Artykuły

Marlena je grecką sałatkę

Zanim ANNA SKUBIK zdecydowała się rzucić wszystko i wyjechać do Aten, żeby grać w greckim teatrze, była przykładną studentką lalkarstwa we Wrocławiu i aktorką toruńskiego Teatru Baj Pomorski.

Ile razy słyszeliśmy, że aktorskie gwiazdy na początku swojej kariery pakowały jedną walizkę i ruszały na podbój Hollywood? Anna Skubik też miała walizkę i ruszyła na podbój Grecji.

Zanim Ania Skubik zdecydowała się rzucić wszystko i wyjechać do Aten, żeby grać w greckim teatrze, była przykładną studentką lalkarstwa we Wrocławiu i aktorką toruńskiego Teatru Baj Pomorski. - Wszystko zaczęło się jeszcze w szkole teatralnej, gdzie Mirosław Kocur (historyk teatru, reżyser, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego i krakowskiej PWST - przyp. aut.), cudownie zakręcony człowiek teatru, wystawiał sztuki antyczne tłumaczone na współczesny język polski - wspomina Ania. - Mirek, znawca kultury antycznej, który bardzo dobrze zna starogrekę, zaszczepił we mnie pasję do języka i kultury.

Przez pół Europy

Ani nie chodziło jednak o szlifowanie języka, a tym bardziej o wygrzewanie się na greckich wybrzeżach. Chciała nie tylko poznać tamtejszy teatr, ale także zagrać na jego deskach. - Po co lalkarce wyjazd do kraju, gdzie nie ma teatru lalek? Ale Ania się uparła.

- Robiłam dyplom w Toruniu, pracowałam w Baju Pomorskim. I kiedy obroniłam pracę magisterską, zrozumiałam, że jeśli chcę spełnić swoje marzenie, muszę rzucić wszystko i wyjechać. Potrzeba spotkania z greką i teatrem greckim była tak wielka, że to po prostu musiało się zdarzyć - przyznaje dzisiaj Ania.

Nie pozostawało więc nic innego, jak tylko wsiąść do pociągu i to wcale nie byle jakiego, ale jadącego prosto do Aten. Tyle że takiego pociągu nie było. - Nie było mnie stać na samolot, więc tłukłam się kilkadziesiąt godzin autobusem - śmieje się Ania.

Żeby nie udawać Greka

Na miejscu okazało się, że Grecja nie czeka na nią z otwartymi ramionami. - Okazało się, że nie jest tak różowo, jak mi się wydawało - przyznaje Ania. - Jechałam z nadzieją, że dostanę stypendium na uniwersytecie w Atenach na roczny kurs języka nowogreckiego dla obcokrajowców. Nie dostałam się, bo nie skończyłam... filologii na polskim uniwersytecie. Ale postanowiłam, że nie poddam się tak łatwo!

Ania musiała zacząć wszystko od zera: znaleźć pracę, mieszkanie, a przede wszystkim nauczyć się języka. 0 pracy w zawodzie nie było mowy.

- Uczyłam się chyba jak każdy, kto zaczyna uczyć się języka obcego: oglądałam grecką telewizję i starałam się zapamiętywać jak najwięcej podczas codziennych kontaktów z Grekami - opowiada Ania. - Prosiłam wszystkich swoich rozmówców, żeby mnie poprawiali. Po drodze, oczywiście, było mnóstwo wpadek. Kiedyś, opowiadając znajomym o problemach z biurokracją, posłużyłam się wyrażeniem "judaszowy pocałunek", zapominając, że dosłowne tłumaczenie idiomów może mieć katastrofalne skutki... Popłakali się ze śmiechu. Podobnie z idiomem "umyć od czegoś ręce". Znów zrozumieli to dosłownie, a ja - ponieważ było to w czasie oficjalnego spotkania - myślałam, że spalę się ze wstydu. Po dwóch latach intensywnej nauki greckiego mogłam w końcu porozumiewać się bez problemów.

- Porozumiewać się, ale czy grać?

- No, nie. Nie od razu zaczęłam żyć z teatru - prostuje Ania.

- Co można robić w Grecji oprócz grania w teatrze?

- Można sprzątać domy, odprowadzać dzieci do szkoły, prasować, sprzedawać w sklepie albo na Place (historyczna część Aten położona u stóp Akropolu - przyp. aut.), w sklepiku turystycznym albo w kawiarni - wylicza Ania. - Można też pracować jako rzeźba uliczna.

- To wspominam bardzo miło, bo wynikało z potrzeby grania i głodu scenicznego. No i Grekom zawsze kojarzyłam się z mieszkankami Europy Wschodniej - Ukrainkami, Rosjankami, więc takie postacie grałam.

Od rzeźby ulicznej do greckiego serialu

Ania tęskniła jednak za własnym repertuarem. Zdecydowała się - jeszcze nieśmiało - na stworzenie własnej sceny i występowanie na pasażu w centrum Aten. Okazało się, że to, co sprawiało jej ogromną satysfakcję, ciekawiło przechodniów, którzy robili zdjęcia, ale i niejednokrotnie włączali się w spektakl.

Z czasem przyłączyła się do grupy teatralnej Nicosa Chatzipapasa. Zadziałał, jak to zwykle bywa, przypadek.

- Spotkałam na swojej drodze ludzi, którzy prowadzili znany w Grecji teatr uliczny Helbc. Pochodzący z wyspy Rodos Nicos Chatzipapas - założyciel i główny reżyser tej grupy - od wielu lat tworzy teatr uliczny i klasyczny. Akurat niedawno gościli na poznańskiej Malcie, więc zaprosili mnie do współpracy, i to mimo bariery językowej - śmieje się Ania. - Pierwsze były "Żaby" Arystofanesa. Wykułam na blachę cały tekst, oczywiście fonetycznie, nie wiedząc kompletnie, co oznaczają poszczególne słowa. Później koledzy sprowadzili mi i nowogreckie, i polskie tłumaczenie. Z czasem też zaczęłam się uczyć tego, co do tej pory było dla mnie obce: chodzenia na szczudłach, żonglowania - wszystko to było niezbędne, żeby z nimi współpracować.

Od współpracy z teatrem Helix już tylko krok dzielił ją od aktorstwa z prawdziwego zdarzenia. Pojawiły się pierwsze umowy teatralne, a nawet epizody w serialach greckich. - Grecki serial jest bardzo podobny do telenoweli brazylijskiej - śmieje się Ania. - Dla mnie jednak największą satysfakcją było użycie języka, każdy kontakt z żywą greką jest dla mnie ogromnym przeżyciem. Dlatego moim marzeniem jest zagranie mojego ostatniego monodramu "Fedra" na Place w staro- i nowogreckim i na pewno skorzystam z pierwszej okazji.

O północy w teatrze

Teatr grecki wciąż nam się kojarzy z butami na koturnach, prześcieradłami zamiast kostiumów i mężczyznami w kobiecych rolach. - Oczywiście, wciąż istnieje tak magiczne miejsce jak teatr w Epidauros na Peloponezie, gdzie odbywa się co roku na przełomie lipca i sierpnia festiwal przetłumaczonych na nowogrecki tragedii i komedii antycznych. Ateny jednak zasypane są małymi teatrami. Ludzie sami się skrzykują i tworzą projekty. Wielu z nich ma zupełnie inną pracę, a popołudniami czy wieczorami grają na ulicach. Osób, które utrzymują się z teatru, jest naprawdę niewiele, ale wtedy taka osoba jest niezwykle wysoko postawiona w hierarchii artystycznej. Amatorskich grup teatralnych w samych Atenach jest, myślę, około 300. Nie ma szans, żeby zobaczyć wszystkie premiery, tyle ich jest codziennie - przyznaje Ania.

W Grecji nie ma wielu teatrów repertuarowych. Jest za to całe mnóstwo sezonowych. Produkcje zazwyczaj powstają w okresie wakacji i zaczynają funkcjonować na przełomie września i października. Jeśli spektakl podoba się publiczności - grany jest do Wielkanocy. Szczególnie interesujące są spektakle o północy - zwłaszcza w weekendy - na co pozwala styl życia Greków.

- Grecy wystawiają dziś wszystko, choć trzeba przyznać, że jest to różnej jakości - wyjaśnia Ania. - To też kwestia tego, że nie ma typowych szkół przygotowujących do zawodu. Teatr mają trochę we krwi, a trochę próbują go odnaleźć na nowo.

Lalka lalce nierówna

Zetknięcie się ze specyficznym, tak innym od polskiego, teatrem było dużym zaskoczeniem dla lalkarki. Tym bardziej że dla Greków teatr lalkowy to wciąż teatr zarezerwowany dla młodego widza, postrzegany jako mało poważny.

- Ciekawym doświadczeniem było zabranie "Marleny" (monodram z lalką "Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich" - reż. Romuald Wicza-Pokojski - przyp. aut.) do Grecji. W tradycji greckiej jest teatr cieni. Oczywiście, są pasjonaci, lalkarze, którzy sami tworzą lalki i próbują otworzyć nową przestrzeń, pokazując, że to dojrzała sztuka niosąca poważne treści, a nie infantylny żart. Teatr lalkowy tak naprawdę dopiero się tam rodzi. "Marlena" była dla nich dużym zaskoczeniem. Zostawałam po spektaklu i rozmawiałam z publicznością o teatrze lalek w Polsce. Okazało się, że w samym greckim jest tylko jedno słowo opisujące lalkę. Nie ma zupełnie podziału na pacynki, kukiełki itp. - opowiada Ania. - Czuję potrzebę konfrontacji z formą, forma mnie fascynuje - zdradza. - Ona może ujawniać coś, czego aktor sam w sobie nie jest w stanie ujawnić. Gdybym zagrała "Marlenę" bez Marleny, taki spektakl nie byłby w ogóle możliwy. To ona jest gwiazdą tego spektaklu. Ja jestem tylko jej opiekunką, osobą, która jest jej konieczna. Jest to magiczny związek - ona jest po prostu niezbędna także dla mojego istnienia na scenie.

Kawałek Grecji

Dziś Ania gra w Polsce. Niedawno zdobyła nagrodę publiczności. Festiwalowa publiczność XXVI Toruńskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora przyznała jej główną nagrodę za monodram "Fedra". Wciąż realizuje swoją pasję: w Polsce zaraża greckim, w Grecji - polskim teatrem lalkowym. I wciąż marzy jej się wystawienie "Fedry" na Place w Atenach. Oczywiście, po grecku. Na razie robi wszystko, żeby mieć kawałek Grecji przy sobie. Oczywiście, najprościej jak to możliwe - przy pomocy kuchni greckiej i swojej ulubionej potrawy. - ...na pewno nie jest to ryba po grecku, bo Grecy nie znają takiego wynalazku! - śmieje się Ania. - Uwielbiam sałatką grecką z dobrą fetą i smażone kalmary - bez problemu można je już zjeść u nas.

***

ANNA SKUBIK

Aktorka, lalkarka, performerka. Absolwentka Wydziału Lalkarskiego krakowskiej PWST. Pracowała w toruńskim teatrze Baj Pomorski oraz Wrocławskim Teatrze Lalek. Spędziła sześć lat w Atenach, gdzie współpracowała z greckimi teatrami: Helix i Stoa. W 2007 r. we współpracy z Romualdem Wicza-Pokojskim powstał jej pierwszy monodram: "Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich". Prezentowany na festiwalach krajowych i międzynarodowych zdobył wiele nagród (Grand Prix na Festiwalu Teatrów Jednego Aktora we Wrocławiu (2008), nagroda za innowacje w lalkarstwie na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Lal-karskiej w Pradze (2009), nagroda za kreację aktorską ZASP-u na Międzynarodowych Spotkaniach Teatrów Jednego Aktora w Toruniu 2009). Jest laureatką nagrody Kapituły Publiczności XXVI Toruńskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora.

Na zdjęciu: Anna Skubik w monodramie "Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji