Artykuły

Czechow z morskiej piany

Rozmowa z aktorem Adamem Ferency

KRZYSZTOF GÓRSKI: Nie obawia się Pan tego, że zamiast na Czechowa, ludzie będą przychodzić na gdyńską "Mewę" dla Adama Ferencego?

ADAM FERENCY: Może to się stać jakimś magnesem. Przy tej sztuce jest to akurat prawomocne. Literat Trigorin, którego gram, jest człowiekiem z zewnątrz - spoza świata, w którym żyją bohaterowie sztuki. Właśnie Trigorin, a nie Ferency, jest w tym towarzystwie gwiazdą - znanym, popularnym pisarzem, który przyjeżdża z Moskwy. Można go nazwać gwiazdą medialną tych czasów, powszechnie znaną, publikowaną. W tym sensie moja obecność tutaj jest usprawiedliwiona.

Czy Pan także ma za sobą jakieś próby pisarskie?

- Jestem strasznie nieudolny, jeżeli idzie o pisanie. Wszystkie moje próby pisarskie kończyły się katastrofą.

Jaka jest różnica między pracą na plaży (gdzie wystawiana jest "Mewa") a pracą w budynku teatralnym?

- Musiałem przejść okres aklimatyzacji. Obecność plażowiczów w pierwszym okresie powoduje pewną konsternację, rodzaj zażenowania, że jest się cały czas obserwowanym. Zdarzało mi się próbować przy publiczności, ale było to czymś rzadkim. Trzeba dodać jeszcze szum morza i atmosferę sielanki plażowej, ale już się przyzwyczaiłem.

Czy morze wzbogaca Czechowa, czy dodaje jego tekstowi jakichś nowych znaczeń?

- Kiedy patrzę teraz na scenę, na ten bezmiar wody na horyzoncie i wyobrażam sobie na tym tle bohaterów "Mewy", myślę, że można doszukiwać się tu jakiegoś innego znaczenia niż to, jakie ma ten tekst w teatrze zamkniętym. Metafizyka tego miejsca jest zupełnie odmienna niż budynku - ruch tej wody coś daje, bardzo działa na wyobraźnię...

Pana udział w "Mewie" to także przedsmak tego, co zobaczymy wiosną przyszłego roku...

- Jesienią w Teatrze Miejskim rozpocznę przygotowania do realizacji "Śmierci komiwojażera" Arthura Millera. Na razie jesteśmy na etapie robienia nowego tłumaczenia. Mam głębokie przekonanie, że cała dramaturgia przełożona tak jak Miller pięćdziesiąt lat temu, wymaga rewizji translacyjnej. Dotyczy to także Czechowa, którego warto przełożyć na nowo. Marzę o nowym tłumaczeniu literatury skandynawskiej, myślę tutaj o Ibsenie i Strindbergu. Wydaje mi się, że ta literatura dramatyczna jest na tyle silna, że przy współczesnym języku młodego tłumacza, mogłaby triumfalnie wrócić na sceny. Bardzo na to czekam.

Adam Ferency wystąpi gościnnie w roli Trigorina w "Mewie" Antoniego Czechowa na Scenie Letniej Teatru Miejskiego w Gdyni Orłowie. Ferency na dużym ekranie debiutował w 1977 roku w "Akcji pod Arsenałem" Jana Łomnickiego. Grał m.in. w filmach: "Gorączka" Agnieszki Holland, "Dziecinne pytania" Janusza Zaorskiego, "Człowiek z żelaza" Andrzeja Wajdy, "Przypadek" Krzysztofa Kieślowskiego, "Wigilia" Leszka Wosiewicza, "Przesłuchanie" Ryszarda Bugajskiego, "Matka Królów" Janusza Zaorskiego, "Kanalia" Tomasza Wiszniewskiego (nagroda za najlepszą rolę męską na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, 1992). Ostatnio mogliśmy kilkakrotnie oglądać go w Teatrze Telewizji - m.in. "Elżbiecie, królowej Anglii" Ferdynanda Brucknera oraz "Muchach" Andrzeja Stasiuka. Jest związany z warszawskim Teatrem Dramatycznym

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji