Artykuły

Jak kształcić reżysera?

W dniach od 14 do 16 maja br. odbywało się w Warszawie międzynarodowe sympozjum poświęcone kształceniu reżysera teatralne­go. Pracami sympozjum kierował dziekan Wy­działu Reżyserii PWST i jednocześnie dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie, Zygmunt Hubner, którego poprosiliśmy o ocenę i wra­żenia.

- Jak powstała inicjatywa zorganizowania międzynaro­dowego sympozjum na temat kształcenia reżysera teatral­nego?

- Stało się już pewną tra­dycją, że kolejnym Między­narodowym Spotkaniom Te­atralnym, które odbywają się w Polsce co dwa lata, po­cząwszy od Sezonu Teatru Narodów w 1975 r., towarzy­szą seminaria, sesje, sym­pozja. Dwa lata temu odbyło się sympozjum na temat sztuki debiutanta. W tym roku polski ośrodek Międzynaro­dowego Instytutu Teatralnego (ITI) zaproponował, ażeby spotkanie było poświęcone kształceniu reżyserów. Wiele sesji, seminariów dotyczy kształcenia aktorów. Istnieje w tym względzie tradycja, aktorów kształci się w szko­łach od 200 lat, natomiast re­żyserów, w najlepszym razie - od 50. Temat reżyserów nie był jeszcze podejmowany w takim szerokim międzyna­rodowym gronie (z wyjątkiem Bukaresztu przed paru laty).

- Kto uczestniczył w sym­pozjum?

- Była to impreza raczej zamknięta, przeznaczona dla specjalistów, dla pedagogów i wykładowców. Z zagranicy przybyło około 30 osób z kil­kunastu krajów. Mieliśmy dużą reprezentację radziecką z reżyserem i wykładowcą Studia MChAT-u w Moskwie, Wiktorem Moniukowem. By­ła takaż liczna delegacja z USA (m.in. Lloyd Richadrs) i spora grupa Skandynawów. Niestety, zabrakło Francji. Tę nieobecność można poniekąd wytłumaczyć - tam się nie kształci reżyserów w sposób zorganizowany, nie ma takiego wydziału. Zestaw gości, którzy przyjechali, był reprezentatywny, dyskusja zaś bardzo żywa i sponta­niczna. Nie trzeba było niko­go zachęcać do zabierania głosu, a przeciwnie - trudno było seminarium zakończyć.

- Czy sformułowano jakieś wnioski, nawiązano współpracę, kontakty z ośrodkami za­granicznymi?

- Owszem. Ustalono zasa­dę stałej wymiany w ramach współpracy, jaka została na­wiązana pomiędzy Wydziałem

Reżyserii PWST w Warszawie a Instytutem Kształcenia Reżyserów w Berlinie. W Polsce wydział reżyserski został stworzony przez Leona Schillera jeszcze w latach trzydzie­stych. Możemy więc powie­dzieć często, więcej niż nasi goście z Zachodu, którzy nie­jednokrotnie zaczynają dopie­ro programowe, planowe kształcenie reżyserów. Ponieważ dyskusja w dużej mierze dotyczyła szczegółów praktycznych, myślę, że pewne do­świadczenia naszych kolegów z zagranicy można wykorzy­stać i w naszym szkolnictwie. Było to pierwsze spotkanie w tym gronie. Istotna też jest informacja, której jest wciąż za mało. Postaraliśmy się o to, aby w miarę możności do­starczyć wszystkim uczestni­kom sympozjum powielony materiał programów naucza­nia różnych szkól. Może to być punkt wyjścia do syste­matyzacji metod kształcenia, zwłaszcza jeżeli chodzi o kryterium selekcji kandydatów, egzaminy wstępne itd. Zajęło to nam znaczną część posie­dzeń.

- Czy można stworzyć ja­kiś uniwersalny program me­tod kształcenia reżyserów?

- Reżyseria, tak jak teatr, związana jest ze swoim grun­tem lokalnym. Różne są tea­try i ich struktura w poszcze­gólnych krajach, a więc i róż­ne są wymagania wobec szkół, które przygotowują do zawo­du.

- Czy przewidziane jest opublikowanie materiałów z tego sympozjum?

- Owszem. Nagrywaliśmy obrady, to bardzo duży mate­riał - 15 godzin mówienia. Sądzę, że da się z tego "wy­kroić" jeden zwarty tom. Na druk jednak trzeba będzie po­czekać...

- Czy nasze doświadczenie w dziedzinie kształcenia reży­serów zostały zaprezentowane uczestnikom sesji?

- Jak już wspomniałem, uczestnicy otrzymali programy nauczania różnych szkół, w tym także dość szczegółowo opracowany system kształce­nia w Polsce. Poza tym poka­zaliśmy gościom wyniki prac studentów pierwszego, drugie­go i trzeciego roku reżyserii warszawskiej PWST w tej formie, w jakiej znajdują się w środku semestru, często na­wet nie zakończone. Szkoła krakowska przyjechała z go­towym przedstawieniem Ko­ła Naukowego, "Wyspą" Fuggarda w wykonaniu studen­tów Wydziału Aktorskiego, reżyserowaną przez słuchacza Wydziału Reżyserii. Przedsta­wienie bardzo się podobało.

- Na pewno polski system kształcenia różni się od in­nych...

- Generalnie można by wyróżnić dwa systemy. Jeden gdzie uczy się studentów na wydziałach będących jak gdy­by samodzielnymi ciałami, specjalnie przeznaczonymi dla reżyserów. Drugi polega na kształceniu łącznym aktorów, reżyserów (czasami także sce­nografów i dramaturgów na­wet) w tych samych klasach, a dopiero w ostatnich latach spośród całego zespołu wybie­ra się specjalizację - reży­serię, aktorstwo itd. Trudno by tutaj dzielić krajami, bo bywa tak, że te dwa systemy funkcjonują jednocześnie obok siebie, np. w USA.

- Czy pojawiła się propo­zycja ponownego spotkania?

- Wiele osób wyraziło ochotę, by za kilka lat (wcze­śniej nie miałoby to sensu) spotkać się znowu i porównać jak wiele się zmieniło. Takie seminarium byłoby interesujące chociażby z tej przyczy­ny, że w tym roku w Nor­wegii po raz pierwszy powstał wydział reżyserii. Zasto­sowano tam wypracowaną metodę egzaminów wstępnych - bardzo zresztą kosztowną. Uczestnicy sympozjum są za­interesowani czy absolwenci po ukończeniu studiów okażą się warci poniesionych nakła­dów. Wiele jest takich racz­kujących, początkujących wy­działów. Dobrze byłoby w trakcie ponownego spotkania porównać ich osiągnięcia. My w Warszawie, także jesteśmy w trakcie ciągłego przekształ­cania formy egzaminów wstęp­nych i za parę lat zbierzemy nowe doświadczenia, na pod­stawie których zorientujemy się, jakie metody kształcenia bardziej nam się sprawdzają.

- Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji