Artykuły

Taniec z Królową Śniegu

Spektakl staje się historią miłosną Kaja i Gerdy, obrazem ich wzajemnych relacji, projekcją skomplikowanych uczuć - przywiązania, fascynacji, opuszczenia i tęsknoty - o "Królowej Śniegu" w choreografii Katarzyny Aleksander-Kmieć w Teatr im. Andersena w Lublinie pisze Katarzyna Krzywicka z Nowej Siły Krytycznej.

"Królowa Śniegu" to drugi po "Pięknej i Bestii" (premiera: wrzesień 2008r.) spektakl taneczny dla dzieci przygotowany przez Teatr im. H.Ch. Andersena w Lublinie. Przy pierwszej realizacji do współpracy zaproszono Annę Żak, tancerkę Lubelskiego Teatru Tańca. Tym razem również nie obyło się bez gości. W rolę Gerdy wcieliła się Ewelina Drzał, tancerka Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej, zaś w rolę Kaja - Przemek Basa, tancerz hip-hopowy. Artystom towarzyszył zespół teatru, który - najwyraźniej nie chcąc pozostawać w tyle - włożył wiele wysiłku w pracę nad spektaklem. Katarzyna Aleksander-Kmieć, reżyserka i choreografka obu realizacji, po raz kolejny wniosła powiew świeżości do Andersena.

Przedstawienie wykorzystuje rozwiązania, które nieczęsto można spotkać w Teatrze Andersena - multimedialne projekcje, przesłony w tle, dwie sceny - właściwą przed oczami widzów i mniejszą, ukrytą za ich plecami. Po wejściu na widownię, dzięki wyświetlonemu w tle sceny zdjęciu rynku, przenosimy się do niewielkiego miasteczka, by poznać jego mieszkańców. Na chwilę obie sceny i przejścia pomiędzy rzędami wypełnią zabiegane, rozbawione postaci. Jest gwarno i tłoczno. Spokój burzy dopiero pojawienie się na wizualizacji Królowej Śniegu - krótki błysk wystarczy, by zrobiło się smutno. Niekonsekwencją jest brak podobnej sceny na zakończenie, przez co czuć, że coś zostało niedomknięte. Wszystko powinno wrócić do normy, do stanu sprzed wkroczenia Królowej. Wydaje mi się, że taka klamra uporządkowałaby dzieciom kreowany świat i pomogła zrozumieć mechanizmy nim rządzące.

Niekonsekwencja w myśleniu o budowie spektaklu przejawia się też w innych jego momentach. Baśń Hansa Christiana Andersena składa się z siedmiu opowiadań, spektakl zbudowany na jej kanwie funkcjonuje na takiej samej zasadzie - widzimy wybrane sceny, które mogłyby funkcjonować samoistnie. Nie do końca jasnym jest, czemu Gerda zjawia się w kolejnych miejscach i dlaczego je opuszcza oraz co jej wizyty zmieniają. Nie ma ciągu przyczynowo-skutkowego, motywacji zachowań, wyjaśnienia, do czego one prowadzą. Postaciom brakuje wyrazistości, zostały scharakteryzowane zbyt powierzchownie, więc dzieciom niejednokrotnie się mylą. W Gerdzie w błękitnej sukience rozpoznają Królową Śniegu, zaś straszną Laponkę z długimi pazurami w białym płaszczu nazwą wielkim chomikiem.

Nierówne są też same sceny - majstersztyki przeplatają się z tymi słabszymi. Najpiękniejszy moment spektaklu to podróż Gerdy z reniferem. Zawiera w sobie całą subtelność i niedosłowność przekazu - ukazuje żmudną wędrówkę, ale nie w sposób sztampowy - renifer bowiem nie niesie Gerdy na grzbiecie, a oboje przemieszczają się powoli, wzajemnie opierają na sobie, pokonując szerokość sceny oraz przejście z boku widowni. Renifer wspiera dziewczynkę, pilnuje, by ta ustawiała prawidłowo stopy, chroni w razie upadku. Dzięki choreografii udało się pokazać, jak ważne w przyjaźni jest wzajemne zaufanie i troska o towarzysza. Tu przekaz zyskuje jeszcze jeden wymiar - twórcy podkreślili, że bezpieczeństwo dawać może również zaprzyjaźnione zwierzę.

Najsłabszym epizodem jest scena wyboru odpowiedniego kandydata na męża księżniczki. Głośna, chaotyczna, odbywa się zbyt szybko i przez to staje się niezrozumiała. Na dodatek towarzyszą jej dziwne, zwierzęce popiskiwania usadowionych z tyłu widowni księżniczek, ubranych w tandetne złote sukienki. W scenie tej, jedyny raz w całym spektaklu, pojawia się napis. Sugeruje, że za chwilę odbędzie się konkurs na króla. Litery migają tak szybko, że z trudnością zauważą je dorośli, nie mówiąc o dzieciach. Po co podpisywać jedną ze scen, skoro nawet najważniejsze, często trudne, delikatne i ciężkie do przekazania samym ruchem momenty spektaklu znakomicie obywają się bez słów?

Najlepszym pomysłem jest ukazanie Królowej Śniegu (w postać wcieliła się sama choreografka spektaklu) tylko poprzez wizualizację wyświetloną w tle sceny. W tej realizacji nie jest ona złą porywaczką, która chce zagarnąć całą miłość i uwagę Kaja. To raczej projekcja jego wyobraźni, obraz świata wewnętrznego. Decyzja o opuszczeniu Gerdy i rezygnacji z dotychczasowego życia spowodowana jest fascynacją Kaja inną kobietą. W jego oku i sercu dokonuje się zmiana, a jej metaforycznym wyznacznikiem są okruchy lodu. Wydaje się, że uczucia tego Kaja nie zamarzają, zmienił się tylko obiekt jego zainteresowania. Moim zdaniem, dzięki temu andersenowska opowieść zyskuje nową jakość. Staje się historią miłosną Kaja i Gerdy, obrazem ich wzajemnych relacji, projekcją skomplikowanych uczuć - przywiązania, fascynacji, opuszczenia i tęsknoty. Dość erotyczny taniec głównych bohaterów, jaki możemy zaobserwować w początkowych scenach spektaklu, kiedy jeszcze nic nie wskazuje na późniejsze wydarzenia oraz w zakończeniu, gdy para znów jest razem, wychodzi poza baśń duńskiego autora - Kaj i Gerda to dorośli ludzie targani namiętnościami.

Przyznać trzeba, że świat spektaklu został wykreowany w przepiękny sposób, do czego przyczyniło się precyzyjne powiązanie muzyki (Rene Aubry) i obrazu. Wspólne chwile Kaja i Gerdy, przed odejściem chłopca, wydają się wiosenne i beztroskie - ich zachowanie przypomina zabawę dwojga bliskich sobie ludzi. Atmosferę beztroski uzyskano dzięki zielonemu tłu, ciepłemu światłu oraz dźwiękom świergotu ptaków i melodiom romantycznych piosenek. Solowe epizody zagubionego chłopca i tęskniącej za nim towarzyszki odtańczone są w zimnym świetle. Towarzyszy im niepokojąca i chropowata muzyka, przypominająca nieprzyjemnie chrzęszczący pod butami śnieg.

Teatrowi Andersena i twórcom spektaklu należy się uznanie za odwagę w doborze środków oraz otwarcie na nowe formy przekazu w teatrze dla dzieci. Jednak brak fabularności i klarownej dramaturgii, jasności i uporządkowania w dziele skierowanym głównie do dzieci mogą być kłopotliwe. Konieczna jest rozmowa o spektaklu, może przeczytanie jeszcze raz baśni, przypomnienie dzieciom fabuły, określenie postaci i ich roli w historii. Warto jednak podjąć ten wysiłek. Lubelska baśń to opowieść dla wszystkich - zarówno młodszej, jak i tej starszej widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji