Artykuły

Chopin Wesołowskiego - część druga. Piękna!

"Chopinart+" w choreogr. Emila Wesołowskiego Bałtyckiego Teatru Tańca w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Barbara Kanold w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Emil Wesołowski podjął się karkołomnego zadania, ballady Chopina - w konstrukcji zbliżone do siebie - nie stanowią jednak jedności. Jego zadaniem było skonstruowanie całości stylistycznie czystej, dopełniającej się, nie tylko formalnie, ale przede wszystkim w wyrazie artystycznym. Wygrał! Tancerze poddali się jego pełnej subtelności, ale i wyrazu wizji choreograficznej, podążyli za nim, prezentując przepiękne widowisko.

"W pierwszej części koncertu na pianinie zagra Rafał Blechacz" - taką sensacyjną wiadomość przeczytałam w prasie trójmiejskiej. Melomani mogli uznać, że zwycięzca XV Konkursu Chopinowskiego (2005) zjedzie do Gdańska. Ale gdyby tak rzeczywiście się stało, to artysta zagrałby nie na pianinie, tylko na znakomitej marki fortepianie!

Dla porządku - w swoim, od razu powiedzmy - znakomitym spektaklu baletowym, Emil Wesołowski wykorzystał nagrania Krystiana Zimermana ("Ballady" w roku 1988 dla Deutsche Grammophon), dla tej samej wytwórni Preludium Fis-moll No.13 op. 28 zagrał właśnie Blechacz. Jego nagranie (z 2009 roku, koncertu f-moll Chopina z Royal Concertgebouw Orchestra Amsterdam, pod dyrekcją Jerzego Semkova, dla Universal Music Company) choreograf przełożył na taniec w wieczorze chopinowskim dwa lata temu. Teraz tę opowieść na trio tancerzy powtórzył w drugiej części. Ze znakomitą Beatą Gizą, żywiołową w geście, pełną ekspresji w zadaniach aktorskich. Tancerka wzbogaciła swą postać od czasu premierowego wykonania. Partnerowali jej Michał Łabuś i Piotr Nowak, który zastąpił kontuzjowanego Ireneusza Stencla, próbując udatnie wcielić się w postać Marzenia.

Ale przede wszystkim czekaliśmy na premierową wersję "Chopinart+". W bardzo romantycznym preludium, otwierającym spektakl, wystąpiła ósemka tancerzy, wybranych przez Wesołowskiego, pozostająca na scenie przez całą kompozycję. Pierwotny plan zakładał wykorzystanie drugiego koncertu e-moll, ale wydaje się, że dużo ciekawszym pomysłem było wzięcie na warsztat właśnie "Ballad".

Choreograf podjął się zadania, żeby nie powiedzieć, karkołomnego, utwory w konstrukcji zbliżone do siebie, nie stanowią jednak jedności. Każda z ballad jest inna, ma swoją dynamikę i zadaniem choreografa było skonstruowanie całości stylistycznie czystej, dopełniającej się, nie tylko formalnie, ale przede wszystkim w wyrazie artystycznym

I wygrał! Tancerze poddali się jego pełnej subtelności, ale i wyrazu wizji choreograficznej, podążyli za nim, prezentując przepiękne widowisko. Wesołowski oparł swój układ choreograficzny przede wszystkim na demiklasyce, na zadaniach aktorskich, wprowadzając taniec współczesny, bardzo wyraźnie operując sztuką partnerowania. Układ oparty na elementach dramatycznych, jak to w relacjach międzyludzkich bywa, nie jest pozbawiony lekkości, żartu, humoru i wsparty interesującymi, dobrze oddającymi klimat spektaklu światłami Piotra Miszkiewicza.

Każda z czterech par tańczy swoją balladę, swoją bardzo czytelną historię. Zróżnicowaną, zależną od muzyki, ale także od predyspozycji wykonawców. Szczególnie podobały się panie w zwiewnych, podkreślających ich urodę sukienkach Pawła Grabarczyka.

Wieczór otwiera ballada g-moll w wykonaniu Beaty Gizy, Michała Łabusia i Piotra Nowaka, który na finał z Agnieszką Wojciechowską zatańczył balladę f-moll. Ta część podobała się najbardziej, ma dramatyczną konstrukcję, tancerzy znakomicie radzą sobie z zadaniami aktorskimi, ekspresyjnie wyrażają emocje, płynnie uwydatniają wzajemne relacje. I tańczą na dobrym poziomie technicznym, przede wszystkim Giza. Jej postać, bez imienia co prawda, jest subtelna, ale i drapieżna, mocna, ale i uległa; to nie tylko partia taneczna, to aktorska rola! Michał Łabuś tańczy z pasją, do swoich hip-hopowych doświadczeń dodaje coraz lepsze umiejętności partnerowania i elementy gry aktorskiej. Brawo!

Balladę As-dur zinterpretowali Franciszka Kierc i Filip Michalak (nominowany do nagrody "Gazety Wyborczej Trójmiasto" Sztorm 2011 za Księcia w "Kopciuszku" Prokofiewa w choreografii Eugenio Scigliano). Tancerka nadała swojej postaci mocny wyraz aktorski, zespalając go z dynamiką muzyki. Michalak, precyzyjny technicznie, dobrze jej partneruje.

Te dwie ballady są najmocniejszymi punktami wieczoru, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że pozostali tancerze - Elżbieta Czajkowska-Kłos, Agnieszka Wojciechowska, Radosław Palutkiewicz i Piotr Nowak też zasługują na uznanie. Należy pochwalić dyrekcję Bałtyckiego Teatru Tańca za pomysł zrealizowania pełnospektaklowego wieczoru do muzyki Chopina. Przede wszystkim jednak za wybór choreografa, którego talent, umiejętności operowania zespołem i ogromne doświadczenie sprawiły, że "Chopinart+" podobał się i powinien wejść na stałe do repertuaru naszego teatru. Będzie na pewno miał dobrą widownię, a, co nie jest bez znaczenia, tancerze okazję do częstszego kontaktu ze znakomitym artystą. Co prawda przed premierą Wesołowski dworował sobie, że "stworzy wenezuelski serial", ale niech takich "seriali" będzie więcej!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji