Artykuły

Kontakt. Dzień ostatni

Późną nocą jury ogłosiło swój werdykt. Pierwsze miejsce przyznane "White Star" grupy Victoria z Belgii nie było dużym zaskoczeniem. Drugą i trzecią nagrodę przyznano spektaklom dobrze zrobionym, tradycyjnym, czyli także bezpiecznym, a więc "Madagaskarowi" Rimasa Tuminasa i "Skrzypcom Rotszylda" Kamy Ginkasa. Wielką przegraną Festiwalu okazała się Maja Kleczewska - ostatni dzień festiwalu Kontakt specjalnie dla e-teatru relacjonuje Paweł Sztarbowski

Ostatniego dnia Kontaktu publiczność mogła zobaczyć "Opowieść zimową" [na zdjęciu] w reżyserii Olega Żugżdy z Grodnieńskiego Teatru Lalek. To dziwny spektakl. Reżyserowi czasami udaje się zbudować piękne, sceniczne obrazki, ale w większości są one puste. Poza tym niektóre fragmenty grane są przez aktorów w maskach, inne przez marionetki, a w jeszcze innych cały ten sztafaż zostaje odrzucony na rzecz gry psychologicznej. W tym podziale nie ma jednak żadnego klucza, poza może takim, że bohaterowie się starzeją. Bo przecież czas jest bardzo ważnym elementem tego dramatu - między aktami upływa 16 lat. Najgorzej wypadły sceny, gdy aktorzy występowali bez masek i silili się na granie psychologiczne. W rezultacie powstały trudne do zniesienia i niesamowicie sztuczne tyrady. Całość była zilustrowana muzyką disco rodem z lat 80. Ciągle powracała ta sama fraza. Po jakimś czasie stawało się to nieznośne i usypiające.

Drugie przedstawienie było zdecydowanie lepsze. Trio Metzger/Zimmermann/Deperrot zaprezentowało spektakl taneczny "Janei", co w dialekcie szwajcarskim oznacza zarówno "tak" jak i "nie". Gregor Metzger jest tancerzem, Martin Zimmermann cyrkowcem, a Dimitri de Perrot muzykiem. Spektakl stworzyli wspólnie, łącząc swoje środki wyrazu artystycznego. Trudno o nim pisać, gdyż historia celowo zbudowana została poza słowami. Nazywanie jej może okazać się zbanalizowaniem. Całe widowisko jest bardzo sugestywne. Jedyny element scenografii to bardzo wysoka, drewniana ściana, która przesuwa się niszcząc wszystko, co pojawia się na jej drodze. Wmontowane w nią zostały małe szufladki, z których wysuwają się bohaterowie. Całość jest manifestem przeciwko ujednolicaniu człowieka, przykładaniu go do gotowych szablonów. Nie sprowadza się to jednak tylko do politycznej agitki, choć można i w taki sposób ten spektakl potraktować. Artyści niczego nie dopowiadają. Pokazują bolączki współczesnego świata w sposób sugestywny, ale też ironiczny. Jedynym mankamentem był brak reżyserskiej ręki. Cały czas bazowano właściwie na jednej emocji, co szczególnie dotkliwe stawało się w drugiej połowie.

Późną nocą jury ogłosiło swój werdykt. Pierwsze miejsce przyznane "White Star" grupy Victoria z Belgii nie było dużym zaskoczeniem. Przedstawienie rzeczywiście wybijało się na tle innych wysokim poziomem aktorskim i reżyserskim. Otrzymało ono też nagrodę dziennikarzy, a występujący w nim niepełnosprawny Jordi Gali otrzymał pozaregulaminowe specjalne wyróżnienie. Drugą i trzecią nagrodę przyznano spektaklom dobrze zrobionym, tradycyjnym, czyli także bezpiecznym, a więc "Madagaskarowi" Rimasa Tuminasa i "Skrzypcom Rotszylda" Kamy Ginkasa. Wielką przegraną Festiwalu okazała się Maja Kleczewska. Jej świetny spektakl został zupełnie pominięty w werdykcie. Nawet nagrodę dla młodego twórcy otrzymał Jan Klata. Kleczewska wydawała się także jedną z faworytek do nagrody za reżyserię, ale tę otrzymał Rimas Tuminas. Nie nagrodzono też wspaniałej roli Justyny Paradzińskiej jako Lady Makbet. Nagrodę dla najlepszej aktorki otrzymała nijaka i dość irytującą Gintare Latvenaite za rolę Sale w "Madagaskarze". Za najlepszego aktora uznano Ingo Hulsmanna za rolę Humberta Humberta w monodramie "Lolita".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji