Artykuły

Jesus Christ Superstar -20 lat minęło...

"Jako pierwszą pozdrawiam Gdynię. Chociaż rosłem na ziemi polskiej daleko stąd. to jednak mogę powiedzieć, że rosłem równolegle z tym miastem, które stało się poniekąd symbolem naszej drugiej niepodległości. Wraz z całym moim Narodem nie przestaję żywić wdzięczności dla tych, którzy to miasto i port tworzyli tutaj od podstaw, poniekąd z niczego. Mam na myśli zwłaszcza wielkiego Polaka, inżyniera Eugeniusza Kwiatkowskiego..." Jan Paweł II, Gdynia 1987

- Papież urodził się 18 maja 1920 roku, a więc w chwili, gdy inż. Tadeusz Wenda uznał położenie i grunty maleńkiej wioski Gdynia za idealne pod budowę portu. 8 czerwca 1926 roku resort Ministerstwa Przemysłu i Handlu objął 38-letni inż. Eugeniusz Kwiatkowski. Powszechnie uważany za ojca Gdyni, za swoje dokonania dla Polski przez wiele autorytetów kreowany na największego Polaka okresu międzywojennego. 18 maja 1958 roku, a więc gdy Karol Wojtyła skończył 38 lat, narodził się Teatr Muzyczny, wystawiając inauguracyjną premierę "Bal w operze" w reżyserii Danuty Baduszkowej.

20 lat temu miała miejsce premiera jednego z najważniejszych światowych musicali "Jesus Christ Superstar" - dokładnie 6 czerwca 1987 roku, a więc zaledwie 5 dni przed mszą św. i homilią Jana Pawła II na skwerze Kościuszki. O tym, że nie był to przypadek i jakie wynikły z tego perypetie, opowiem jako świadek i współautor zamieszania...

Komunistyczna władza początkowo nie dostrzegała związku między przygotowaniami do wizyty papieża na Wybrzeżu a szykowaną w Gdyni premierą rock-opery. Byłem wtedy "prawą ręką" Jerzego Gruzy, który ściągnął mnie do Teatru Muzycznego na szefa reklamy i wydawnictw, a więc pełen entuzjazmu w pomysłach artystycznych i marketingowych, tworzyłem plakaty i programy teatralne. Gdy w 1985 r. teatr występował ze "Skrzypkiem na dachu" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, na placu Defilad, w miejscu zarezerwowanym dotychczas wyłącznie na portrety ideologów komunistycznych, umieściłem olbrzymi billboard z plakatem do tego musicalu - był to pierwszy taki pomysł w Polsce. Późnej w podobny sposób promowałem teatr i Gdynię w Krakowie, Wrocławiu czy Poznaniu, gdzie występowaliśmy oczywiście przy nadkompletach.

Gdy wiosną 1987 r. pojawiła się szansa na wystawienie "Jesus Christ Superstar", namalowałem plakat z portretem Chrystusa, inspirowany całunem turyńskim. Było to przed oczekiwaną wizytą Ojca Świętego, więc dla kamuflażu przed czujną cenzurą tytuł musicalu, namalowany "amerykańską" czcionką, umieściłem Jezusowi na czole, niczym opaskę hipisowską (epoka dzieci kwiaty). Plakat malowany jak mozaika składa się dokładnie z tylu elementów (1954), ile lat minęło od ukrzyżowania Chrystusa do dnia premiery w Gdyni. Był to pierwszy w Polsce drukowany plakat artystyczny z wizerunkiem Chrystusa.

Ale to nie wszystko. Zafascynowany tym, co widziałem na każdym prawie teatrze w Londynie, tzn. tytułem sztuki umieszczonym nad wejściem, chciałem, aby Gdynia była jeszcze lepsza. Zaprojektowałem wielkie, kilkumetrowej wysokości litery JESUS CHRIST SUPERSTAR na potężnym kominie teatru. Widoczne były doskonale ze środka skweru Kościuszki. Namęczyliśmy się co niemiara z ich umocowaniem na tej wysokości, ale efekt był niesamowity. Przedstawienie szło jako "próby otwarte", bez scenografii (pomysł Jerzego Gruzy, przechytrzający Warszawę, która zazdrośnie blokowała i nam inscenizację), a tytuł na elewacji wyglądał jak na Broadwayu. Szczególnie efektownie prezentował się wieczorem, podświetlany reflektorami lotniczymi, specjalnie do tego celu sprowadzonymi. Dodatkowo portrety Chrystusa w całym Trójmieście szokowały, intrygowały i... przyciągały do kasy. Wiele osób do dziś zapewne pamięta kolejki ustawiające się pod teatrem od świtu po bilety, jak na inne realizacje Gruzy. Rekordowa była wtedy frekwencja na widowni, a także nakłady programów teatralnych (uznawanych za najciekawsze w Polsce), które tworzyłem z Dorotą Sobieniecką - kierownikiem literackim, przebojową drugą ręką Jerzego Gruzy. Dzięki świetnym pomysłom reżysera spektakl przeszedł do legendy. Cały zespół teatru wraz z orkiestrą wzniósł się na wyżyny, a zaangażowanie do roli Chrystusa Marka Piekarczyka z zespołem TSA było strzałem w dziesiątkę.

Wracając do wizyty papieża, gdy zbliżał się jej termin, w Gdyni zaczęły pojawiać się na budynkach przy skwerze Kościuszki hasła propagandowe. Kilka dni przed wizytą atmosfera robiła się coraz bardziej nerwowa dla aparatu partyjnego, bo z kolei w oknach pojawiły się portrety papieża i żółto-białe szarfy. I wtedy ktoś "na górze" zorientował się, że na dachu, na kominie teatru, jest ten wielki napis, doskonale widoczny z miejsca, z którego mszę św. i pielgrzymów filmować będą reporterzy z całego świata. Najpierw do boju z teatrem, czyli z nakazem zdemontowania olbrzymiego tytułu, oddelegowano Andrzeja Kukiełkę, sekretarza partii z Gdyni. Nie poradził sobie, może zbyt ulegał czarowi teatru. Na drugi dzień PZPR oddelegowała do walki na naszym odcinku Mieczysława Chabowskiego, sekretarza z Gdańska. Już przez telefon dyrektor Gruza odmówił zdjęcia napisu, ale na wszelki wypadek, aby uniknąć interwencji, wyszliśmy z teatru. Oczywiście, nikt z pracowników teatru nie zgodził się wykonać polecenia usunięcia tytułu bulwersującego partyjniaków, bo nie dość, że to praca na wysokości, a więc niebezpieczna, to gdzieś zawieruszył się klucz do włazu na dach... który miałem w kieszeni. Dziś w archiwach teatru zachowało się jedynie pismo prezydenta Gdyni Zbigniewa Biernata z 4.06.87 r., nakazujące usunięcie tytułu sztuki i zastąpienie jej hasłem "Morze bogactwem narodu".

O tym, że w Gdyni mamy teatr musicalowy, dowiedział się szybko cały świat. Zdjęcia z logotypem "Jesus Christ Superstar" na kominie teatru znalazły się we wszystkich serwisach prasowych śledzących wizytę papieża i na okładkach płyt z nagraniem mszy. Ojciec Święty widział przed ołtarzem półmilionowe morze pielgrzymów, a w tle ten wielki napis. Chcieliśmy zagrać dla niego specjalny spektakl, ale było to niemożliwe w programie tamtej wizyty. Najważniejsze zostało osiągnięte - spektakl cieszył się wielkim zainteresowaniem młodzieży, mimo że polska premiera możliwa była dopiero po kilkunastu latach od londyńskiej i świetnego filmu Normana Jewisona. O Gdyni i Teatrze Muzycznym usłyszeli wtedy wszyscy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji