Artykuły

Być gotowym na ulotne chwile

- Trzeba być gotowym na to, że można być dobrym aktorem w Wałbrzychu. I nie być w Warszawie, i nie być znanym. To, że aktor gra w jakimś mieście, nie w stolicy, to nie znaczy, że jest złym aktorem - mówi RYSZARD WĘGRZYN, aktor Teatru im. Szaniawskiego.

Kolejny bohater mojej prezentacji - Ryszard Węgrzyn - jest aktorem Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu. Od ponad dwudziestu lat zajmuje to samo miejsce w garderobie. - Któregoś dnia wszedłem tutaj i zostałem... - mówi. I jest to efekt przemyślanego wyboru, sposób na życie.

- Bardzo lubię tę garderobę. To też zależy od grupy, jaka tu jest, i od przedstawienia. Lubię tu przychodzić, to mój drugi dom, tu się dobrze czuję. Wszedłem tu dwadzieścia parę lat temu i nie wiedziałem, że to się stanie MOJE miejsce. I już pewnie tak będzie do końca, chociaż tego nie wiem.

Teatr? To się stało przypadkiem. Prawdopodobnie jest coś takiego, że powinienem być aktorem. Ale to było nieuświadomione. Trzyma mnie w teatrze to, że lubię teatr - to ciągły proces rozwoju. Każdy dzień jest nauką, odkryciem. Podoba mi się też niesystematyczność, nieokreśloność czasu, jak w każdym wolnym zawodzie. Poznajemy ciekawych ludzi, jeździmy w ciekawe miejsca, i mam kontakt z literaturą. Gdybym nie był aktorem, prowadziłbym życie poszukiwacza sztuki, chodziłbym do teatru, do filharmonii, to na pewno bym robił! Podoba mi się w teatrze też to, że w każdej chwili wszystko może się zmienić. Każdy reżyser, każda sztuka to możliwość czegoś nowego. Za każdym razem jest to wyzwanie. Jestem jak podróżnicy, którzy zwiedzają miejsca dziewicze - dla mnie, dla Ryśka, teatr jest takim miejscem dziewiczym - i wszystko ich może spotkać - opowiada aktor.

- W "Bohaterze roku" na przykład jest scena, którą lubię szczególnie, którą współtworzyłem. Rozmowa małżonków, kiedy leżę na jej kolanach - to dla mnie obraz ciepła domowego. Kiedyś pisałem do gazet, teraz piszę rolą. Jeśli jestem harcerzykiem w "W pustyni i w puszczy", to wkładam w to całe harcerstwo, jakie jest we mnie - mówi Ryszard Węgrzyn.

Aktor Ryszard Węgrzyn wypracował własny sposób na życie, nie goni w piętkę. Stworzył własną filozofię, która pozwala na skierowanie energii na tworzenie. Dokonał bilansu zysków i strat Nie każdego na to stać, zwłaszcza nie każdego artystę.

- Najtrudniej w jakimś sensie jest z popularnością. Trzeba być gotowym na to, że można być dobrym aktorem w Wałbrzychu. I nie być w Warszawie, i nie być znanym. To, że aktor gra w jakimś mieście, nie w stolicy, to nie znaczy, że jest złym aktorem. Ale pokazanie w telewizji twarzy napędza. Zagrałem np. jedną scenę w "Na dobre i na złe" i stałem się rozpoznawalny. Ale to nie znaczy, że stanę się lepszym aktorem. Najważniejsze to się nie zakwasić - mówi. - Owszem, jak stoję obok znanego aktora, z którym grałem, a mnie nie widzą, tylko jego, nie wiedzą nawet, że byłem w tym spektaklu czy filmie, nie czuję się z tym dobrze. Ale to nie znaczy, że trzeba uciekać z Wałbrzycha, za wszelką cenę zrobić karierę -uważa aktor.

- Ważne jest zaakceptować to, że gram w Wałbrzychu. Mógłbym pójść w wódę, albo zostawić rodzinę i wędrować z teatru do teatru. Ale nie ma żadnej pewności, że wtedy nie popłynę - rozważa. - Ważne nie stracić drogi w sobie. Powiedziałem kiedyś znanej aktorce, z którą grałem, że jestem zadowolony. "Jesteś zadowolony? Ale w Warszawie nie grasz", odpowiedziała. W życiu trzeba odnaleźć, co masz robić i jak życie prowadzić. Jak to znaleźć - te wybory codzienne? - zastanawia się Ryszard Węgrzyn, który przecież stale na nowo znajduje odpowiedź na to pytanie

- A gdy uzyskuję zgodę ze sobą, to też na chwilę. Ten proces jest cały czas żywy. Takie dygotanie.

Aktor nie wyróżnia swojego zawodu spośród innych. Uważa, że wszyscy są artystami, że twórczy może być każdy człowiek.

- Jak stoi się na scenie? Jak czuję, że rola jest moja - dobrze, mam wrażenie kontaktu z widzami. Jak nie jestem przekonany, rola jest dla mnie nieułożona - źle się czuję. Z tą samą rolą też tak bywa, raz gra się dobrze, czasem wychodzą dołujące historie i cały zawód idzie w łeb. Ale czyja nie mogę sobie pozwolić na błędy? Aktorstwo to nie tylko technika, aktorstwo to również duch -mówi aktor.

- Trema? Tak, np. mam to w "Niech żyje wojna" Czasami wchodzę po prostu i gram. Tu nie ma czego się bać. A czasami wiem, że będzie się sypać. Dzień... ciśnienie., nie wiem. Jak nie myślę, czy zagram dobrze czy źle, ale żeby było prawdziwie, wtedy zagram dobrze. Trzeba być gotowym na chwile ulotne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji