Artykuły

Romantyk przeciw romantyzmowi

Pięćdziesiątą rocznicę śmierci Wyspiańskiego czczą nasze teatry licznymi inscenizacjami jego utworów. Najczęściej wystawiane jest "Wesele", ale i "Wyzwolenie" doczekało się w ostatnich miesiącach trzech premier: w krakowskim teatrze im. Słowackiego (reż. B. Dąbrowski), w teatrze im. Wyspiańskiego w Katowicach (reż. J. Wyszomirski), i ostatnio w teatrze Narodowym w Warszawie (reż. W. Horzyca).

"Wyzwolenie" jest utworem bardzo trudnym. Aby zorientować się w jego akcji, trzeba mieć pewne przygotowanie literackie, znać odrobinę greckiej mitologii, Szekspirowskiego "Hamleta" i "Dziady" Mickiewicza. A przede wszystkim "Dziady". Wyspiański wpadł bowiem na oryginalny pomysł, aby wskrzesić bohatera "Dziadów", rycerza walki narodowej, romantycznego Konrada i uczynić go główną postacią swojej tragedii.

Postacie dzieł klasycznych stają się z biegiem czasu pewnego rodzaju wzorem i ideałem; pokolenia uczą się na ich losach, jak mają żyć. Ale czy zawsze bierze się z nich to tylko co stanowiło o ich wielkości? Postacie fikcyjne, podobnie jak rzeczywiści bohaterowie, mogą przecież obrastać legendą, która odmienia ich istotny charakter; w ten sposób mogą być gloryfikowani za coś, co wcale nie leżało w prawdziwych intencjach ich twórców.

Wyspiański uważał, że współczesne mu pokolenie fałszywie rozumie wielką poezję romantyczną, chociaż ją wielbi. W jego oczach jej istotną wartość stanowił program walki narodowej. Ponieważ zaś, jak wiadomo, walczy się po to, aby żyć lub by ulepszyć swoje życie, przeto sztuka wzywająca do walki jest jednocześnie wezwaniem do życia. Tymczasem w pokoleniu Wyspiańskiego obiegowe rozumienie romantyzmu kształtowało się inaczej. Kładziono nacisk na mesjanizm, przyrównujący Polskę do Chrystusa, który dał się zabić za cudze winy i zmartwychwstał, choć wcale nie walczył o swoje życie. Wyspiański był zdania, że kultywowanie tak pojętych ideałów romantycznych usypia naród, osłabia jego wolę walki o niepodległość. Jeśli Polska ma powstać na nowo, musi powstać nie jako poetyckie marzenie, mit, ale jako konkretne, normalne państwo, podobne do wszystkich innych.

Wyspiański toczy więc w "Wyzwoleniu" spór z romantyzmem mesjanistycznym, stając w obronie romantyzmu takiego, jak on go rozumiał, to znaczy walczącego. Dlatego właśnie jako bohatera wziął Konrada z "Dziadów" który nawet z Bogiem był gotów bić się za naród. Cała treść "Wyzwolenia" to odpowiedź na pytanie: co by się stało, gdyby żywy Konrad znalazł się wśród współczesnych Wyspiańskiemu Polaków? Gdyby nagle zjawił się na scenie krakowskiego teatru, jednego z najbardziej reprezentacyjnych podówczas "przybytków polskości"?

Przyjęto by go z czcią i użyczono sceny, gdyby zapragnął wystawić dramat narodowy. Ale zrutynizowani aktorzy zagraliby ten drama po swojemu, wcale nie rozumiejąc jego myśli; ci aktorzy, to oczywiście społeczeństwo. Konrad musiałby stoczyć z nimi walkę, musiałby zdemaskować ich teorie, pełne patriotycznych frazesów, a w rzeczywistości utwierdzające w narodzie niemoc i złudzenia. Drugi akt "Wyzwolenia" to właśnie polemiki Konrada z Maskami, symbolizującymi różne współczesne poglądy na sprawy bytu narodowego, a także roli sztuki w społeczeństwie, nie zapominajmy bowiem, że Konrad jest tu artystą, który pragnie oddziaływać na życie za pomocą sztuki. Jednocześnie te dyskusje to dla Konrada przygotowanie do roli, jaką za chwilę ma odegrać na "narodowej scenie".

Utwierdzony w swych przekonaniach wpada na scenę i spędza z niej Geniusza, ucieleśnienie fałszywie romantycznej "poezji grobów"; aktorzy narodowego widowiska idą teraz za nim.

Zdawałoby się, że Konrad wygrał swą walkę. Ale dla całego jego otoczenia jest to tylko artystyczny popis, nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Konrad zostaje sam. Poniósł klęskę, ponieważ sądził, że jego sztuka porwie naród do czynu; tymczasem po zakończeniu widowiska aktorzy rozcharakteryzowują się i idą do domu. - My, artyści, jesteśmy niczym - powiada mu na odchodnym Stary Aktor - tylko ci, co się bili naprawdę, są bohaterami. Konrada na opuszczonej scenie opadają Erynie, boginie wyrzutów sumienia; on sam staje się ich towarzyszem, jak gdyby rozumiejąc, że poezja w tym momencie nie może być niczym innym niż wyrzutem sumienia wobec narodu.

Dialogi "Wyzwolenia" sprawiają, jak powiedzieliśmy, trudności nieprzygotowanemu widzowi. Ale są tam jednocześnie przepiękne obrazy sceniczne, jest urzekająca atmosfera, która wciąga widza; choćby więc nawet nie każdy szczegół wiązał mu sie w logiczną całość, to jednak zasadniczy sens widowiska porywa go uczuciowo i staje się bliski. Dlatego zarówno w Krakowie, jak Katowicach i Warszawie, publiczność słucha tej poezji z wielkim skupieniem i wzruszeniem; wbrew niektórym naszym krytykom, wybrzydzającym się na "niezrozumialstwo" i błędy stylistyczne... Cóż, poezja nie polega na stylistyce tylko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji