Artykuły

Mroczna historia Balladyny

"Balladyna" w reż. Ingmara Villqista w Teatrze Nowymw Zabrzu. Pisze Magdalena Figzał w Śląsku.

Większości z nas Balladyna kojarzy się przede wszystkim ze szkolną lekturą, czytaną zwykle jako modelowy przykład dramatu romantycznego. W istocie bowiem sztuka Juliusza Słowackiego zawiera w sobie wszystkie cechy przypisywane romantycznej stylistyce - elementy fantastyczne, ludowe i baśniowe przenikają się tu z realnością, zaś tytułową bohaterkę bez wątpienia określić można mianem postaci tragicznej. Nie bez przyczyny porównuje się Balladynę z najbardziej "krwawymi" dramatami Szekspira, szczególnie zaś z Makbetem, który w równie wyrazisty sposób odsłania okrutne mechanizmy działania władzy, prowadzące do kłamstwa i zbrodni.

Czy jednak w dramacie Słowackiego jesteśmy w stanie odnaleźć tyleż samo uniwersalizmu, co w sztukach słynnego Stratfordczyka? Ingmar Villqist w swej inscenizacji Balladyny zrealizowanej na scenie Teatru Nowego w Zabrzu udowadnia, że tak.

Jego spektakl nie jest szablonowym odczytaniem dramatu Słowackiego, który w historii dwóch sióstr zakochanych w tym samym mężczyźnie widzieć chce jedynie złą naturę pierwszej oraz dobroć i czystość tej drugiej. W kontekście dzisiejszych interpretacji dzieł klasyków taka opozycja z konieczności wydać się musi sztuczna i w dużej mierze uproszczona. Reżyser rezygnuje więc z jednoznaczności zarówno w konstrukcji, jak i ocenie postępowania swych bohaterek, wskazując przy tym na złożoność ludzkiej natury, która w zależności od sytuacji przybierać może różnorodne odcienie.

Od samego początku świadomie zaciera Villqist kontrast pomiędzy postacią Balladyny (Anna Konieczna) a jej młodszą siostrą Aliną (Joanna Fałkowska). Obie pojawiają się na scenie w wyrazistej, punkowej stylizacji - w czarnych, obcisłych strojach, butach na wysokim obcasie i mocnym makijażu. Ich ruchy oraz gesty są podobne - siostry doskonale wiedzą w jaki sposób wykorzystać swą kobiecość, aby osiągnąć upragniony cel. W momencie pojawienia się Kirkora (Jarosław Karpuk) rozpoczynają bezwzględną rywalizację o jego względy. Stawką w tej grze jest nie tyle miłość upragnionego mężczyzny, co raczej królewskie życie, jakie czeka tę, której uda się poślubić księcia. Kirkor oczywiście ślepo wierzy w dobre intencje ponętnych dziewcząt, zapewniających go o swej miłości. Wybór właściwej żony nie jest jednak łatwy, toteż, o tym która z sióstr zostanie panią Kirkorową zadecydować ma ich pracowitość - wygra ta, która pierwsza powróci z lasu z dzbanem pełnym malin.

Choć finał tej historii jest nam dobrze znany, inscenizacja Villqista ujawnia szereg luk i pęknięć wpisanych w tekst Słowackiego, które każą ponownie zastanowić się nad - wydawać by się mogło - oczywistą klasyfikacją bohaterów tego dramatu. Istotne znaczenie dla zaproponowanego przez reżysera odczytania tragedii, będzie mieć scena spotkania sióstr w lesie, która rozpocznie serię zbrodni dokonanych przez Balladynę. Kluczowy dla tego obrazu dialog osadzony został w zupełnie nowym kontekście interpretacyjnym, w którym zarówno Balladyna, jak i Alina odsłaniają ciemne, a nawet demoniczne strony swej kobiecej natury. Oczywiście to Balladyna pierwsza sięga po nóż, jednakże swym zachowaniem i złośliwościami Alina igra ze słabościami siostry, niejako prowokując ją do popełnienia tragicznego w skutkach czynu. Utrzymana w napięciu scena pokazuje, iż w decydującym starciu rywalizujących kobiet niewiele brakowało, by role kata i ofiary odwróciły się.

W przedstawieniu Villqista zło przychodzi z zewnątrz, nie jest zaś immanentną cechą konkretnych postaci. Balladyna dokonując pierwszego mordu ma jeszcze szansę na skruchę i wyznanie winy, nie korzysta z niej jednak, gdyż w świecie, który ją otacza łatwiej jest łamać zasady moralne niż ich przestrzegać. Wiedzą o tym nawet leśne duchy zamieszkujące okolice Gopła - Chochlik i Skierka narzekają na nadmiar obowiązków, jakimi obarcza je królowa jeziora Goplana, jednakże z nieskrywaną satysfakcją wykonują te polecenia, które mogą zaszkodzić ludziom bądź też pokrzyżować ich plany. Ponadto leśna świta także swym wyglądem wpisuje się w mroczny krajobraz, w jakim umieścił Villqist swych bohaterów. W kostiumach wszystkich postaci zaprojektowanych przez Katarzynę Sobańską dominuj e czerń. Aurę tajemniczości i działania nieczystych sił podkreśla również ekspresjonistyczna | scenografia Marcela Sławińskiego, w dużym stopniu odrealniająca i deformująca rzeczywistość. Stanowią ją rozpostarte w różnych miejscach sceny białe siatki, przez które co jakiś czas przebija się czerwone, sugestywne światło. Pełne kontrastów, krzywizn i załamań tło scenograficzne przywołuje skojarzenia z estetyką niemieckiego kina ekspresjonistycznego z początku lat 20. - także w tych dziełach realność nieustannie mieszała się z tym, co fantastyczne i nadprzyrodzone. Ważnym elementem spektaklu jest również muzyka - trzy zasadnicze motywy muzyczne towarzyszą aktorom w ich scenicznych działaniach lub też sygnalizują przejścia między aktami. Jednym z nich jest kołysanka z filmu Dziecko Rosemary Romana Polańskiego, którą co jakiś czas nuci Skierka. Z dramatu Słowackiego wyciął reżyser wszystkie fragmenty związane z postacią Filona - stanowiącego uosobienie bohatera romantycznego, marzącego o czystej, idealnej miłości. Nie jest to zabieg przypadkowy, gdyż w świecie opartym na przemocy, pożądaniu i kulcie władzy, jaki kreśli w swym spektaklu Villqist, nie ma miejsca na miłość do bliźniego, zaś relacje międzyludzkie mają przede wszystkim wymiar pragmatyczny.

Dużym atutem zabrzańskiego spektaklu jest doskonale dobrana obsada aktorska - przyporządkowanie roli na przekór fizycznym warunkom aktorów okazało się strzałem w dziesiątkę, pozwalającym .na wielowymiarowe ukazanie postaci. Balladyna w wykonaniu Anny Koniecznej to najbardziej tragiczna postać tego przedstawienia - pozornie silna i bezwzględna, w rzeczywistości zaś ślepo zmierzająca do autodestrukcji. W drodze tej towarzyszy jej kochanek i wspólnik zbrodni Fon Kostryn. Wcielający się w jego postać Grzegorz Cinkowski po raz kolejny dowiódł swego aktorskiego kunsztu i pokazał, że nawet drugoplanowa rola może stać się jedną z najbardziej wyrazistych kreacji spektaklu. Na uwagę zasługuje również postać Matki (Danuta Lewandowska), znakomicie oscylującej pomiędzy tragizmem i groteską.

W swej inscenizacji Balladyny dokonuje Villqist swoistego "recyklingu" romantycznej tragedii Słowackiego, wskazując przy tym na zawarty w niej uniwersalizm i ponadczasową aktualność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji