Artykuły

Faust jest kochankiem i już!

"Faust" w reż. Marka Weissa-Grzesińskiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Ocena Anny Gromnickiej.

Wszystko było tak, jak być powinno: od solistów po tekst i scenografię. Bardzo dobra premiera "Fausta"!

Nastawiono nas na "Fausta" wielopłaszczyznowego i zagmatwanego. Jednak libretto ma swoje ograniczenia i prócz eksplozyjnej sceny baletowej w "Nocy Walpurgi" wybrzeżowy Faust nie odkrył przed nami nowego oblicza. Faust jest kochankiem i już! Namiastką przesłania humanizmu może być lekko spuentowana choć nie ekskluzywna weselna scena z motywem "złotego cielca" - panny młodej. I pomysł Izadory Weiss, choreografa, na uwspółcześnienie sceny baletowej w "Nocy Walpurgi". Ten taniec jest tu jak ożywczy likier miętowy: naturalnie wpasowany w narrację.

Dynamiczna oprawa muzyczna rozbija skostniałe libretto. Niemal tak jak prolog, w którym metafizyka sceny z krzyżem jest wzmocniona grą świateł i antycznym w wymowie śpiewem chóru. Zalety: świetna obsada, w której błyszczy Anna Cymmerman (wyrównany, jasno brzmiący sopran, przekonująca i dojrzała aktorsko jako Małgorzata) i Agnieszka Wolska, która nadała roli tragiczny rys. Wokalną siłą "Fausta" jest Mefistofeles, czyli Radosław Żukowski, zniewalający i bezbłędny warsztatowo bas trzymający spektakl w ryzach. No i pięknie osadzony w liryce opery Faust wspaniałego tenora, Adama Zdunikowskiego.

Jest jasno zarysowana hierarchia scen i konsekwentna dramaturgia w przeprowadzeniu wątków, której nie przeszkadzają nawet "zbiorówki" chóru - niezbyt wyrównanego brzmieniowo. To wystarczy, może nie żeby przestraszyć się Szatana, ale by cieszyć się prawdziwie artystyczną robotą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji