Artykuły

Dziadek z Wisłą skutą lodem

"Dziadek do orzechów i Król Myszy" w choreogr. Toera van Schayka i Wayne'a Eaglinga w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej.

Premiera "Dziadka do orzechów i Króla Myszy" Piotra Czajkowskiego to zwykle znak, że Boże Narodzenie już blisko. Baletowy hit powrócił w piątek do Warszawy.

I to w choreografii dwóch uznanych artystów: Holendra Toera van Schayka (także rzeźbiarza, malarza, projektanta kostiumów związanego z Het Nationale Ballet) i Kanadyjczyka Wayne'a Eaglinga (dyrektora artystycznego English National Ballet). Duet pokazał już swego "Dziadka" w Londynie, Amsterdamie i w Helsinkach. Teraz przyszedł czas na Teatr Wielki - Operę Narodową.

Dla realizatorów tłem opowieści stała się zresztą Warszawa - w scenografii oglądamy Stare Miasto od strony zamarzniętej Wisły, po której dzieciaki jeżdżą na łyżwach. Nie bez powodu: ETA. Hoffmann na początku XIX w. przez kilka lat mieszkał w Warszawie, i to rodzinę swoich ówczesnych przyjaciół opisał w opowiadaniu później przerobionym przez Aleksandra Dumasa. Realizatorzy rezygnują też z umieszczenia akcji w Boże Narodzenie, przenoszą ją w dzień św. Mikołaja, przez co na scenie nie ma standardowej choinki. Ale i bez niej spektakl jest bardzo tradycyjny.

Warszawski "Dziadek" został przygotowany w konwencji stylowej bajki dla wszystkich. Scenografia, stroje, dekoracje, sceniczne gadżety przenoszą nas do XIX w. Poszczególne sceny przesuwaj ą się przed naszymi oczyma niczym dawne pocztówki (rzeka, śnieg, stylowy salon), staroświeckie, dawno nieoglądane obrazy, nagle ożywiane przez tancerzy. Scenografia, bez fajerwerków, jest od początku do końca tradycyjna (w I akcie momentami wręcz kiczowata, zwłaszcza obraz zaśnieżonego sosnowego lasu). Milszy dla oczu jest akt II, w którym - dzięki tajemniczej maszynerii - podróżujemy w różne części świata. To "Dziadek" bez podtekstów i kombinacji. Często zabawny, czasem - za sprawą złych myszy - wzbudzający u najmłodszych niepokój (choć z pomocą kota Mruczysława wszystko przecież dobrze się kończy...).

Polski Balet Narodowy zasilony jest siłami uczniów szkoły baletowej, którzy znakomicie radzą sobie na scenie. Główne role zostały świetnie zatańczone przez Aleksandrę Liaszenko (Klara), Maksima Woitiula (Książę), Władimira Jaroszenkę (Dziadek), Siergieja Basałajewa (Drosselmeyer) i Jacka Tyskiego (Król Myszy). Muzycznie balet Czajkowskiego, będący przecież kopalnią orkiestrowych hitów, przyzwoicie poprowadził Jewgienij Woliński. Bez emfazy, ale też nie wyciskając z partytury ukrytych pokładów emocji.

To spektakl familijny. Nawet jeśli dzieci nie zachwycą niuanse pięknego klasycznego tańca, to na pewno rozpali walka żołnierzyków z myszami. O czym donoszę poinformowany przez pięcioletniego syna, który domaga się ponownej wizyty w teatrze

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji