Artykuły

Pomaluj mój świat...

Ten spektakl nie jest w stanie zostawić człowieka obojętnym, jest niewygodny, niecodzienny, nietuzinkowy - jest trudny w odbiorze, bardziej przez warstwę muzyczną niż tekstowo-znaczeniową - o "Pułapce" w reż. Eweliny Pietrowiak rozmawiają Marta Januszkiewicz, muzykolog, oraz Karolina Babij z Nowej Siły Krytycznej.

Karolina Babij: Światowa prapremiera operowej "Pułapki" w reżyserii Eweliny Pietrowiak z librettem Zygmunta Krauzego i Grzegorza Jarzyny do muzyki Krauzego była idealnym zakończeniem wrocławskich obchodów Roku Tadeusza Różewicza. Dramat poety wystawiony na deskach opery niewątpliwie jest bowiem wydarzeniem, które zasługuje na uwagę.

Marta Januszkiewicz: Dobrze, że współczesne spektakle operowe istnieją na deskach wrocławskiej opery. Wiele się tu dzieje - mamy festiwal opery współczesnej. I chwała! Może to zabrzmi paradoksalnie, ale we współczesności brak opery "naszych czasów", tworzonej "teraz", a w Polsce szczególnie. "Pułapka" zapełnia pewną pustkę repertuarową. Wystawienie jej to piękny ukłon w stronę jednego z najważniejszych polskich pisarzy, żyjącego i tworzącego we Wrocławiu, któremu Nobel przeszedł koło nosa, jak brzmi obiegowa opinia - ze względów politycznych. W każdym razie, 90. urodziny Mistrza były dobrą okazją do przypomnienia jego wspaniałej twórczości. Nie można zapomnieć, że jako autor miał wgląd w realizację spektaklu i jego kształt. Libretto, które jest opracowaniem dramatu Różewicza, zostało przez niego zaakceptowane.

Karolina Babij: Młoda reżyserka Ewelina Pietrowiak, laureatka nominacji do Paszportu Polityki w kategorii Muzyka Poważna w 2010 roku, w Operze Wrocławskiej zrealizowała do tej pory "Jutro" Tadeusza Bairda i "Matkę czarnoskrzydłych snów" Hanny Kulenty. Obie realizacje nie należą do łatwych w odbiorze, jeśli chodzi o warstwę muzyczną. Podobnie rzecz ma się z "Pułapką" Krauzego.

Marta Januszkiewicz: W "Pułapce" Pietrowiak nie jest łatwo zafascynować się czymkolwiek. Może ktoś polubić linearne, "filmowe" opowiadanie historii głównego bohatera cierpiącego na jakąś chorobę wieku, człowieka zmagającego się z rzeczywistością, swoimi uczuciami, w dość romantycznym afekcie. Jeśli dodać do tego muzykę Krauzego wyznającą unizm, to jesteśmy postawieni w jakiejś sprzeczności, a w wyrazowym zaskoczeniu na pewno. Kompozytor, nawiązując do unistycznej sztuki plastycznej Strzemińskiego, pozbawia swej muzyki "narracji", wielobarwności, napięć i ich rozwiązań. Piątkowego melomana ta muzyka odsyła do Schönberga i zdobyczy drugiej szkoły wiedeńskiej (I poł. XX w.), zaś laików do np. thrillera na srebrnym ekranie. Właściwie nikt z nich nie czuje się bardzo zagubiony tą materią. A mamy przecież XXI wiek. Krauze jakby chciałby być współczesny, ale i "uprzedni", oddalić się od "filmowości" muzyki, ale z niej jednak korzysta.

Oczywiście - śpiewacy nie mają wydzielonych "numerów", akcja toczy się wartkim ruchem, próbowano też zapomnieć o "stroju z epoki" i realistycznym konstruowaniu przestrzeni. Wykorzystano różne tworzywa - jak pokazy multimedialne (ale skromne), partie śpiewane jakby naśladowały mowę, została wprowadzona scena w całości mówiona (Krauze "nie słyszał w niej muzyki", a Różewicz bardzo chciał, by się jednak pojawiła w spektaklu). Ale sposób śpiewania - stricte zakorzeniony w tradycji bel canto, który również znalazł tu swój duży udział, stanowił o kolejnej sprzeczności. Akcenty słowne, często bez przyczyny wywrócone, czasem bardzo akuratnie obrazowały postać, jak ojca Jany - szewca, pijaka. Zresztą rytm, jego logika - nużąca, bo hipnotyczna, dała się we znaki. Do dwugodzinnych spektakli bez przerw - podziałów na akty, też nie jesteśmy w operze za bardzo przyzwyczajeni.

Karolina Babij: Główny bohater "Pułapki" - a jest nim pisarz Franz Kafka (Łukasz Rosiak) poszukuje swojego miejsca na świecie. Na jego sposób postrzegania świata i psychiczną kondycję najbardziej wpływa ojciec - Herman (Wiktor Gorelikow), który w realizacji Pietrowiak jawi się jako zwyczajna głowa rodziny, wymagający i surowy, ale jednak oddany dzieciom. Pisarz nie potrafi docenić ojcowskiej miłości, sprostać wymaganiom, które mu postawiono. Również dlatego nie potrafi utrzymywać ciepłych relacji z nikim poza jedną z sióstr - Ottlą (Aleksandra Kubas) i Matką (Barbara Bagińska). Nie jest w stanie stworzyć normalnego związku, czego przykładem są liczne "romanse", zaręczyny i rozstania. Kobiety, które wybiera Franz, są równie niejednoznaczne jak on sam. Felicja (Joanna Moskowicz) to na pierwszy rzut oka femme fatale. W rzeczywistości jednak nie jest w stanie znieść upokorzeń, które sprowadza na nią poeta. Greta (Katarzyna Haras), przyjaciółka Felicji, tylko pozornie umie oprzeć się wdziękom młodego Kafki, by w finale wypytywać o jego zdrowie i kondycję. Najbardziej tajemnicza jest Jana (Anna Patrys), córka szewca Słowika, którą wybrał Kafka na swoją małżonkę. Tajemnicza również dlatego, że w przedstawieniu Pietrowiak widzimy ją jako niewyróżniającą się niczym, pulchną, choć wyzywającą służkę. Mimo trudności z utrzymywaniem relacji widać, że Franz nie potrafi być długo sam - dlatego poszukuje kolejnych kobiet, dodatkowo wspomagając się swoim najlepszym przyjacielem Maksem (Jacek Jaskuła), którego wykorzystuje.

Postać młodego Kafki jest niezwykle problematyczna, motywy postępowania Franza są dla mnie niezrozumiałe. Oczom widzów ukazał się kompletnie nieprzystosowany do życia Piotruś Pan, życiowa fajtłapa. Łukasz Rosiak, który wcielił się w rolę Kafki 18 grudnia, ze względu na fizyczny wygląd (młody, szczupły) i charakterystyczne poprowadzenie postaci mógł zostać odebrany jako dorastający chłopak. Natomiast o roli Mariusza Godlewskiego, który występował dzień wcześniej, mówiono jako o roli mężczyzny, który prawdziwie boryka się z problemami dorosłego życia.

Marta Januszkiewicz: To nie był wieczór Rosiaka - dało się słyszeć niepewność, płytkość wyrazu.

A rola zakrojona została jeszcze zupełnie introwertycznie, bez ruchu. Rzeczywiście, psychologiczne skomplikowanie bohatera "Pułapki" zostało uproszczone, tak że nasunął się stereotyp współczesnego człowieka ogarniętego chwilową depresją czy obsesją. Owa "pułapka" narzucała nam swoje znaczenia raczej w innych wymiarach spektaklu i to dobitnie.

Karolina Babij: Niestety miałam wrażenie, że nie wszyscy soliści mogli w pełni zaprezentować swoje możliwości. Na pozytywną wzmiankę z pewnością zasługuje Maks, w którego wcielił się Jacek Jaskuła. Jego postać była pełnowymiarowa, czego niestety nie mogę powiedzieć o Franzu Łukasza Rosiaka. Szkoda, bo pamiętam go z "Turandot", gdzie zagrał wyrazistą postać Pinga. Zapamiętałam jeszcze Wiktora Gorelikowa w roli Ojca, gdyż jego sposób na tę rolę odbiega zupełnie od mojego wyobrażenia o tej postaci.

Marta Januszkiewicz: Ogólnie rzecz biorąc, sądzę, że soliści, chór i orkiestra wrocławskiej opery spisali się dobrze, co zresztą mają w zwyczaju. Chciałabym się odnieść do wspomnianej już sceny pozbawionej muzyki, jest ona tak osobna i warta uwagi. Dzieje się u fryzjera. Franz doznaje tam snu, urealnionego na naszych oczach. Inny klient zakładu zostaje zaatakowany przez jego pracownika. Pierwszy okazuje się Żydem, a drugi - jego oprawcą esesmanem. Rozedrgana, szumowa muzyka, wyrażająca czystą ekspresję niepokoju, nadawała doskonale ton tej scenie. Wykonywana była jakby przez cymbały, w rzeczywistości jednak na strunach fortepianu; cymbały są typowym instrumentem dla folkloru żydowskiego.

Karolina Babij: Mówisz o scenach godnych uwagi. Należy wspomnieć, że libretto Grzegorza Jarzyny

i Zygmunta Krauzego wiernie kroczy za literą tekstu. Zastosowano pewne skróty, nie tracąc przy tym bogactwa znaczeniowego dramatu. Realizacja Pietrowiak podąża również za didaskaliami. Scenografia autorstwa reżyserki jest niezwykle ascetyczna, bazuje na trzech kolorach: bieli, szarości i czerni. Mniej ascetyczne, choć utrzymane w stonowanych barwach, są kostiumy autorstwa Małgorzaty Słoniowskiej. Kolory pojawiają się jedynie w dwóch scenach: oświetlanego czerwienią snu, w którym Franz występuje jako baranek ofiarny, oraz rozmowy poety i Ottli w ogrodzie mieniącym się wielością barw. Zaaranżowana przestrzeń sceniczna przywodzi na myśl estetykę spektakli Anny Augustynowicz - niezwykle prostych, opartych na tych samych kolorach. Sceniczna prostota i umiejętne wykorzystanie możliwości sceny Opery Wrocławskiej pozwoliły Pietrowiak na głębsze wydobycie sensów, w które dramat Różewicza jest bogaty. Przestrzeń zaaranżowano tak, by wzmocnić wrażenie zbliżającego się w perspektywie Holocaustu, podczas którego zginą siostry Franza. Pojawiły się więc specjalne podwyższane platformy, gdzie znajdują się oprawcy Żydów. Dodatkowo, stroje, w których występowali aktorzy, umieszczają spektakl w konkretnych ramach czasowych - odpowiednich dla życia Kafki. Ascetyczna scenografia w połączeniu ze światłami, mimo "ubóstwa" kolorów, jest atrakcyjna wizualnie, ale też pozwala w całości skupić się na muzyce i warstwie tekstowej przedstawienia.

Marta Januszkiewicz: Przez te skróty, o których mówiłaś pewne "smaczki" oryginału gdzieś się pogubiły, ale nie chcę zostać odebrana jako różewiczowski purysta. Wszechogarniająca czarno-białość scenografii i bezbarwność muzyki dobitnie przedstawiła kryzys kreowanego na scenie świata, ogarniętego smutkiem, traumą dzieciństwa m.in. spowodowaną relacjami z ojcem, antagonizmami, przeczuciem nadchodzącej ciemności, zła totalitaryzmów, którym Kafka dawał wyraz w swej twórczości. Głównym pomysłem Pietrowiak było nawiązanie do czarno-białego filmu niemego, który rodził się w czasach pisarza, a szczególnie filmu niemieckiego. Z tego obszaru zainkorporowała też owe femme fatale w czarnych koronkach, długich perłach, o czerwonych ustach oraz eleganckich mężczyzn w surdutach. Przestrzeń sceny, jak mówiłaś, obrazuje wciąż zamknięcie, ograniczenie. Reżyserka wykorzystała wiele ciekawych pomysłów. Nie potrzebuję jednak nieznośnej dosłowności, która wyraża się w stojących cały czas na scenie kratach. Po wyjściu z sali Opery aż chciało się zanucić, "chodź, pomaluj mój świat...".

Karolina Babij: Mam problem z odbiorem tego przedstawienia. Na początku byłam gotowa w całości odrzucić zaproponowane przez twórców rozwiązania. Jednak im dłużej myślę o operowej wersji "Pułapki", tym bardziej doceniam spójność tej realizacji - współgranie poszczególnych elementów. Należy docenić wysiłek twórców włożony w zainscenizowanie jednego z najciekawszych dramatów Różewicza. Ten spektakl nie jest w stanie zostawić człowieka obojętnym, jest niewygodny, niecodzienny, nietuzinkowy - jest trudny w odbiorze, bardziej przez warstwę muzyczną niż tekstowo-znaczeniową. Z pewnością jednak wart jest obejrzenia.

Marta Januszkiewicz: Narracja płynie fabularnym nurtem, historia opowiedziana jest głównie słownie, ważne treści wyłuskujemy jednak z działań dodatkowo posegmentowanych, a nielinearność "dziania się" dokonuje się przez przenoszenie się do snów i wyobrażeń naszego wrażliwca Franza. Inscenizacja Pietrowiak stoi twardo na tradycyjnym gruncie, jednak skłania się do "rozszerzania" gatunku opery, bo potrzebuje niewątpliwie nowego "dziś". Reżyserka mówiła w wywiadzie o chęci "oswojenia słuchaczy z operą współczesną". Czy potrzebna jest nam metoda małych kroczków? Zegar tyka, a "dzisiejszych" oper z prawdziwego zdarzenia, nawiązujących do zdobyczy teatru postdramatycznego, mamy niestety jak na lekarstwo... Miłość, tragizm życia, świata, fatum, w końcu brak miłości czy tęsknota - to jest właśnie to, co kochamy w operowych historiach. I we wrocławskiej "Pułapce" dostajemy to na tacy.

Karolina Babij - recenzentka Nowej Siły Krytycznej, studentka specjalności Creative writing: film-teatr-telewizja w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Publikowała w "Notatniku Teatralnym", "1212 Generacji Tpl" oraz portalu internetowym G-punkt.pl.

Marta Januszkiewicz - muzykolog, krytyk muzyczny, studentka specjalności Creative writing: film-teatr-telewizja w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Poza muzyką poważną wielbi jazz. Publikuje w "Ruchu Muzycznym".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji