Artykuły

Premiera spektaklu muzycznego "Frankenstein", opartego na motywach powieści Mary Shelley, odbyła się w środę wieczorem we Wrocławiu. To najnowsza produkcja wrocławskiego teatru muzycznego Capitol.

Musical nawiązuje do estetyki najsłynniejszej ekranizacji powieści Shelley w reżyserii James Whale z 1931 r. z Borisem Karloffem w roli Monstrum.

Scenarzysta i reżyser spektaklu Wojciech Kościelniak zachował główny wątek powieści Shelley "Frankenstein albo współczesny Prometeusz" (1818), czyli stworzenie Monstrum przez doktora Frankensteina. - Ten pień jednak obrósł w wiele innych wątków i postaci, stworzonych przez autora scenariusza na potrzeby musicalu - tłumaczył dyrektor wrocławskiego Capitolu Konrad Imiela.

Kościelniak podkreślił, że "Frankenstein" to przede wszystkim zabawa w horror, grozę, niemiecki ekspresjonizm, dawne kino i stereotyp komiksu. - Dialog z kiczem, banałem i tanimi chwytami narracji. Zabawa w śmierć i morderstwo. Jej oswajanie i rozbrajanie, ale czasem też respekt i pokłon - mówił.

Jak dodał Kościelniak, opowieść o monstrum stworzonym przez szalonego naukowca rozumie jako mit o człowieku rozczarowanym zastanym porządkiem świata. - To historia chełpliwego człowieka, który uwierzył w swój geniusz. Wiara ta okazuje się siłą, która zarówno buduje, jak i niszczy - zaznaczył reżyser.

Inscenizacja przygotowywana przez wrocławski teatr muzyczny luźno osadzona jest w XIX w. Do tego okresu nawiązują kostiumy i charakteryzacja, jednak w tekstach piosenek pojawia się słownictwo przynależne współczesności.

W rolę doktora Wiktora Frankensteina wcielił się Mariusz Kiljan, Monstrum zagrał Cezary Studniak. Muzykę do spektaklu skomponował Piotr Dziubek, a teksty piosenek napisał Rafał Dziwisz. W spektaklu wystąpił niemal cały zespół Capitolu - kilkudziesięciu aktorów i tancerzy.