Artykuły

Koncert wiosenny na trzy świerszcze

Rozmowa z Magdą Umer przed premierą spektaklu "Młynarski, czyli trzy elementy"

Czym różnią się piosenki Wojciecha Młynarskiego i Agnieszki Osieckiej?

MAGDA UMER: Wszystkim. Nie trzeba wdawać się w zawiłości charakterów, wystarczy różnica płci. Świat mężczyzny i świat kobiety to przecież zupełnie różne planety. W przypadku tych dwojga porównywalne są jedynie skala talentu i kręgosłup złożony z hierarchii wartości oraz poczucia estetyki. Oboje są także wielkimi mistrzami pióra, wychowankami Gałczyńskiego i Przybory.

Koncert poświęcony twórczości Osieckiej zatytułowała pani "Zielono mi". Z jakim kolorem kojarzą się pani piosenki Młynarskiego?

Każdy dobry utwór mieni się dla mnie barwami tęczy, chociaż przyznaję, że wszystkie piosenki, które kocham naprawdę, nie tylko Osieckiej i Młynarskiego, ale również Jeremiego Przybory, Jonasza Kofty czy Magdy Czapińskiej, kojarzą mi się z kolorem zielonym.

A zieleń czym jest dla pani?

Nadzieją i barwą, która uspokaja. To kolor natury, a poza nią nic tak nie leczy nerwów, jak dobra sztuka. Wśród jej przejawów piękna piosenka jest mi najbliższa.

Dlaczego zatem tak rzadko pisze pani teksty piosenek?

Bo pisanie traktuję jako żart, zrządzenie losu. Do głowy by mi nie przyszło, że umiem wymyślić słowa piosenki, gdyby nie rozmowa z Magdą Czapińską w Sopocie. Ona przygotowywała wtedy coś dla Edyty Geppert, a ja scenariusz do spektaklu "Zimy żal" z twórczością Przybory i Wasowskiego. Tak długo żaliła się, że nic nie przychodzi jej do głowy, aż powiedziałam: "W czym widzisz problem? Scenariusz to jest dopiero rzecz trudna. Piosenkę można napisać w trzy minuty". "No to spróbuj" - odpowiedziała. Poszłam do pokoju i na obiad przyniosłam tekst. To było "Tak jak w kinie", którą śpiewał potem Stanisław Sojka. Nie odkryłam jednak w sobie pasji. To samo dotyczy zresztą reżyserowania przedstawień czy śpiewania. Zajmuję się tym wszystkim dopiero wówczas, gdy w moim życiu zdarza się cud i nachodzi mnie ochota na któreś z tych zajęć.

Swój spektakl nazwała pani "Młynarski, czyli trzy elementy". Jakie to elementy?

To tajemnica. Inteligentni widzowie odkryją ją podczas przedstawienia. Nie chcę ułatwiać zadania, wolę, by każdy znalazł własną odpowiedź.

Pani zdaniem Wojciech Młynarski to bardziej poeta czy tekściarz?

Zdecydowanie tekściarz. I satyryk. Poetą bywa rzadko, ale gdy już tak się zdarza, jest absolutnie doskonały. Poetycki nurt jego twórczości jest mniej znany, bo to są piosenki nie najweselsze i mało przebojowe. A jednocześnie moje ukochane. Mam ten komfort jako autorka scenariusza i reżyser, że mogę wybrać to, co podoba mi się najbardziej. Na przykład "La Valse du Mal" - "Walc zła", śpiewany kiedyś przez Kalinę Jędrusik i niedoceniony przez masową widownię. Z piosenek napisanych i wykonywanych przez Młynarskiego największą miłością darzę "Moje ulubione drzewo".

Śpiewała pani "Koncert jesienny na dwa świerszcze". Na co będzie ten koncert zimowy?

On jest wiosenny. Mamy styczeń, ale nad jeziorem Spokój już wszystko kwitnie. To będzie koncert na trzy świerszcze. Jak trzy tytułowe elementy.

Wojciech Młynarski tworzy od 40 lat. Czym, pani zdaniem, może nas jeszcze zaskoczyć?

Wszystkim. Piosenką, felietonem, książką, sztuką teatralną. Kilka dni temu przeczytał mi nowy wiersz i dech mi zaparło. Naprawdę jest w znakomitej formie.

Po premierze wylatuje pani do Nowej Zelandii odwiedzić syna. Czego pani ze sobą nie zabierze?

Zaraz po powrocie zaczynam przygotowywać następne przedstawienie, więc marzę o tym, by nie wziąć zeszytu do notatek i książki, nad którą mam pracować za miesiąc. Najważniejsze, abym zabrała aparat fotograficzny i sandały.

31 tycznia w warszawskim Teatrze Ateneum odbędzie się premiera przedstawienia "Młynarski, czyli trzy elementy", przygotowanego z okazji 40-lecia pracy artystycznej Wojciecha Młynarskiego. Autorką scenariusza i reżyserem spektaklu jest Magda Umer.

Akcja toczy się nad jeziorem Spokój w województwie niespokojnym. Odbywa się tam psychoterapeutyczna sesja wyjazdowa dla "za dużo myślących" pacjentów, której celem jest ich przystosowanie do "coraz bardziej otaczającej rzeczywistości". Zbawienna okazuje się muzykoterapia.

Wśród 24 piosenek Młynarskiego wykorzystanych w spektaklu znajdą się m.in. "La Valse du Mal", "Moje ulubione drzewo", "Jesteśmy na wczasach", "Nie ma jak u mamy", Jeszcze w zielone gramy", "Żyj kolorowo", "Polska miłość", "Spóźniłam się na swój ślub", "Życie, kocham cię nad życie", "Róbmy swoje".

Występują: Joanna Liszowska, Piotr Fronczewski, Mariusz Lubomski, Piotr Machalica, Marian Opania, Maciej Stuhr, Wiktor Zborowski, Zbigniew Zamachowski oraz zespół muzyczny Wojciecha Borkowskiego. Patronat prasowy nad spektaklem objęła "Rzeczpospolita".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji