Artykuły

Twarze Mariusza P.

- W serialach gram dla chleba i większej rozpoznawalności. Ale nigdy nie będzie tak, że dla ekranu porzucę świat teatru, on jest moim życiem - mówi MARIUSZ POGONOWSKI, aktor Teatru Dramatycznego w Płocku.

Mariusz Pogonowski od 2009 r. wystąpił w serialach: "Hotel 52", "Czas honoru", "Na dobre i na złe" i "Niania". Teraz wziął udział w castingu do "M jak miłość". Jednocześnie spektakl "Bracia Karamazow", w którym Pogonowski gra jedną z głównych ról, uznany został za jeden z najlepszych w Polsce w 2011 r.

Rafał Kowalski: W ostatnich dwóch latach wystąpił pan w czterech serialach, ostatnio wziął udział w castingu do kolejnego. Zapragnął pan zostać telewizyjną gwiazdą, bożyszczem gospodyń domowych, pokazywać swoje białe zęby na okładkach prasy rozrywkowej?

Mariusz Pogonowski: Nie chodzi o bycie gwiazdą szklanego ekranu, lecz zareklamowanie swojej osoby. Występ w serialu telewizyjnym jest najprostszą drogą do bycia bardziej rozpoznawalnym aktorem. A to może generować kolejne propozycje teatralne czy filmowe. Ponadto to niezła lekcja oswojenia się z kamerą telewizyjną, co potem zawsze może się przydać. No i, co tu kryć, mam żonę i dwójkę dzieci. Pieniądze za występ w serialu przeznaczane są na chleb na mojej rodziny. Nie czarujmy się, aktor teatralny nie zarabia tyle, co menedżer dużej firmy.

Nie ma pan poczucia deprecjonowania swojego talentu, rozmieniania się na drobne?

- Dlaczego? Grając w serialach, nie odwalam chałtury, nie ogłupiam widzów.

Co jednak, jeśli przychodzi panu wypowiadać kwestie, o których pan myśli: "O rany, jakie to banalne, nie przejdzie mi to przez usta"?

- W serialach, w których wystąpiłem, reżyserzy starali się pilnować poziomu. A kiedy w scenariuszu pojawiały się jakieś mielizny językowe, "w praniu" były one weryfikowane. Mogę więc spokojnie spojrzeć w lustro.

Świetne recenzje zbiera spektakl "Bracia Karamazow" z pana udziałem. W popularnym programie "Tygodnik kulturalny" TVP Kultura, podsumowującym wydarzenia kulturalne 2011 r., szef działu kultury "Przekroju" Jacek Wakar uznał tę sztukę za jedną z najważniejszych w ubiegłym roku. Co więcej, TVP Kultura wiosną zarejestruje "Braci..." i wyemituje na swojej antenie. Spodziewał się pan takiego szumu, gdy zaczynał pracę nad rolą Dymitra Karamazowa?

- W trakcie tworzenia efektu finalnego towarzyszyły mi różne emocje. Kiedy podczas pierwszego spotkania aktorów zobaczyłem Adama Woronowicza czy Łukasza Lewandowskiego, pomyślałem: "Kurczę, już mi się podoba, świetni aktorzy, genialny tekst, wspólnie zrobimy coś fajnego". Później jednak próby zrobiły się tak ciężkie i nerwowe, że niekiedy miałem dosyć, zresztą nie tylko ja. Ostatecznie udało nam się zrobić, tak myślę, coś naprawdę wielkiego. Cieszy mnie, że podobną opinię ma wielu widzów i krytyków. Mam nadzieję, że swoje zdanie będzie też mogła wyrazić płocka publiczność. Trwają bowiem przymiarki, by w tym roku "Bracia..." przyjechali gościnnie do naszego Teatru Dramatycznego. Chcę jeszcze powiedzieć, że udział w tym przedsięwzięciu zmienił mnie jako człowieka.

To znaczy?

- W ramach pracy potykaliśmy się z prof. Cezarym Wodzińskim, znanym i cenionym filozofem, rozmawialiśmy z nim o Dostojewskim. To oraz obcowanie z twórczością autora "Braci Karamazow" sprawiło, że zacząłem bardziej zastanawiać się nad np. wypaczaniem nauki Jezusa Chrystusa we współczesnym świecie czy okrucieństwa wobec dzieci i braku reakcji Boga w tym względzie. Na niektóre te kwestie nie sposób znaleźć odpowiedzi, ale z pewnością warto nad tym pomyśleć. Zrozumiałem też, po co w ogóle jestem aktorem. Uważam, że prawdziwa sztuka powinna opowiadać o czymś ważnym, uniwersalnym. Jeśli aktor wychodzi na scenę tylko po to, by podlizywać się publiczności, żegluje prosto na skały.

Prócz grania w spektaklach teatralnych i serialach telewizyjnych, szefuje pan Stowarzyszeniu Teatr Per Se tworzonemu przez młodych wielbicieli świata teatru. Są już jakieś plany, jeśli chodzi o tę sferę działalności?

- W tym roku chcemy uczcić 50. rocznicę śmierci Władysława Broniewskiego. W związku z tym zorganizujemy happening. Ludzie zrzeszeni w naszym stowarzyszeniu rozejdą się najpierw po Płocku, by w różnych częściach miasta deklamować twórczość autora "Bagnetu na broń". Następnie spotkamy się na Tumskiej, by deklamować wspólnie, maszerując na Stary Rynek. Tam zakończymy nasz happening sztuką powstałą na podstawie wierszy Broniewskiego.

Uda się panu to wszystko pogodzić - nie ma obaw, że zaniedba pan teatr kosztem udziału w kolejnym serialu?

- Nie zamierzam porzucić teatru dla świata serialu. Na pewno nie będzie tak, że Mariusz Pogonowski zacznie zaniedbywać próby do sztuki, w której gra, bo właśnie gra w serialu lub filmie. Nie dam rady żyć bez teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji