Artykuły

Notatki o północy (1)

Skromny - ilościowo - będzie tegoroczny festiwal, zainaugurowany w sobotę w Teatrze Współczesnym. Miał będzie, jak i w latach ubiegłych, charakter roboczych konfrontacji realizacji sztuk najnowszych; konkretnie - prapremier. Wyraźnym odstępstwem od tej reguły było przedstawienie inauguracyjne: "Dwu teatrów" Szaniawskiego, zrealizowanych przez Andrzeja Łapickiego na małej scenie Teatru Narodowego. Pochwalam sporadyczne odstępstwa od reguły. W roku ubiegłym takie odstępstwo na rzecz "Króla IV" Grochowiaka okazało się fortunne.

"Dwa teatry" są dla ludzi teatru wciąż żywą pokusą i wyzwaniem. Kiedyś były traktowane jako dysputa estetyczna, bogactwo delikatnej przędzy, z której zostały utkane. Nadto mogą być traktowane jak papierek lakmusowy, pozwalający sondować widownię, sprawdzać, co i o ile jest dla niej żywe, ważne, co bardziej, co mniej dzisiaj przemawia. A rezultaty tego sondażu będą słuszne nie tylko w odniesieniu do dzieła Szaniawskiego. Gdyby były ankietą, skierowaną do mnie, odpowiedziałbym - jako widz warszawskiego przedstawienia - na podstawowe pytania następująco. Jest poza dyskusją, że realizm "Małego Zwierciadła" jest za ubogi, że musi mieć dopełnienie na innym biegunie. Wielu nie tylko w krańcowej sytuacji klęski żywiołowej, ale także w mniej dramatycznej codzienności doświadczyło, że wybór mniejszego zła (choć wspiera go logika i prawo) nie jest wyborem do zaakceptowania przez sumienie (o ile się je ma). Smutno być już po tej stronie życia, po której "Dwa teatry" mogłyby istnieć bez drugiego aktu. Tym bardziej jednak człowiek wówczas się uwrażliwia na to, co niesie akt trzeci, na ten dramatyczny moment, w którym doświadczony przez życie Dyrektor, wchodząc w smugę cienia, spogląda za siebie i w siebie inaczej, głębiej, dopuszczając do głosu zdziwienia i zwątpienia. Cieszyłbym się z odteatralizowania tego aktu, usunięcia dekoracji udających (ani realistycznie, ani poetycko) rumowisko. Byłoby mi to bliższe, gdyby Lizelotta przepłynęła przez scenę tak jak to widział młodziutki Chłopiec z deszczu; po prostu gdyby się udało ucieleśnić delikatną poezję, która jest tu w tekście i obok niego. Krótko: przy szacunku dla niektórych wykonawców, poza kilkoma chwilami, pozostawałem na zewnątrz. Byłem w teatrze, ale też jakby mnie nie było tam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji