Artykuły

Pierwsza feministka i liryczny król

Dwie premiery Andrzeja Seweryna. W Teatrze Narodowym "Ryszard II" Szekspira, w Teatrze TV "Antygona" Sofoklesa. Ile trzeba mieć siły, żeby zbuntować się przeciw mężczyznom, mówi o Antygonie reżyser.

STYL: "Antygona" jest jednym z najczęściej wystawianych dramatów. Co Pana skłoniło, żeby znów do niego wrócić?

Andrzej Seweryn: Bo Antygona jest niezwykłą bohaterką. Waży się na bunt w świecie rządzonym przez mężczyzn, i to rządzonym po barbarzyńsku. Gdzie nawet jej własny narzeczony Hajmon na zarzut, że ulega kobiecie, odpowiada odruchowo: "Nie, takiej hańby nikt mi nie zarzuci". Ileż trzeba mieć siły, żeby zdecydować się na czyn bijący w porządek takiego świata, w jego fundamenty! Antygona jest pierwszą feministką świata. Mądrzejszą niż te, które znamy dziś. A tragedia Sofoklesa to dla mnie więcej niż arcydzieło. To cud. Powstała dwa i pół tysiąca lat temu i wciąż jest aktualna. Bliska nam w formie i przede wszystkim w treści. Nie ma tu głupków, którzy nic nie rozumieją. Rzecz rozgrywa się między mądrymi ludźmi, więc pełnymi wątpliwości. Bo człowiek mądry nie może nie mieć wątpliwości; widzi świat w jego złożoności i sprzecznościach. Stąd więc ani Antygona naruszająca prawo ludzkie w imię prawa boskiego nie jest świętą, ani broniący tego prawa Kreon nie jest faszystą, Stalinem czy jakimś innym jednoznacznym kretynem. Tego zawikłania nie rozstrzyga się łatwo i bez wysiłku.

TS: Antygonę zagrała świetna aktorka młodego pokolenia Agnieszka Grochowska. Podobno zastąpiła Pana córkę Marysię Seweryn.

AS: To prawda. Rolę tytułową miała grać Marysia. Jest w takim punkcie swojej artystycznej drogi, że z pewnością świetnie zagrałaby tę postać. Kto ją widział w "Martwej królewnie" Kolady, w "Przypadku Klary" Loher czy w "norway.today" Bauersimy, zgodzi się ze mną. Mówię teraz o Marysi nie jako mojej córce, tylko zawodowej aktorce. Z pewnością warto z nią pracować. I na pewno kiedyś coś wspólnie zrobimy. Niestety, w tym przypadku termin realizacji spektaklu był nie do pogodzenia z ciążą Marysi. Uznaliśmy wspólnie, że życie musi być ważniejsze od sztuki.

TS: Kiedy zdecydował się Pan powierzyć tę rolę Agnieszce Grochowskiej? Czy oglądał ją Pan wcześniej na scenie?

AS: Widziałem ją w filmie Warszawa i w przedstawieniu Kopciuch. Ale wyboru dokonałem po zdjęciach próbnych, do których stanęła dwudziestka świetnych młodych polskich aktorek. Jestem szczęśliwy, że to Agnieszka zagrała Antygonę. Jest obdarzona wielką wrażliwością i darem przeistaczania się na scenie czy przed kamerą w wielowymiarową, złożoną postać. Wróżę jej wielką przyszłość.

TS: Niedawno w Teatrze Narodowym odbyła się premiera "Ryszarda II" w pańskiej reżyserii. Wśród szekspirowskich kronik historycznych znawcy uważają tę za najbardziej liryczną. Pan w głównych rolach obsadzi dwóch najbardziej popularnych aktorów polskiego kina: Artura Żmijewskiego i Michała Żebrowskiego. Bał się Pan, że Szekspir nie przyciągnie dość widzów?

AS: Szekspir nigdy nie potrzebował wsparcia. A dobra obsada żadnemu dramatowi nigdy jeszcze nie zaszkodziła. Dzięki takiemu wyborowi wynik starcia głównych antagonistów nie będzie jednoznaczny, przynajmniej dla żeńskiej części widowni. W tej opowieści o ciężarze władzy mężczyźni są najważniejsi. Rola kobiet jest odsunięta na drugi plan. Warto jednak zauważyć Karolinę Gruszkę grającą królową Izabelę, Teresę Budzisz-Krzyżanowską jako księżnę Gloucester i Gabrielę Kownacką jako księżnę Yorku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji