Artykuły

Przywiązując się do roli można oszaleć

Chociaż na scenie występuje już 30 lat, nadal ma tremę. Jego monodram "Zapiski oficera Armii Czerwonej" został pokazany w białostockim Teatrze Dramatycznym po raz 500.! Z KRZYSZTOFEM ŁAWNICZAKIEM rozmawia Urszula Krutul.

Krzysztof Ławniczak od prawie 20 lat gra w "Zapiskach oficera Armii Czerwonej" postać Michaiła Zubowa

Pamięta pan jeszcze premierę "Zapisków oficera Armii Czerwonej"?

- Oczywiście, że pamiętam! To był mój pierwszy monodram w teatrze zawodowym. Niech pani sobie wyobrazi - spektakl premierowy trwał 2 godziny i 10 minut. Był dłuższy niż obecnie. Z czasem został okrojony. I teraz proszę pomyśleć - dwie godziny przynudzać. Straszne! Myślałem sobie więc: "żeby tylko nie nudzić". Recenzje były różne - pochlebne i nie. Sprawa gustu. Ale więcej było pozytywnych.

Jak ewoluowała ta rola przez 500 przedstawień?

- Niewątpliwie czas i praktykowanie tego spektaklu kazało go skrócić. Eliminowaliśmy niektóre sceny. I spektakl w tej chwili - jeżeli jest duże zaangażowanie publiczności - trwa godzinę i 45 minut. Ale to tylko z korzyścią dla spektaklu, dla widzów i dla przekazu pewnej myśli. W ciągu tych 20 lat trochę dojrzałem, trochę przeżyłem, więc być może i mój bohater - Zubow stał się pełniejszy. Nie bronię tej postaci, bo nie chcę tego robić. Natomiast niewątpliwie Krzysztof Ławniczak dojrzał przez te 20 lat i siłą rzeczy role, które gra, muszą być pełniejsze.

A nie ma pan czasami dosyć tej postaci oficera?

- Mam dosyć. Czasem jak każdy człowiek chodzę i nosem kręcę. Ale jak już przyjdzie się do pracy, to trzeba pracować. Nie ma wyboru. Monodram prawie w 100 procentach jest formą dialogu z widzami. I widzowie często mnie słuchają, reagują. To jest wymiana myśli. Ja prezentuję swoje poczucie humoru. Nie każdemu się to podoba, ale są ludzie, którym to odpowiada. Formuła tego spektaklu jest taka, że jest on interaktywny. Ja wręcz dotykam tych widzów. I to ludzi w jakiś tam sposób zachęca albo zniewala.

Jaką myśl chcecie przekazać "Zapiskami..."?

- Na przestrzeni czasu różną. Na pewno jest w tym spektaklu przekaz historyczny i edukacyjny. Tamta rzeczywistość była tragiczna. A dziś wydaje się groteskowa, wręcz farsowa. Do głowy nam nie przychodzi, że tak można się było zachowywać. A tak było. Dziś się z tego śmiejemy. Chcemy też powiedzieć, że warto robić swoje. Nie dać się propagandzie politycznej. Nie dajmy się wmanewrować w nic, co nam proponują. Bo można oszaleć.

Który ze spektakli szczególnie zapadł panu w pamięć?

- Pracuję w zawodzie 30 lat. Mam na koncie spektakle, które były grane przez 8,10 lat. Na przykład "List z Ameryki", "Terminator". Bardzo lubię "Przyjazne dusze". Z różnych względów. To jest bardzo mądry tekst, świetnie napisany. To jest świetna komedia romantyczna. Aktor zawsze mocno się przywiązuje do roli, w którą aktualnie się wciela. A nie wolno się przywiązywać się do roli, żeby nie oszaleć.

Co z pana punktu widzenia jest w teatrze najwspanialsze?

- Dla mnie spektakl. Bo praca nad rolą jest pracą ciężką, żmudną. Trzeba dużo czasu, żeby rolę dobrze przygotować. Trzeba się nauczyć tekstu, a później trzeba siebie połamać w środku. Połamać swoje ciało. Mamy swoistą motorykę, a czasem reżyser chce wydobyć z nas całkiem inną. Trzeba się na przykład nauczyć chodzić i mówić inaczej niż na co dzień. Kiedy już człowiek naprawdę popracuje bardzo mocno, kiedy etap najbardziej żmudnych prób dobiegnie końca, wyłania się z tego spektakl. I wtedy jest cała radość. I sens naszego życia aktorskiego.

Ma pan tremę przed wyjściem na scenę?

- Coraz większą! Boję się. Po prostu się boję. Ma być dobrze, a jak nie będzie dobrze to co? (śmiech).

A jak się pan pozbywa tej tremy?

- To jest kwestia koncentracji. Jak gaśnie światło, mam obowiązek wejścia w inny świat.

Lepiej się gra w spektaklach interaktywnych, czy też wtedy kiedy aktor jest na scenie, a widzowie na swoich miejscach?

- To są dwie szkoły jazdy. Trzeba znaleźć swój komfort i pewność siebie w wykonywaniu zawodu w każdej formie. W interakcjach jest cieniutka granica. Ktoś się może obrazić, ktoś może sobie nie życzyć kontaktu. Kiedy chcę np. wziąć widza za rękę, to pomiędzy moją dłonią, a dłonią widza jest odległość przekładająca się na ciężką pracę, którą trzeba wykonać w trakcie prób i myślenia nad rolą. Żeby to odbyło się bezkolizyjnie. Człowiek musi widzieć, że druga strona, czyli aktor, robi wszystko co jest wymagane w zawodzie. Że nie oszukuje

Jak się pan czuł przy setnym i kolejnych setkach spektakli "Zapisków..."?

- Nie umiem tego nazwać. Każdy spektakl jest pierwszy. To banał, ale tak jest. Gdybym nie miał tremy, to może bym sobie założył, że będzie tak czy inaczej. Ale ja się boję i robię wszystko, żeby było w porządku.

Pracuje pan teraz nad "Pipi Pończoszanką"?

- Tak. Gram Kapitana Pończochę. To jest nieduża rola. Wdzięczna. Reżyserem jest Andrzej Beya Zaborski. To sztuka rockowa. Towarzyszy nam na scenie świetny zespól rockowy. Zapraszam też wszystkich na "Wisielca". Może się tak stanie, że ten spektakl będzie w repertuarze na stałe. Premiera była w czerwcu. To tekst który wygrał konkurs "Raz, dwa, trzy". Dosyć traumatyczny, ciężki. Miałem duże obiekcje, żeby się tej roli podjąć, ale zarazem było to ogromne wyzwanie.

Jak się gra takie ciężkie role?

- Jestem zawodowym aktorem. Potrafię się odciąć. Jak inaczej? Muszę tak. Ale żeby dojść do pewnych efektów, to musi się w głowie poprzestawiać. Od głowy się zaczyna.

Pana marzenia?

- Myślę, że aktor nie powinien mieć marzeń. Żeby się nie rozczarować. Los przynosi różne rozwiązania. Raz lepsze, raz gorsze. Tak jak w życiu. Natomiast przywiązywanie się do pewnych myśli może przynieść bolesny upadek. Bo one mogą być nigdy niezrealizowane. Także staram się nie mieć marzeń. Ambicje mam! Odkąd pamiętam zawsze mówiłem, że chcę być aktorem użytecznym.

I mam nadzieję, że tak jest.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji