Artykuły

Bezinteresowna radość

"Ferdynand Wspaniały" w reż. Lecha Chojnackiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Recenzja Joanny Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Jak? Bez żwawo pędzącej akcji, piosenek, tańców. Trochę staroświecko, trochę melancholijnie. Z abstrakcyjnym humorem. I to dla dzieci.

Niby nic w tym dziwnego - opowieści Ludwika Jerzego Kerna o Ferdynandzie są przecież wciąż czytane i znam ich licznych wielbicieli. Ale żeby cała widownia, wypełniona dziećmi w wieku niższym (na oko) przedszkolnym, siedziała jak zaczarowana, nie protestując, że nudno, nie pytając, "kiedy będzie coś widać i kiedy będzie coś wiadomo" (jak zdarzyło się na innym spektaklu)? "Ferdynand Wspaniały" to przedstawienie proste, pełne wdzięku, niekokietujące nerwowo małych widzów, niestarające się uatrakcyjnić czy unowocześnić oryginału.

Przygody psa Ferdynanda, który staje się człowiekiem - czy raczej śni, że staje się człowiekiem - nie zapierają tchu w piersiach ani nie mrożą krwi w żyłach. Wizyta u krawca, wynajęcie pokoju w hotelu, parada wojskowa, jazda windą, wizyta w cyrku, konkurs psów rasowych, polowanie na zające - sytuacje proste, pokazane z fantazją i melancholijnym, dyskretnym poczuciem humoru. Sytuacje nieco absurdalne, nieco abstrakcyjne, bo tak wygląda świat oglądany przez psa, który stał się trochę człowiekiem.

Przedstawienie rozgrywa się niespiesznie. Scena na początku jest ciemna i prawie pusta (tylko wielki fotel i nad nim portret Ferdynanda autorstwa Kazimierza Mikulskiego, znany z okładki książki). Potem, gdy Ferdynand staje się człowiekiem i włochatego psa-lalkę zastępuje aktor (bardzo dobry Andrzej Dudek) w strzępiastym włóczkowym kostiumie, na scenie pojawiają się oszczędne dekoracje sugerujące zmianę miejsca akcji.

W tym spektaklu nie dopowiada się, ale sugeruje, pozostawiając miejsce dla wyobraźni widzów. W konkursie psów rasowych nie ma psów - wystarczą właściciele upodobnieni kostiumami do pudli czy dalmatyńczyków, ciągnący smycze, na końcu których gdzieś w kulisach kryją się oporne zwierzaki. Parada wojskowa kotów w wysokich butach czy motocyklistów też opiera się na sugestii. Sugestie są delikatne, ale dowcipne i wyraziste. Budzą radość i zachwyt małych widzów. A tak wydawałoby się prosty i nic nieznaczący obraz jak wirujące na ciemnej scenie parasolki wywołał wręcz spontaniczny aplauz.

Bardzo przyjemnie ogląda się taki spektakl. Trochę staroświecki, bez atrakcji i morału, tworzony z bezinteresowną radością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji