Artykuły

Starożytność i dzień dzisiejszy

NAZBIERAŁO się sporo spraw, których - z przyczyn obiektywnych - nie można było w porę odnotować w niewielkim przecież felietonie. Warto więc zrobić mały remanent, pogrzebać w pamięci i przypomnieć programy, które ostatnio na to zasłużyły.

Sprawa pierwsza: dwa wybitne widowiska poetyckie, będące dowodem, że w scenie telewizyjnej poezja znalazła rozległą trybunę i sojusznika, a estrada poetycka stała się charakterystycznym zjawiskiem w polskim programie telewizyjnym.

Telewizja przedstawiła niedawno, nieznany niemal w Polsce, gruziński poemat pt. "Wiciądz w tygrysiej skórze" Rustawelego, w pięknym przekładzie Jerzego Zagórskiego, adaptacji Kiry Gałczyńskiej i reżyserii Konstantego Ciciszwili. "Wiciądz" zabrzmiał pełnią poetyckiego wyrazu, w czym niemała zasługa również tłumacza, wykonawców i scenografa. Z pewnością długo także nie spełznie w odczuciu widzów sugestywność i świeżość rozwiązania reżyserskiego "Elektry". Nieprzypadkowo - z trzech wersji "Elektry" opracowywanych przez trzech wielkich tragików greckich - Adam Hanuszkiewicz wybrał do swojej inscenizacji "Elektrę" Eurypidesową. Dzieje rodu Atrydów, historia zemsty Orestesa i Elektry, jedynie u Eurypidesa zyskały tragiczny, ludzki wyraz. Jedynie w jego tragedii bohaterowie zstąpili z koturnów. To obniżenie bohaterskiego poziomu tragedii sprawdziło się w telewizyjnej "Elektrze", w której nie trzeba było niczego uwspółcześniać, odczytywać na nowo, by zabrzmiała pięknie i wyraziście. Rozmowy Elektry i Orestesa w świetnym wykonaniu Zofii Kucówny i Czesława Jaroszyńskiego, zyskały jakąś wyjątkową intensywność, co przy statycznym charakterze sytuacji i walorach plastycznych kadru - dawało efekty niezwykle sugestywne.

Sprawa druga - nareszcie kilka dobrych programów reportażowo-publicystycznych. Zaliczyć do nich trzeba, pojawiające się co pewien czas, reportaże przeprowadzane "na żywo". Świadomość jednoczesnego dziania się i odbioru jest niezastąpionym, choć coraz rzadszym, walorem telewizji - dla takiego celu można przymknąć oko nawet na usterki organizacyjno - techniczne. Bardzo żywy był niedawny reportaż z domu przy Osi Saskiej pt. "Przeprowadzka".

Z publicystyki, tym razem filmowej - "Granica", godzinny film dokumentalny Romana Wionczka z komentarzem Wojciecha Żukrowskiego o ziemiach zachodnich. Reżyser ujął temat historycznie, ale i historię powiązał z bieżącymi sprawami kraju - dzięki temu "Granica" wyszła poza temat zagospodarowania ziem zachodnich, stała się konfrontacją dnia wczorajszego z dzisiejszym, ukazała przeobrażenia jakie dokonały się w kraju, w świadomości jego mieszkańców w okresie powojennym. Wionczek potraktował rzecz z pełną odpowiedzialnością publicysty dążącego do syntetycznego ukazania podstawowych zagadnień ziem nad Odrą i Nysą, potraktował ponadto rzecz z odpowiedzialnością artysty, poważnie i z sercem.

Film dokumentalny, realizowany specjalnie dla telewizji, nie jest jeszcze zjawiskiem tak odnotowanym w świadomości widzów, jak telewizyjny film fabularny. A przecież i on zwraca na siebie coraz częściej uwagę, prezentując pozycje wybitne - "Homo Varsoviensis". "Granicę". Telewizja ma gotowych kilka nowych filmów tego gatunku. Czekamy więc na "Rok Franka W." i na "Portret Pendereckiego".

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji