Artykuły

Żar lubelskiej kultury

Jaki był 2011 rok w lubelskiej kulturze? Tradycyjnie mocno trzyma się teatr, ale nie brakowało też ciekawych wystaw. Okazało się jednak nieoczekiwanie, że w mieście stawiającym na rozwój sztuki zagrożony jest klub kultury alternatywnej - pisze Małgorzata Szlachetka w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Koncert roku - Cesaria Evora w Lublinie

Dla rozrastającej się grupy różnej maści malkontentów i krytykantów jest to najlepszy dowód, że jednak można w Lublinie zrobić imprezę takiego formatu. "Bosonoga diwa" z Wysp Zielonego Przylądka dała fenomenalny koncert, świetnie wypadł także towarzyszący jej zespół. Szkoda tylko, że kolejnych takich koncertów Cesarii już nie będzie.

W tym kontekście warto jeszcze pochwalić miasto za to, że w związku z koncertem udało się uruchomić dodatkową komunikację autobusową i że nad tym, aby w dniu wydarzenia ta część miasta w ogóle się nie zakorkowała, czuwała rzesza policjantów. A auta były kierowane na wyznaczone wcześniej, tymczasowe parkingi. Dzięki temu widzowie mogli bez problemów przyjechać na koncert, a potem z niego wrócić.

Premiery teatralne roku - "Bracia Karamazow" i "Żar"

Premiera "Braci Karamazow" odbyła się w czerwcu i od razu stała się wydarzeniem. Spektakl wyrasta z fascynacji Janusza Opryńskiego Rosją, reżyserowi udało się zebrać ekipę marzeń. Począwszy od autora tłumaczenia, czyli prof. Wodzińskiego, a skończywszy na aktorach. Powstał spektakl, którego nie tylko nie trzeba się wstydzić, ale można chwalić się nim na zewnątrz.

"Braci Karamazow" [na zdjęciu] umieszczam obok "Żaru" w reżyserii Leszka Mądzika. Lubelska premiera "Żaru" była mocnym punktem tegorocznej edycji Konfrontacji Teatralnych. Nie jest to spektakl stricte lubelski, bo Leszek Mądzik tym razem pracował nie ze Sceną Plastyczną KUL, ale z aktorami portugalskiego A Companhia de Teatro do Algarve. Przedstawienie powstało w Portugalii, a w Lublinie do tej pory mogliśmy je oglądać tylko raz. A chciałoby się więcej, bo to spektakl niezwykły w każdym calu. Oniryczne obrazy w, wyłaniających się z ciemności, odcieniach brązów, zostają pod powiekami na długo.

Festiwal roku - Transeuropa

Festiwal, który jest m.in. próbą spojrzenia na to, jak w Europie traktowane są mniejszości, odbywa się w różnych miastach Europy, w tym roku po raz pierwszy także w Lublinie. I za to chwała organizatorom, bo rzadko zdarza się, aby wydarzenia z naszego, lokalnego przecież podwórka, wpisywały się w krwiobieg światowego myślenia o sztuce. I w tym przypadku nie chodzi o rozmach, ale o chęć wyjścia poza schematy myślowe.

Teatr lalek, także dla dorosłych

Zespół Teatru im. H.Ch. Andersena kierowanego przez Arkadiusza Klucznika udowadnia, że zejście z utartych ścieżek się opłaca. Andersen nadal robi dobry teatr lalek dla dzieci, ale otwiera się też na dorosłego widza. W tym nurcie znalazła się marcowa premiera "Końcówki" Becketta oraz taneczna "Królowa śniegu" z końca roku. Ta interpretacja znanej baśni Andersena udowadnia, że w teatrze nie można bać się eksperymentu. W trakcie całej sztuki nie pada ani jedno słowo, a główne role grają tancerze, nie zawodowi aktorzy. Ewelina Drżał należy do Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej, a Przemek Basa zajmuje się hip-hopem. W spektaklu co prawda pojawiają się maski (zresztą w ciekawym kontekście), ale w gruncie rzeczy jest to autorskie przedstawienie z nurtu tańca współczesnego.

Triumfy Passiniego

Gwiazda Pawła Passiniego świeci jasno, czego najlepszym dowodem jest to, że związany z Lublinem reżyser teatralny został nominowany do Paszportów Polityki. Doceniono go m.in. "Za niepowtarzalną pasję, która pozwala w wolny od stereotypów sposób kreować nowe zjawiska teatralne w Internecie, zespołach niezależnych, jak i instytucjach państwowych".

W tym roku Paweł Passini był z "Turandot" na prestiżowym festiwalu w Edynburgu. Spektakl na tym festiwalu został uhonorowany Total Theatre Award i złotą statuetką Herald Angel. Brawo!

I inne nagrody...

Nagroda im. Konrada Swinarskiego dla reżysera Janusza Opryńskiego. Nagroda im. Jerzego Giedroycia dla Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN i jej dyrektora Tomasza Pietrasiewicza. Medal Gloria Artis, czyli Zasłużony Kulturze dla Jana Bernada, dyrektora artystyczny Ośrodka Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych "Rozdroża".

Stasys, Olbiński...

Galeria Gardzienice w Lublinie wyrasta na najlepszą w mieście. O tym, że jest to dobry adres, wiadomo od dawna, ale w mijającym roku zobaczyliśmy tam kilka naprawdę zapadających w pamięć wystaw.

Na lutowy wernisaż wystawy Stasysa przyszły tłumy i nic dziwnego. W końcu mówimy o artyście dużego formatu, którego nazwisko znają nie tylko koneserzy sztuki.

Wydarzeniem roku była także ekspozycja fenomenalnych plakatów Rafała Olbińskiego. To jedna z takich wystaw, które mogą przyciągnąć do Lublina gości z całego kraju.

I nawet jeśli w Galerii Gardzienice wystawiają artyści mniej znani i nagradzani, to i tak mamy do czynienia z przemyślanymi wyborami kuratora. Warto w tym kontekście wspomnieć chociażby o wystawie czarno-białych zdjęć "Bajka masajska. Podróż inicjacyjna" autorstwa Macieja Cieślaka.

Mindware. Technologie dialogu

Nowatorski festiwal odbył się w Lublinie w październiku, był próbą szukania punktów wspólnych między nową technologią, a działaniami performatywnymi. Artyści z Ameryki, Gruzji, Izraela, Serbii, Słowenii, Ukrainy i Polski przyjechali do Lublina na wizyty studyjne, żeby potem zaprezentować efekty swoich prac. Jednym z nich był avatar - chodzący po ulicy aktor wykonywał polecenia internautów, którzy komunikowali się z nim przez stronę internetową.

Wespół zespół

Lubelską specjalnością, i dobrze, stało się organizowanie wystaw wspólnie. To oczywiście w dużej mierze wynika z braku naprawdę dużej powierzchni wystawienniczej z prawdziwego zdarzenia, ale ważne, że kuratorzy nie załamują rąk i umieją się porozumieć.

Retrospektywną wystawę "Mikołaj Smoczyński. Retrospektywnie - W stronę przestrzeni" można było oglądać w Warsztatach Kultury, Galerii Labirynt i Galerii Lipowa 13.

A pod koniec roku w Labiryncie i w galerii lubelskiej Zachęty przy ul. Lipowej oglądaliśmy "Trzy róże", czyli interesujące zestawienie prac trojga, z pozoru różnych artystów: Marii Pinińskiej-Bereś, Maurycego Gomulickiego i Basi Bańdy.

Nie tylko pop

W Lublinie nie brakuje ciekawych projektów z zakresu muzyki poważnej. W ramach ciepło przyjętego przez publiczność cyklu "Harmonie Starego Miasta" koncerty odbywały się nie tylko w Trybunale Koronnym, ale i w Kaplicy Świętej Trójcy na Zamku.

Nie można też zapomnieć o pierwszym w Lublinie wykonaniu "Babiego Jaru" Szostakiewicza, gdy muzyka orkiestry FL została wzbogacona o głosy chórów Kairos i Politechniki Lubelskiej. "Szostakowiczem słuchacze zostali dosłownie wbici w fotele (...)" - napisała recenzentka "Gazety".

I oby 2012 roku było więcej takich koncertów, jak przedświąteczne wykonanie oratorium "Mesjasz" w bazylice dominikanów.

Nie da się oczywiście opisać wszystkiego, bo był też Festiwal Graffiti w Lublinie, czy świetna edycja festiwalu Fiesta Alegr~a... Plus/Minus

Wystawa archeologiczna na Zamku

Muzeum Lubelskie właśnie pracuje nad nowoczesną, multimedialną wystawą archeologiczną. Mają tam być nie tylko eksponaty w gablotach, ale i projekcje wyświetlane na 20 ekranach, także dotykowych. Wernisaż wystawy planowany jest na czerwiec. Miejmy nadzieję, że podsumowując rok 2012 będziemy mogli z czystym sumieniem napisać o tym, jak o jednym z najważniejszych kulturalnych wydarzeń w mieście. A jednocześnie magnesie przyciągajacym turystów.

Świetnie, że taka wystawa na Zamku powstaje, a z drugiej strony szkoda, że pozostałe filie Muzeum Lubelskiego nie mogą pochwalić się multimedialnymi ekspozycjami. I od Zamku będzie je dzielić przepaść.

Minusy

Wojna z Tekturą

Eksperci ESK podkreślali, że dużym plusem kandydatury Lublina jest mocne środowisko kultury alternatywnej. Osoby związane z Przestrzenią Inicjatyw Twórczy "Tektura" brały czynny udział w przygotowaniu aplikacji. A kilka miesięcy później, kiedy walka o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury stała się już historią, okazało się, że Tektura nie jest już potrzebna i może jej grzecznie podziękować. Nagle miastu zaczęło przeszkadzać, że nie prowadzący komercyjnej działalności klub spóźnia się z płaceniem czynszu, a stan budynku jest nie najlepszy. I najwygodniej byłoby, żeby Tektura, która dla wielu jest solą w oku, na stałe zniknęła ze śródmieścia i na przykład przeniosła się na Kośminek.

Najlepszym komentarzem do tej sytuacji może być podanie informacji o działalności Tektury, którą dostaliśmy od samego klubu. Dowiadujemy się z niej, że w tym roku przy ul. Wieniawskiej na 60 koncertach zagrało 168 zespołów m.in. ze Stanów, Finlandii i Kanady. Poza tym odbyło się 118 pokazów filmowych, 15 wystaw, a w ramach akcji Jedzenie Zamiast Bomb zostało wydanych 1200 bezpłatnych posiłków. Czy to przekona nie przekonanych?

Cenzuro wróć

Ta dyskusja miała miejsce na październikowej sesji rady, której tematem stało się dofinansowanie festiwalu Konfrontacje Teatralne kwotą 300 tys. złotych. Radny PiS Tomasz Pitucha stwierdził wtedy: - W programie widzę dyskoteki, performance o ludzkim ciele. Ludzkie ciało to chyba już temat topowy. Ten festiwal jednostronnie promuje sztukę nowoczesną, a nie tradycyjny teatr. Jestem bardzo niezadowolony z przesunięcia pieniędzy na tę imprezę. Wtórował mu radny PIS Mieczysław Ryba, któremu nie podobało się, że Lublin będzie kojarzony ze "skandalizującą sztuką".

Bez komentarza.

Kultura w budowie

To na szczęście sytuacja przejściowa, ale faktem jest, że obecnie w mieście brakuje dużej sali koncertowej na dobrym poziomie, czyli takiej, w której chętnie wystąpi gwiazda światowego formatu.

Dlatego wszyscy czekają na zakończenie remontu Centrum Kultury przy ul. Peowiaków i oddanie Centrum Spotkania Kultur. A na razie na spektakle chodzi się do postindustrialnych Warsztatów Kultury.

A co w 2012 roku?

Wszyscy z niecierpliwością czekamy na otwarcie nowej instytucji kultury, czyli Teatru Starego. Plany dyrektor Karoliny Rozwód wyglądają ciekawie. Czas pokaże, czy uda się je wszystkie zrealizować, a Teatr Stary zbuduje w mieście nową jakość. Zastanawia także to, jaką sceną będzie Teatr Osterwy pod egidą nowego dyrektora artystycznego. Na razie chyba jest jeszcze za wcześnie na ostateczne opinie w tej sprawie, chociaż ostatnia premiera na tej scenie, czyli "Iwona, księżniczka Burgunda" szans na trwałe zapisanie się w historii teatru polskiego nie ma żadnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji