Artykuły

Sukces "Persów"

Już sam wybór "Persów" zasługuje na podkreślenie. Teatr z Bielska-Białej wystawił jedyną (spośród zachowanych) tragedię Ajschylosa, która nie obraca się w kręgu mitów, lecz podejmuje temat niejako aktualny - z najświeższej naówczas, osobiście przez pisarza przeżytej historii. 52-letni Ajschylos opowiada w "Persach" o bitwie pod Salaminą wcześniejszą, maratońską; w obu uczestniczył w jednej był ranny, w drugiej stracił brata. Miał więc wszelkie powody, by dzielić z Ateńczykami radość tak drogo okupionego zwycięstwa, a przecież nie przyłączył się do chóru. Wystąpił przeciwko euforycznym nastrojom dowodząc rodakom, że pycha zrodzona ze zwycięstwa łatwo może zniszczyć jego owoce. Włożył tę tezę w usta zmarłego Dariusza, w ogóle całą swą moralistykę przeniósł na dwór w Suzie i przybrał w perski kostium - ale to tylko podkreśliło aktualną, publicystyczną wymowę sztuki.

Swego czasu - przed blisko 2,5 tys. lat - tetralogia, w skład której wchodzili "Persowie", ugruntowała wielką sławę pisarza; dość, że w nagrodę m. in. zaprosił go na swój dwór władca Syrakuz, Hieron. Dziś są "Persowie" Ajchylosa w ujęciu Józefa Pary ozdobą Warszawskich Spotkań Teatralnych, zarazem wystawiając najlepsze świadectwo niewielkiemu teatrowi, który ma, okazuje się, szlachetne ambicje repertuarowe i potrafi je realizować z dobrym skutkiem artystycznym.

Inscenizacja Józefa Pary (jest on również autorem koncepcji scenograficznej) nawiązuje do schematu architektonicznego i przestrzennego oraz do reguł sceny antycznej. Stosuje elementy kolistego ruchu chóru, przekład Stefana Srebrnego (skądinąd zapewne przestarzały) umożliwia inkantację, zrytmizowaną recytację itp. Nawet niektóre odstępstwa od kanonu prawem kontrastu tę "klasyczność" inscenizacji bielskiej jeszcze podkreślają - jak np. "złamana" symetria ściany królewskiej, jak nie przestrzegana hierarchiczność wejść, w myśl której np. z bramy królewskiej nie mógłby korzystać chór.

W sumie - jest to czyste i piękne przedstawienie, oczywiście dla widzów, którzy cenią sobie obcowanie z formą, obraną przez inscenizatora. A przy tym zagrane przez zespół Teatru Polskiego z Bielska z podziwu godną dyscypliną moralizatorski, poważny jest duch Dariusza w ujęciu Józefa Pary, skupiona, przekonywająca Atossa, matka Kserksesa, w ujęciu Małgorzaty Kozłowskiej. Dobre momenty ma także Posłaniec Jerzego Bieleckiego. Z tego rytmu wyłamał się jedynie Andrzej Kałuża, który nieco za mocno "rozkołysał" sylwetkę Kserksesa. Osobna pochwała należy się chórowi, oklaskiwanemu przez widownię specjalnie serdecznie: potrafił on nawet sformalizowanym elementom swej recytacji nadać silny walor emocjonalny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji