Artykuły

Rower i nowe majciochy

- Ile masz łat?

- Dziesięć.

- Podoba ci się przedstawienie?

- (Cisza, wzruszenie ramion) (i po chwili) chyba tak. To jest śmieszne. Ale to wcale nie jest przedstawienie.

- A jakbyś to nazwała?

- Czy ja wiem...

Niezbyt rozmowna jest moja sąsiadka z fotela obok. Jej koleżanka ~ równolatka, także. Trochę są jakby zawstydzone, ale tak naprawdę to nie wiedzą o co chodzi w tym spektaklu, dość zresztą sympatycznie zatytułowanym "Która godzina?".

"KTÓRA GODZINA?" to widowisko muzyczne (coś w rodzaju musicalu) przeznaczone dla "starszych dzieci i młodszych rodziców". Teatr, dramaturgia dla młodzieży to problem dręczący nas od lat. Tak się jakoś dzieje, że umyka teatrowi pewna grupa wiekowa widzów, którzy - z jednej strony - nie są już dziećmi (a więc teatr lalek, kukiełek, bajeczek o pięknej królewnie i wstrętnej czarownicy - odpada), z drugiej - jeszcze za smarkaci do dorosłego teatru dramatycznego. Chodzi o nastolatków. I właśnie do nich adresowane jest widowisko w Teatrze Dramatycznym. Do fanów zespołów rockowych, punków i pozostałych, czyli "cywilów".

W "moim" dniu najwięcej było "cywilów". W każdym razie siedząca obok mnie dzieciarnia (i ta młodsza i ta starsza) na pewno nie należała do zagorzałych fanów ani tym bardziej nie przypominała kolorowych, "egzotycznych" punków. Wprawdzie na przerwie co nieco się przemieszało, ale nie zmieniło to chyba zasadniczej statystyki.

Autorem tekstu jest Zbigniew Wojciechowski, dziennikarz, autor słuchowisk, książek i sztuk teatralnych dla dzieci. Pospołu z twórczością Kulmowej i Miłobędzkiej, jego sztuki budują współczesny poetycki repertuar teatru lalek. Zaś reżyser Włodzimierz Fełenczak (absolwent czechosłowackiej Akademii Sztuk Pięknych), wykroczył poza scenariusz wykorzystując w przedstawieniu teksty piosenek polskich zespołów rockowych lat 80 próbując odczytać zawarte w tych tekstach niepokoje, bunty i marzenia Pokolenia. Zachowawszy oryginalną muzykę, powierzył aktorom wykonanie piosenek znanych zespołów jak m. in. "Dezerter", "Maanam", "Republika". To w sferze muzycznej. A fabularnie? Fabuła jest prosta i zarazem trochę zagmatwana. Prosta (aż naiwnie) - dla dorosłych, zaś dla, maluchów - mniej jasna.

Oto wódz olbrzymiego mocarstwa, Wielki Admirał w swoich planach wojennych ma wypowiedzenie wojny sąsiedniemu państwu. Jego plany odkrywa Honoratka, córka Admirała (Izabella Olejnik) i Jacek (Marek Probosz), przede wszystkim odznaczający się fantastyczną sprawnością ruchową. Przed rychłym niebezpieczeństwem próbują oni ostrzec, swoich przyjaciół z zaprzyjaźnionego kraju. Nie bardzo udaje im się to, albowiem Jacek zostaje ujęty i aresztowany jako zdrajca. A wtedy do akcji wkraczają (jak to w bajkach bywa) zegary. Ich strajk powoduje, iż nie wiadomo, która naprawdę jest godzina. Tak więc. Admirał nie może rozpocząć działań wojennych. Dzięki zegarom, telefonom, słonecznikom, słońcu i wiatrom - wojna się "nie odbędzie".

Ten "bajkowy" temat podany trochę w formie dość naiwnej groteski, z wpisanym w tekst przesłaniem jakim ma być protest przeciw wojnie i zniewoleniu człowieka przez różne instytucje, systemy cywilizację - został dość chaotycznie zrealizowany i nadto zakrzyczany. Toteż i przesłanie spektaklu ustępuje tu miejsca sile decybeli. Pantomima, taniec i ekspresyjny ruch sceniczny, a do tego niesamowicie kolorowe, punkowe kostiumy i fryzury tworzą wprawdzie barwne i niezwykle ruchliwe widowisko, lecz niestety niezbyt spójne artystycznie i zdominowane przez decybele. Fabuła jest tutaj tylko pretekstem do zaprezentowania muzyki młodzieżowej.

Wychodząc z teatru, próbowałam doszukać się w "przeboju", chwilę temu usłyszanym "Chciałabym mieć rower i nowe majciochy", tzw. głębszej treści. I z tą próbą pozostałam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji