Artykuły

Kontakt. Dzień szósty

Gdyby na festiwalu Kontakt przyznawano Złote Maliny dla najgorszego przedstawienia, to wczoraj pojawił się zdecydowany faworyt takiego konkursu. Chodzi o węgierskie przedstawienie "Chłopska opera" w reżyserii Beli Pintera - po szóstym dniu festiwalu Kontakt specjalnie dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Rozumiem, że nawiązanie do ludowych ballad i zderzenie ich z muzyką operową jest świadomą decyzją reżyserską. Wzniosłość muzyki miała mieszać się z surowością i błahością wypowiadanych tekstów. W zamierzeniu pewnie miał to być pastisz, ale rezultatem jest trudne do wytrzymania widowisko. Aktorzy mieli niewyszkolone, skrzekliwe głosy. Słuchanie ich przez ponad godzinę męczyło do granic wytrzymałości. Nawet barokowa muzyka została tak dobrana, by była upiornie jednostajna i nie budowała żadnych napięć. Do tego doszły jeszcze niewymyślne, hucpiarskie żarty. Ich apogeum była złota atrapa fallusa, dopięta do foliowych stringów syna wracającego z Ameryki. Okaże się on upiorem z przeszłości, który wywoła lawinę nieszczęść.

Oczywiście pewnie tego typu teatr jest potrzebny i ma swoich miłośników, ale na festiwalu, gdzie w ciągu tygodnia można było obejrzeć jeden świetny spektakl, co najmniej dwa bardzo dobre i kilka całkiem niezłych, tego typu ramota po prostu razi amatorszczyzną i schlebianiem mocno niewybrednym gustom publiczności. Niewiele osób dało się złapać na tak tandetne i niskie chwyty. Sama treść spektaklu pewnie nawet dawała jakieś pole dla inwencji. Sprawa bowiem dotyczy kazirodztwa i synobójstwa. Na ślubnym kobiercu dwoje zakochanych ludzi dowiaduje się, że są blisko ze sobą spokrewnieni. Nagle na jaw wychodzi zafałszowanie i nikczemność bohaterów. Relacje, które ich do tej pory łączyły zostają podważone, przestają obowiązywać. Kobieta jest w zaawansowanej ciąży, a więc dziecko urodzi się z kazirodczego związku. To, co początkowo było rubaszną komedią zaczyna zmierzać ku tragicznemu finałowi. Syn, który wrócił z Ameryki zostaje zarąbany siekierą przez żądnego bogactwa ojca, który nawet nie wie, że zabija własnego syna. Finał rzeczywiście jest dosyć mocny, ale nie uratował spektaklu.

Dużo milszą częścią wieczoru było natomiast moskiewskie przedstawienie "Skrzypce Rotszylda" [na zdjęciu] w reżyserii Kamy Ginkasa. Opowiada ono historię stolarza Jakowa, zajmującego się wyrobem trumien. Jednak jego prawdziwa pasja to gra na skrzypcach, co jest przyczyną wielkiego niespełnienia. Napięcie buduje już sama scenografia. Powstała z trumien, które tworzą praktycznie cały świat. Natomiast skrzypce są nieobecne. Zastępuje je piła, na której bohaterowie próbują wygrywać melodie. Niespełnienie Jakowa przekłada się na dosyć pogardliwy stosunek do świata i ludzi. Ciągle narzeka, że z powodu świąt i wolnych dni nie może pracować. Wszystko dokładnie wylicza na drewnianych liczydłach. Drobne rzeczy potrafią wyprowadzić go z równowagi. Zmiana następuje w nim z chwilą, gdy umiera mu żona Marfa.

Jednak nawet scena śmierci odarta została z niepotrzebnego sentymentalizmu. Stolarz od razu zabiera się do zbijania trumny, po czym wystawia za nią rachunek z dokładnością co do kopiejki. Nie tyle pewnie spodziewa się zapłaty, co po prostu chce trzymać się pewnego przyjętego porządku. Sceny z pijanym felczerem, który nie badając żony wydaje diagnozę zagryzając bimber ogromnym ogórkiem, są równie śmieszne, co straszne. Ginkas sprawnie łączy te dwie warstwy. Powstaje mądry traktat o życiu i przemijaniu. Piękny obraz tworzy scena, gdy kołyska, w której Marfa usypia dziecko, po chwili staje się małą trumienką. Warto też zwrócić uwagę na fenomenalne aktorstwo. Walerij Barinow grający Jakowa daje prawdziwy popis, który nawet na chwilę nie zamienia się w gwiazdorstwo. Równie dobrze radzą sobie pozostali aktorzy. Wszyscy stworzyli niejednoznaczne postaci, które bawią i wzruszają. Spektakl Ginkasa jest jednym z faworytów do głównej nagrody, obok "White Star" belgijskiej grupy Victoria, "Madagaskaru" Rimasa Tuminasa oraz "Makbeta" Mai Kleczewskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji