Artykuły

Oblicza Matki Courage

Inscenizacja teatralna jest zawsze jedną z możliwych interpretacji sztuki. Jej charakter warunkują nie tylko czynniki czysto teatralne, zależy również od sytuacji historycznej i filozoficzno-estetycznej czasu, w którym powstaje. Spostrzeżenie to wyjątkowo wyraziście sprawdza się w polskich dziejach scenicznych "Matki Courage" Bertolta Brechta.

Otworzył je objazdowy Teatr Ziemi Mazowieckiej w Warszawie. Premiera miała miejsce 23 sierpnia 1958 roku już po pierwszej fali dyskusji nad wartością polityczną teatru Brechta i po słynnych występach teatry Berliner Ensemble w Warszawie, Łodzi i Krakowie ze wspaniałą Heleną Weigel w roli tytułowej sztuki. Przedstawienie wyreżyserowała Krystyna Berwińska ze scenografią Józefa Szajny. W roli Matki Courage wystąpiła Irena Skwierczyńska. Przedstawienie pozostawało jeszcze pod silnymi wpływami modelowej inscenizacji Berliner Ensemble, przede wszystkim naśladowało kompozycję poszczególnych scen i sytuacji. Napisy informacyjne na kurtynkach zastąpiono narratorem w polskim płaszczu żołnierskim, chcąc w ten sposób zaznaczyć aktualność sztuki. Przestrzeń sceniczną nasycono szarością. Nie brakło już w pierwszej inscenizacji programowej sztuki Brechta czysto polskich akcentów.

Irena Skwierczyńska obdarzyła Courage cechami przekupki warszawskiej, która w czasie okupacji zadziwiała odwagą i zuchwałością. Kryła się w takim zamierzeniu interpretacyjnym próba uogólnienia tragizmu wojennego nieszczęścia ludu. Matka Courage prezentowała spryt odważnej, powszechnie spotykanej na ulicy okupacyjnej Warszawy prostej kobiety, która musiała być taką, aby się utrzymać przy życiu. Walczyła zresztą o nie zaciekle. Nie było w niej nic z oschłości i tępoty niemieckiego mieszczucha. W ostatniej scenie pozostawała Courage zgnębioną matką, załamaną stratą i przyjaciela, i trojga dzieci, i środków do życia.

Inaczej rozkładają akcenty w osobowości Matki Courage dwie jej kolejne wykonawczynie: Lidia Zamkow w teatrze krakowskim i Irena Eichlerówna w teatrze warszawskim. Teatr Kameralny w Krakowie wystawia "Matkę Courage" (premiera 13 I 1962) w reżyserii Lidii Zamkow ze scenografią Urszuli Gogulskiej w okresie coraz częstszego w teatrze współczesnym szukania uniwersalizmu w losach jednostek i zbiorowości. Rolę tytułową kreuje Lidia Zamkow. Usiłuje wydobyć z niej przejawy mądrości życiowej i ludzkiej godności. Zmierza do nasycenia działania scenicznego gorzką świadomością niszczycielskiej siły wojny. Odwołuje się do wyobraźni widza. Sztuka Brechtowska przestaje być kroniką wojny trzydziestoletniej. Staje się opowieścią o nieszczęściach i zniszczeniu, które niesie ze sobą każda wojna. Ową metaforyczność podkreślały scenografia i kostium. Raz traktowano je jako naturalistyczną ilustrację, drugi raz - jako metaforę uogólniającą.

Matka Courage Lidii Zamkow w pierwszych scenach była brawurowa, rezolutna, nadużywała gestu, krzyku i ruchu. W dalszych obrazach coraz bardziej ujawniała swą osobowość i motywy postępowania jakby od wewnątrz; wyciszała grę, eksponowała sceny nieme, grała twarzą, skurczami mięśni, wyrazem oczu, gestem rąk. Wbrew teoretycznemu założeniu teatru epickiego Brechta, Lidia Zamkow uzmysławiała dojrzewanie Matki Courage poprzez nieszczęścia i wojenne peregrynacje. Narastały w niej bunt i opór wobec niszczycielskiej siły wojny oraz zrozumienie jej mechanizmu. W ostatniej scenie przedstawienia, tak istotnej dla wymowy całości inscenizacji tejże sztuki, Lidia Zamkow ujawniła rozpacz Courage i jej zwątpienie w sens dalszej walki. Zamiast podnieść uprząż, jak wynika z tekstu sztuki i ślepo podążać za armią, Matka Courage wprzęgnięta w ciężki wóz markietanki bezradnie zatrzymała się na środku sceny. Uzmysławiała niemoc ludzkości wobec burz historii i kataklizmów dziejowych.

Inne komponenty składają się na wykonanie Matki Courage Ireny Eichlerówny w Teatrze Narodowym (premiera 15 II 1962). Przedstawienie warszawskie reżyserował Zbigniew Sawan ze scenografią Eugeniusza Markowskiego. Irena Eichlerówna uczyniła los markietanki losem doświadczenia bardzo zwykłego, i bardzo przez to tragicznego w swojej grozie i krzywdzie ludzkiej. Ale nie tylko. Podprowadziła ofiarę wojny do tego stanu, kiedy człowiek przestaje być bierny i godzić się ze swym losem. Zaczyna walkę człowieka, który wie, że niczego już nie może wygrać, lecz usiłuje porachować się ze światem. Kieruje się trzeźwą logiką i naturalnym instynktem życia. Courage nie mogąc uratować ani swego kramarskiego wózka, ani zatrzymać przy sobie przyjaciela, ani obronić przed śmiercią swe dzieci, broni ludzkiej godności i godności ludzkiego cierpienia. Eichlerówna podporządkowała wygraniu tych motywów wszystko: piękny i różnobrzmiący głos, gest ruch postaci, walory swego ciała, niezmiernie oszczędną mimikę.

W ostatniej scenie Matka Courage długo nie może rozstać się z martwą córką. W zastygłej postawie klęczy nad ciałem Katarzyny. Po chwili kamiennej ciszy szybko i zdecydowanie wyprostowuje się i równie zdecydowanie wykonuje czynności: zabraną z wózka płachtą przykrywa ciało Katarzyny, płaci chłopom za pogrzebanie trupa i zarzuca sobie uprząż na szyję. Rusza energicznie naprzód. Nie jest strzępem ludzkim; posuwa się z godnością, ginie w oddali. Matka Courage tak zagrana urasta w finale sztuki do symbolu niezniszczalnej mocy człowieka, niezłamanej niczym odradzającej się ludzkości. Jest w niej bolesny optymizm, wynikający z ludzkiej godności. I jest świadomość nie niemieckiej hieny wojennej, lecz przedstawiciela narodu, który przeżył okupację hitlerowską.

"Takiej Matki Courage - napisze po premierze recenzentka - nie wymyślił ani Brecht, ani Weigel, ani liczne obce i polskie interpretatorki. (...) Stworzyć ją mogły tylko opowieści epoki pieców, wspomnienia bliskich i znajomych, których nie ma, wędrówki po grobach, których nie ma" (B. Frankowska).

Późniejsze inscenizacje, nie tak wybitne i sławne, nie przyniosły wielu odkryć. Były dalszymi próbami zbliżenia niemieckiej sztuki do spraw interesujących polskiego widza. Matka Courage przestała być Niobe boleściwą i hieną pobojowisk, coraz częściej stawała się szarym człowiekiem, a wcale nierzadko - łachmaniarską bohaterką.

W "Matce Courage" (Teatr Wybrzeże) reżyserowanej przez Jerzego Golińskiego ze scenografią Jadwigi Pożakowskiej (premiera 6.XI.1965) markietanka (Bogusława Czosnowska) przestała być ofiarą wojny. Stała się wytworem, wyznawcą i ofiarą cywilizacji pieniądza. Wytworem, bo aktorka z całą mocą eksponowała realia socjologiczne walki Courage o byt, akcentowała bezwzględność warunków jej życia. Wyznawcą - bo Matka Courage jest zafascynowana swym handlarskim procederem. Znajduje w wojnie i miłość, której owocem jest troje dzieci, i urok przygody. Ofiarą - bo handlując przyczynia się bezpośrednio do śmierci przynajmniej jednego dziecka (Schweizerkas). Przy takim rozumieniu losu Matki Courage przedstawienie miało charakter analityczny. Usiłowało przekonywać rozumowymi argumentami. Było zimne i oschłe. Los Matki Courage ilustrował tezy, nie wzruszał.

Z kolei w spektaklu Jana Perza w Teatrze im. A. Fredry w Gnieźnie (premiera 1.III.1965) ze scenografią Edwarda Grochulskiego z Jadwigą Hodorską w roli Matki Courage eksponowano motyw witalności człowieka miotanego przez los. Matka Courage była kobietą zachłanną wobec uroków życia. Zaślepiona bardziej iluzją pełni życia niż chciwością; nie chciała być stara. Wojna dawała jej szanse życia dynamicznego i zmiennego, pełnego napięć i przygód. W takiej interpretacji scena końcowa eksponowała nagły cios zadany przez wojnę; była też dla Courage momentem uświadomienia beznadziejnej samotności i nieubłaganej w swych prawach starości.

Matka Courage na polskich scenach coraz bardziej oddalała się od pierwowzoru wykonania jej przez Helenę Weigel. Stawała się przedmiotem przystosowania do ogólnych tendencji teatru współczesnego. Inscenizacje sztuki Brechta coraz dalsze były założeniom teorii teatru epickiego.

Mirosław Wawrzyniak przygotowując inscenizację "Matki Courage" w Teatrze im. A. Węgierki w Białymstoku (premiera 14.V.1969) wyznawał w programie do przedstawienia, że Matki Courage nie traktuje jako "dobrowolnego partnera czy bezwolnej ofiary wojny, ale jako szarego człowieka walczącego o swą egzystencję w warunkach, które zostały mu narzucone niezależnie od niego i wbrew jego woli". Przy takim założeniu sztuka Brechta przestała uczyć dialektycznego myślenia. Tłumaczyła czyny Matki Courage i usprawiedliwiała. Człowiek stawał się ślepym narzędziem historii. Jego moralność była wytworem warunków, w których przyszło mu żyć. W przedstawieniu białostockim i przedstawieniu lubelskim Kazimierza Brauna (premiera 24.1.1968) Matka Courage niemal urastała do rangi bohaterki. Traciła dobytek i dzieci tylko z winy historii. Była, jak zauważono wówczas, łachmaniarską bohaterką.

75-ta rocznica urodzin Bertolta Brechta zwróciła uwagę teatrów na jego twórczość. Teatry polskie sięgnęły i po "Matkę Courage". Czy jednak nowe interpretacje aktorskie głównej postaci sztuki potrafią przełamać utarte ścieżki i odkryć jeszcze inne prawdy o Courage?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji