk, Dorota Koman oraz Bohdan Zadura. Rozstrzygnięciu towarzyszą: prezentacja laureatów, rozmowy o poezji, koncerty, recytacje.

Wydarzeniem nowym, rozpoczynającym być może kolejną ciekawą tradycję, był tegoroczny Prolog festiwalu (12-14 czerwca 2011) - spektakl Wrocławskiego Teatru Współczesnego w reżyserii Michała Zadary: "Kartoteka na Famegu" - wejście z przedstawieniem w przestrzeń fabryki: w przestrzeń pracy i wyobraźni autora. Na październikowym festiwalu "Prolog" zafunkcjonował w postaci wystawy zdjęć Mirosława Kercza "Kartoteka w Radomsku" oraz wspomnień uczestników.

Nie zabrakło osób związanych z Tadeuszem Różewiczem oraz reprezentacji autora - zaklęty w portretowym cyklu zdjęć Elżbiety Lempp, przywołany w opowieściach Marii Dębicz, która od 20 lat zajmuje się recepcją jego twórczości na świecie. Dla potrzeb festiwalu wypożyczyła kolekcję plakatów z zagranicznych premier, przywiozła również prezent od jubilata: plakat z podpisem i dobrymi życzeniami.

"W tym roku chcieliśmy się skupić głównie na teatrze" - opowiada Krystyna Michalska. I faktycznie piąta edycja to cztery propozycje spektakli: wspomniane już: "Kartoteka" i "Z Różewicza dyplom", jak również: "Stara Kobieta wysiaduje" w reż. Marka Fiodora oraz "Krety i rajskie ptaki" reż. Maciej Podstawny.

Wymienione przeze mnie spektakle doczekały się już recenzji - nie chcę ich powielać, napisze tylko o kilku pojedynczych refleksjach w odpowiedzi na pytania: kogo interesuje Różewicz? co mówi sam, a co mówią nim i dlaczego?

Twórczość Różewicza jest bardzo aktualna - widzowie wychodzący ze spektakli dziwią się i zachwycają, że to takie współczesne, a przecież minęło 50 lat od wydania "Kartoteki". Z czasem teksty Różewicza wyzwalają się z kontekstu historycznego, nie tracąc przy tym na trafności - zaczynają funkcjonować jako uniwersalny opis relacji i komunikacji, dobry schemat dramaturgii otwartej, skarbnica pomysłów. Mimo to niektórzy z twórców próbują Różewicza uwspółcześniać jeszcze bardziej - na maxa! Na korzyść, czy na szkodę? Nie chcę oceniać, ale to samo wychodzi. Przywołam kilka zastosowanych pomysłów . Wujek palący po pielgrzymce "holenderskie" papierosy, robiący oko do dziewczyn na scenie kolejnej "Kartoteki" to niezły, młodzieżowy żart Kusztala, podobnie jak atletka chodząca po widzach - działa bezpośrednio i cieleśnie - za przyzwoleniem i zrozumieniem Różewicza. Ale chór starców w ciałach młodych, z kijem bejsbolowym i wózkiem z supermarketu? - przekonuje znacznie mniej.

Każdy ma swoje granice przywiązania do form i symboli - ostateczną powinna być granica czytelności. Lepiej reinterpretować niż dopisywać. Czytać, czytać co raz dokładniej. I brać kolejne teksty, bo przywoływane przeze mnie "Kartoteka" i "Stara kobieta wysiaduje" mają już i tak liczne przedstawienia. Kolejne spektakle wnoszą coś nowego, ale to ciągle za mało: gdy za dobrym pomysłem idzie nazbyt daleka wizja, odbiór się załamuje, czytelność słabnie. Czytać, czytać Różewicza!

Można (jak Fiodor) starą kobietę zobaczyć w ciele atrakcyjnym, ciągle walczącym o swą seksualność - we współczesnej kobiecie sukcesu - trochę bezradnej wobec mód, ale walczącej. W jej piskliwych próbach flirtu . Można, nawet będąc przywiązanym do wizji arystofanowskich lubieżnych staruch. Ale robić z Prządek dresiary, a zaraz potem Żydówki i dopisywać konteksty wojenne ? - można, tylko: po co? To się nie podoba nawet młodemu pokoleniu, które się nie zna. Starsi wychodzili niezadowoleni. Czytać, czytać Różewicza! Skoro się już staruszek pogodził z Młodą Niemką w "Kartotece rozrzuconej" - iść dalej. Czytać Różewicza. Czytać, wystawiać, a potem konfrontować - co raz szerzej. Spotkajmy się w Radomsku.

Różewicz Open Festiwal to owoc współpracy wielu osób, dla których twórczość i recepcja Różewiczów pozostaje najważniejsza, którzy od dobrego pomysłu potrafili przejść do ogólnopolskiego wydarzenia na wysokim poziomie. Festiwalem zaczynają interesować się naukowcy i studenci - stwarza on bezcenną okazję do konfrontacji wiedzy i pamięci.

Festiwal to efekt całorocznej pracy, kolekcjonowania i realizacji pomysłów. Nie jest wziętym z mód zewnętrznych pomysłem. Nie jest oderwaną od sytuacji i historii wizytówką miasta. Wręcz przeciwnie: zakorzeniony w przestrzeni i historii Radomska, okazuje się podnoszonym przez kolejne pokolenia procesem myślenia o Różewiczach. I to chyba największa wartość festiwalu. Bardzo mi odpowiada taka jego wizja - bez szumu, dogłębnie, wieloaspektowo. Wróżę sukces. Naturalną kolejnością rzeczy Różewicz Open Festiwal nabierze rozgłosu, przy czym życzyłabym organizatorom i wszystkim tym, którzy chcą mówić Różewiczem i o Różewiczu, by udało im się zachować to, co pochwalone: ciągłość, namysł i odrobinę ciszy, w której przychodzą do głowy najlepsze myśli i interpretacje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji