Artykuły

Antygona w Teatrze Telewizji

Dorota Wyżyńska: Gdzie szukałaś swojej Antygony? Jak ją sobie wyobrażasz? Jakie wskazówki na temat postaci dostałaś od reżysera?

Agnieszka Grochowska: Dużo myślałam o Czeczenii, krajach byłej Jugosławii, Palestynie. O tamtych kobietach. O ich pogwałconej godności. Myślę, że są tam takie dziewczyny, które grzebią swoich braci. Są w stanie oddać życie za to, aby uratować honor rodziny. A świat ich nie broni, nie ratuje, w ogóle o nich nie pamięta.

Zastanawialiśmy się, jak odnieść tę postać np. do przeciętnej Polki. My tu nie musimy na szczęście podejmować tak drastycznych wyborów. Siedzimy w miłej kawiarni na Saskiej Kępie, pijemy herbatę i przyjemnie rozmawiamy. Jednak jeśli odczytamy "Antygonę" jako opowieść o tym, jak bronimy swoich źródeł, to stanie się ona dotkliwie aktualna. W dzisiejszym świecie chaosu wartości często wpadamy w taki wir, że zupełnie zapominamy o swoich korzeniach. Współczesna Antygona to ten, kto walczy o siebie, o to, żeby utrzymać się w świecie swoich wartości, kto wie, jakiego dokonać wyboru, nie ulega pokusom.

Wszystkie sceny kręciliście w plenerze. Antygona biegnie po piasku, po trawie. Jakie to miało dla Ciebie znaczenie? Jakie miało znaczenie dla Waszego spektaklu?

Ogromne. Zupełnie inaczej gra się w studiu, a inaczej w plenerze. Zaszyliśmy się nad Wisłą na wysokości mniej więcej Wilanowa. Wokół pagórki, hałdy piachu. Chodziłam boso po trawie, świeciło słońce. Czuło się bliski kontakt z naturą. Zdjęcia kręciliśmy w sierpniu, żar lał się z nieba, po kilku godzinach naprawdę można było mieć wrażenie, że jesteśmy na pustyni. Praca w plenerze wymagała też od nas sporego wysiłku fizycznego, ale to zmęczenie miało w spektaklu swój sens.

Ciekawe jest to, że im bardziej zagłębiałam się w temat umierania, godzenia się na śmierć, tym bardziej chciało mi się biegać, krzyczeć i tańczyć.

Tę rolę wygrałaś w castingu?

Na zdjęciach próbnych znalazłam się przez przypadek. Miałam powiedzieć fragment końcowego monologu Antygony. Usłyszałam: "Proszę go powiedzieć tak, żeby było widać, że pani myśli o tym, co pani mówi". Andrzej Seweryn zaznaczył od razu, że Antygona i Kreon spotykają się na poziomie myśli i racji, to spotkanie ludzi myślących, nie histeryczna rozmowa pod wpływem emocji.

Po rolach współczesnych w filmach "Warszawa", "Pręgi" czy serialu "Zaginiona" publiczność tym razem zobaczy Cię w roli kostiumowej.

Uwielbiam kostium, rolą kostiumową debiutowałam w teatrze w "Amadeuszu" Shaffera.

Jesteś jedną z niewielu młodych, popularnych aktorek, którym udało się uniknąć - na razie - udziału w telenoweli. Wiele propozycji odrzuciłaś?

Trudno od tego uciec. Jednak nie uważam, że granie w telenoweli jest niemoralne. To, że na razie tego nie robię, jest oczywiście świadomym wyborem, ale nie moją zasługą. Tak się do tej pory składało, że kiedy przychodziły propozycje z telenowel, akurat miałam na głowie kilka filmowych projektów. Musiałam odmówić. To przypadek. Jeszcze w maju nie wiedziałam, że zagram w dwóch filmach i w dwóch spektaklach Teatru Telewizji.

Właśnie kończysz zdjęcia do komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj". Nie miałaś wątpliwości, decydując się na tę komercyjną produkcję?

Ten film przyjęłam z dużą sympatią. Ludzie lubią oglądać miłe, ciepłe historie. A mnie ucieszyło, że mogę zagrać w takim filmie postać zupełnie inną niż dotychczas - kobietę niezależną, samowystarczalną, dobrze sytuowaną. Nie będzie to, niestety, czarny charakter. Żaden reżyser nie zobaczył we mnie jeszcze negatywnej bohaterki.

Pod koniec października jedziesz do Sztokholmu na premierę filmu "Podróż Niny". Zagrałaś polską Żydówkę, która uciekła z getta. Jak na ten temat spojrzała szwedzka reżyserka?

To historia jej matki. Ten film to rodzaj dokumentu - rozmowa z kobietą, prawdziwą Niną, która uciekła z getta i ukrywała się w Warszawie - przeplatany scenami fabularnymi, w których zagrałam młodą Ninę. W Szwecji są bardzo ciekawi tego filmu.

Co przed Tobą?

Skończyłam zdjęcia do dwóch spektakli telewizyjnych, które prawdopodobnie będą miały premiery w zimie. To "Ameryka część druga" w reżyserii Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej i "Piaskownica" Michała Walczaka w reżyserii Dariusza Gajewskiego. Mam nadzieję, że teraz uda mi się popracować znowu w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji