Artykuły

Trela!

Ten na wskroś krakowski artysta zostawia czasem swój cudowny krakowski akcent i zaszczyca swoim talentem teatry warszawskie.Znowu jest to "Wyzwolenie".I jest Jerzy Trela w roli Geniusza (Mickiewicza). Wielki aktor z Innego Teatru, z innego świata, z innej rzeczywistości - pisze Marek Stremecki w Temi

O panu Jerzym Treli usłyszałem po raz pierwszy pod koniec 1972 roku. W Starym Teatrze w Krakowie trwały właśnie próby do głośnego -jak się później okazało - spektaklu "Dziady" Adama Mickiewicza w reżyserii Konrada Swinarskiego. O przygotowaniach do przedstawienia opowiadał w domu kultury ówczesny dyrektor teatru Jan Paweł Gawlik podczas spotkania literackiego z młodzieżą szkolną. Pamiętam, że bardzo zachęcająco i plastycznie dyrektor mówił o wykuwającym się dziele teatralnym. Wrażenie robiła opowieść, że reżyser na potrzeby inscenizacji przebudował cały budynek teatralny, a z okna w głównej sali widowni naprawdę będzie wyskakiwał aktor grający Rollisona. I mówił Gawlik, że w przedstawieniu bierze udział cały zespół Starego, łącznie z emerytami. Padło też nazwisko aktora kreującego główną rolę - Jerzy Trela. Wiadomość ta była rozczarowująca, bo co prawda aktor ten znany nam (uczniom - teatromanom z VLO w Krakowie) był z witkacowskich ról w Starym Teatrze, ale gdy myśli się (raczej myślało) o Konradzie, to raczej o kimś poważniejszym, większym... To powinien po prostu być - uważaliśmy - Jan Nowicki, wtedy gwiazdor Starego i polskiego kina. Na szczęście Konrad Swinarski wiedział, co robi. Premiera "Dziadów" odbyła się w lutym 1973 roku, za rok z okładem ten sam reżyser przygotował "Wyzwolenie" Wyspiańskiego znów z Trelą w roli Konrada.

W ciągu tych dwóch lat artysta wszedł do historii polskiego teatru na zawsze. Pana Jerzego Trelę poznałem osobiście jako student szkoły teatralnej. Przyszedł na jakąś szkolną imprezę - popijawę. Koniecznie chciałem go zagadnąć na okoliczność wielkich ról, pochwalić się, że widziałem po wiele razy i "Dziady", i "Wyzwolenie", i że w ogóle. - Me widzisz chłopcze - zgasił mnie inny krakowski, choć mniej znany aktor - że pan Jurek chce się spokojnie napić wódeczki, a ty mu przeszkadzasz. No i jasne, że o nic już nie zapytałem.

Jurkiem Trelą pan Jerzy stał się kilka lat później dzięki mojemu przyjacielowi, aktorowi Starego Ryśkowi Łukowskiemu - kumplowali się, a Jerzy Trela stawał się wielkim aktorem w skromnych, ale cudnych spektaklach reżyserowanych przez brata Ryśka - Janka - w krakowskim Teatrze STU i Teatrze Rozmaitości. To było jeszcze przed okresem konradowskim. Potem przyszło wiele innych wspaniałych ról Jerzego Treli, także w teatrze TVP, które ugruntowały pozycję tego aktora.

Ten na wskroś krakowski artysta zostawia czasem swój cudowny krakowski akcent (przedłużenie samogłoski w ostatniej sylabie wyrazu) i zaszczyca swoim talentem teatry warszawskie. Właśnie jest tuż po premierze w Teatrze na Woli, któremu od ubiegłego roku z powodzeniem szefuje Tadeusz Słobodzianek. Znowu jest to "Wyzwolenie". Inny Konrad, inni Polacy, według reżysera głównie zajęci "chocholim" tańcem przy smoleńskim krzyżu na Krakowskim Przedmieściu. I jest Jerzy Trela w roli Geniusza (Mickiewicza). Wielki aktor z Innego Teatru, z innego świata, z innej rzeczywistości. Paraliżuje napotkanych młodych aktorów i stara się przeciągnąć na swoją stronę. Odpuszcza, gdy widzi, że nic z tego. Patetyczny i ironiczny, niczego nie udający, pełen dystansu i skupienia. W życiu wspaniały Człowiek, na scenie wciąż niedościgły Aktor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji