Artykuły

Miłość w czasach ciężkiej choroby

EWA BŁASZCZYK w "Wejść tam nie można" opowiada historię swojego życia, która może się przydarzyć każdemu. Bo każdy może stać się Hiobem. Za chwilę. Tutaj. Nagle. Bez powodu i ostrzeżenia.

Ta książka nikogo nie pozostawi obojętnym. Nawet najtwardsi przeżyją wzruszenie, nawet najbardziej zabieganych zmusi do refleksji. Mówi o sprawach podstawowych: o kruchości życia, o wartości cierpienia, o nadziei i wierze, które dają siłę, o miłości, która wszystkiemu nadaje sens.

Ewa Błaszczyk opowiada o śmierci męża, o żałobie, o trwającej nieprzerwanie od pięciu lat walce o życie córki, słowami aż nabrzmiałymi od uczuć, ale bez patosu, ogólników i pouczeń. Książka ma w sobie siłę biblijnej przypowieści.

To się stało w sielskim domu na warszawskich Bielanach. Nie było krwi ani połamanych kości. "Byłyśmy chyba chore... przeziębione. Mama powiedziała, żebyśmy połknęły gripeksy. Ja wtedy dobrze łykałam i Ola też. I miałyśmy ice tea. No i ja połknęłam i Ola wzięła ten... no i zaczęła się dusić. Mama rozmawiała przez telefon, zapraszała naszą siostrę cioteczną na nasze imieniny. Tu była pani Wala [Mania wskazuje w kierunku pianina], a Ola siedziała na tym fotelu. Stała tam ice tea. Połknęła i zaczęła się robić czerwona. Potem się przestraszyła i resztkę ice tea wlała sobie w płuca. Było jeszcze gorzej. Mama zaczęła Olą trząść. Potem wybiegła z nią na ulicę i zaczęła krzyczeć, żeby ktoś jej pomógł. Wskoczyła jakiemuś facetowi do samochodu. Przy oknie stał kolorowy fotel, a ja stanęłam przy nim, patrzyłam za nimi przez okno i mówiłam sobie: Wszystko będzie dobrze. Potem mama mi mówiła, że jeszcze przy furtce Ola się posikała, a w samochodzie miała śmierć kliniczną" - opowiada o wypadku Oli dziś jedenastoletnia Marianna, jej siostra bliźniaczka. Ola od pięciu lat jest w stanie śpiączki. Rok temu wróciła do domu. Wypadek zdarzył się w sto dni po nagłej śmierci Jacka Janczarskiego, męża Ewy Błaszczyk.

Ola wymaga całodobowej opieki, specjalistycznej rehabilitacji: masaży, rozciągania, gimnastyki, pionizacji. By pobudzać wszystkie jej zmysły, mama i siostra czytają jej książki, puszczają bajki na wideo, muzykę z płyt, głaszczą ją i przytulają- "Wierzę, że to jej pomaga".

W tej książce, która strukturą przy pominą wydaną niedawno także przez wydawnictwo Znak historię Kamila Durczoka, splata się kilka wątków. Aktorka opowiada o swoim życiu dawnym, o życiu "sprzed", ale rozdziały o dzieciństwie, studiach, wyborze kariery aktorskiej, o recitalach i koncertach wydają się nijakie i wyblakłe wobec wagi i siły przekazu tych, które mówią o tym, co dziś. Jakby pisały je dwie różne osoby. Tamte są jak wszystkie biografie aktorek. Dla tych trudno znaleźć porównanie. Wypadek przeciął życie Ewy Błaszczyk na pół, stała się kimś innym. Wspomnienia są bolesne. "Wariuję, bo nie mogę zrozumieć tego, co się stało. Nie rozmawiam o tamtych chwilach. Nie oglądam się za siebie. Rzeczywistość jest tu i teraz" - mówi, choć dodaje, że już pragnie odbudować swoje życie osobiste i zawodowe. Tu i teraz to walka o przebudzenie Oli.

Jest też fundacja Akogo? (to pytanie, które Ola często zadawała, przysłuchując się rozmowom dorosłych, teraz oni zadają je w jej imieniu) założona trzy lata temu przez Ewę Błaszczyk wraz z księdzem Wojciechem Drozdowiczem, jednym z najważniejszych bohaterów książki, twórcą telewizyjnego "Ziarna", dziś proboszczem pokamedulskiego kościoła w Lesie Bielańskim. Celem fundacji jest wybudowanie kliniki wzorca przy Rehabilitacji Neurologicznej w Centrum Zdrowia Dziecka dla najcięższych przypadków uszkodzenia mózgu. Autorki oddają głos lekarzom, przytaczają najnowsze badania i odkrycia medyczne dotyczyące stanu śpiączki. Dają nadzieję, nie wątpią, że o dzieci trzeba walczyć do końca i że zdarzają się cuda: "Nikt, kto znajduje się w podobnej sytuacji, nie sądzi, że dla jego dziecka lepsza jest śmierć. Kiedy po siódmej dobie po raz pierwszy wypłycono ją z narkozy, jeden jedyny raz tak strasznie krzyczała: Mama!. Mam w uszach jej krzyk. Nie mogę przestać walczyć. Gdybym przestała, do końca życia czułabym się winna. Ten krzyk daje mi siłę. Ona krzyczy we mnie. A dopóki trwa życie, wszystko się może zdarzyć".

"Wejść tam nie można" jest jednym z najbardziej wstrząsających świadectw miłości macierzyńskiej, jakie kiedykolwiek napisano. Miłości, dla której nie istnieją przeszkody ani granice. To także przypowieść o tym, czym dla chrześcijanina powinno być cierpienie -próbą, drogą do przemiany, do przebudzenia, do odkrycia prawdziwej miłości, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, I wszystko przetrzyma.

Ewa Błaszczyk i Krystyna Strączek " Wejść tam nie można ", wydawnictwo Znak, Kraków

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji