Nie lubiłem teatru Kotlarczyka
- Moi rodzice byli aktorami Teatru Rapsodycznego Kotlarczyka. Szczególnie ojciec był jego wielkim pasjonatem, bo matka, szukała czegoś lżejszego, mniej koturnowego - mówi PIOTR SZCZERSKI, dyrektor Teatru im. Żeromskiego w Kielcach, reżyser spektaklu "Przed sklepem jubilera".
Rozmowa z Piotrem Szczerskim [na zdjęciu], reżyserem sztuki "Przed sklepem jubilera":
Powiedział pan kiedyś, że nie lubił pan teatru Mieczysława Kotlarczyka. A przecież Karol Wojtyła był jego sztandarowym aktorem.
- Moi rodzice też byli aktorami Teatru Rapsodycznego Kotlarczyka. Szczególnie ojciec był jego wielkim pasjonatem, bo matka, szukała czegoś lżejszego, mniej koturnowego, i tak się stało, że ich drogi artystyczne i życiowe w końcu się rozeszły. Ale wracając do Kotlarczyka, który mieszkał w Krakowie, w tej samej kamienicy, piętro niżej - był on dla mnie człowiekiem nieprzystępnym, omijałem go z daleka, a jego teatr oparty na kulcie słowa wydawał mi się staroświecki. A ja - młody człowiek - szukałem nowych, awangardowych działań.
Był pan buntownikiem, który odcinał się od poglądów ojca?
- Gdy żył mój ojciec, to z założenia tworzyłem teatr, który stał w opozycji. Pamiętam, że kiedyś zaproponowano mi wyreżyserowanie "Zemsty" - żachnąłem się i wyśmiałem ten pomysł. A później wystawiłem komedię Fredry w Kielcach - i to był taki hołd złożony ojcu - który w szkole teatralnej uczył wiersza. Jak widać, korzenie okazały się mocniejsze.
Po tekst Karola Wojtyły sięgnął pan nie po raz pierwszy. A przecież sztuka "Przed sklepem jubilera" to właśnie teatr słowa - tak przez pana nielubiany...
- Sądzę, że do końca nie rozumiałem idei Teatru Rapsodycznego. Teraz, gdy do niego wróciłem odkryłem, że to nie jest teatr słowa, lecz myśli, i sztuka "Przed sklepem jubilera" jest manifestem myślenia, natomiast słowo jest rzeczą wtórną, która tę myśl uwypukla, najlepiej ją oddaje.
Czy osoba Karola Wojtyły pojawia się w pana wspomnieniach?
- Niestety, nie. Rodzice związali się z teatrem Kotlarczyka, gdy mnie jeszcze nie było na świecie. Gdy urodziłem się, reżim stalinowski rozwiązał tę scenę. Potem teatr ponownie zaczął działać, ale już w innym składzie. Moi rodzice w nim wówczas nie występowali, choć ojciec zawsze był wierny idei teatru słowa.
Dziękuję za rozmowę.
* * *
Ostatnia premiera sezonu
Takiej mobilizacji w kieleckim Teatrze imienia Stefana Żeromskiego jeszcze nie było - dyrektor Piotr Szczerski przyjął zaproszenie organizatorów targów SacroExpo i przygotował premierę sztuki opartej na utworze Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilera". Czasu na pracę nad tekstem było niewiele - zaledwie miesiąc. "Przed sklepem jubilera" nie jest klasycznym dramatem z wyraźnie zarysowaną akcją. Tu na pierwszy plan wychodzi słowo, bo właśnie ono było najważniejsze w Teatrze Rapsodycznym Mieczysława Kotlarczyka, którego Karol Wojtyła był aktorem. Aktorami w tym teatrze byli też rodzice Piotra Szczerskiego, kielecki spektakl będzie swoistym powrotem do korzeni. W spektaklu występują Beata Pszeniczna, Marcin Brykczyński, Joanna Kasperek, Ewelina Gronowska i Paweł Kumięga. W postać Adama wcielił się Dawid Żłobiński, na scenie zobaczymy również Marię Wójcikowską i Piotra Szczerskiego. W tym sezonie sztuka grana będzie jeszcze tylko cztery razy -14,15,16 i 19 czerwca o godzinie 19. Bilety w cenie 26 zł (normalny) i 16 zł (ulgowy).