Artykuły

W kręgu miłości, nienawiści i przebaczenia

Ascetyczna, prawie pusta scena. Po bokach dwa metalowe rusztowania, na których zawieszono wyblakłe napisy "precz" i "niech", a także przewieszony u dołu, jakby od niechcenia, czerwony kawałek materiału. To będzie szkarłatny płaszcz Chrystusa. Na środku sceny schody niewysokie, takie na których co najwyżej ustawia się chór na koncercie, w widownię rzucony przez kilka rzędów wąski pomost. To cała oprawa scenograficzna spektaklu, na który czekano od wielu miesięcy.

W Teatrze Muzycznym w Gdyni odbywają się próby otwarte rock-opery "Jesus Christ Superstar". Z pewnością inna to forma prezentacji - niby premiera, niby próba, bowiem jak wyjaśnia reżyser Jerzy Gruca "jest jakby zbyt wiele pytań i wątpliwości, jakby zbyt wielki i poważny temat. Coś co wykracza poza zwykłą produkcję z góry zaplanowaną na dzień, godzinę i termin".

To rzeczywiście spektakl, który wykracza poza zwyczajność, wydarzenie - przede wszystkim - muzyczne. "Jesus Christ Superstar" trafia na gdyńską scenę w 15 lat po słynnej, broadwayowskiej wersji w Mark Hellinger Theater.

O kompozytorze Andrew Lloyd Webberze wiadomo już dziś wiele. To nie początkujący 20-latek, który niespodziewanie objawił się swą pierwszą rock-operą "Jesus Christ Superstar" z muzyką mroczną, atakującą, dynamiczną, w której zaryzykował i stworzył przemianę stylistyczną. Libretto Tima Rice'a towarzyszy muzyce, bowiem w kulturze europejskiej motywy z Nowego Testamentu, a szczególnie siedem dni przed śmiercią Jezusa, są powszechnie znane, przyswojone, zanotowane przez literaturę, rzeźbę, malarstwo. Opowiedzenie ich w scenicznej formie artystycznej - to szansa stworzenia dzieła, które może poruszyć najgłębsze emocje i stworzyć atmosferę przeżycia artystycznego. Tak jest właśnie na gdyńskim spektaklu.

Niezwykła, choć ateatralna wydaje się konstrukcja przedstawienia. To śpiewane oratorium, któremu towarzyszą wyświetlane z rzutnika tytuły poszczególnych pieśni. Owa reżyserska dokładność i precyzja, by niczego nie pomylić wydaje się niepotrzebna. Muzyka Webbera i przeboje tej rock-opery są już trwałą wartością. "Hosanna", "Jak mam go pokochać", czy wreszcie "Super-Star" nie wymagają dopowiedzenia.

Natomiast w tym wielkim widowisku jest wiele elementów imponujących teatralnością. Znakomicie przygotowany przez Stanisława Królikowskiego chór, wykorzystany jest także łącznie z baletem w pełnych ekspresji układach choreograficznych Jerzego Sidorowicza. Łamie to konwencję skupienia. Agresywność jest tu walorem, temperament - nośnością przedstawienia, liryka - naturalnym dopełnieniem. Sprawność wykonawców, dyscyplina podporządkowana widowisku - to oczywiste walory.

Dwie role zasługują na szczególne podkreślenie. Prawdziwą kreację aktorską i wokalną stworzył w tym spektaklu Andrzej Pieczyński - Judasz. Jego rozterki i wahania, sprzedajność, rozpacz, nadają ludzkiego i dramatycznego wymiaru tej postaci. Ten Judasz w za szerokim płaszczu, sportowych butach, to niemal współczesny, zagubiony zdrajca, któremu los wyznaczył hańbę na wieki. Zarówno Jerzy Gruza - reżyser, jak i Andrzej Pieczyński - aktor zbudowali sugestywność Judasza, otoczyli go - podobnie jak Jezusa - agresywnym, współczesnym tłumem. Ci co się modlą i ci co domagają się ukrzyżowania są jednakowo dzisiejsi, podpatrzeni na ulicach.

Jezusa gra wokalista zespołu TSA Marek Piekarczyk.

Również inni soliści: Katarzyna Chałasińska - Maria Magdalena, Zdzisław Tygielski - Kajfasz, Marek Rajski - Piłat czy Tomasz Fogiel - Herod, stworzyli role uzupełniające wielkie widowisko.

Próba otwarta rock-opery "Jesus Christ Superstar" w Teatrze Muzycznym w Gdyni trwa. Ale i tak uznać ją należy za polską prapremierę. Może w następnych spektaklach będą bardziej zrozumiałe piękne, uwspółcześnione teksty w przekładzie Wojciecha Młynarskiego przy współpracy Piotra Szymanowskiego. Ten eksperyment aparatury nagłaśniającej i aktorsko-wokalnych możliwości ma swoje minimalne cienie, ale blask widowiska, kultura, delikatność i ekspresja, z jaką zostało zrobione, jest faktem. Po "Skrzypku na dachu" to następne znaczące przedstawienie w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Sukces reżysera i zespołu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji