Artykuły

Człowiek, który zagrał papieża

- Była to oczywiście praca bardzo profesjonalna, ale ze względu na postać bohatera i samą treść filmu praca w nim była także wielkim duchowym doświadczeniem - mówi Piotr Adamczyk, odtwórca tytułowej roli w filmie "Karol - człowiek, który został papieżem" (na zdjęciu), po wczorajszej premierze w Krakowie. Film w reżyserii Giacomo Battiato od piątku, 17 czerwca, w naszych kinach.

Mirosław Ikonowicz: Obawiał się Pan tej roli? Piotr Adamczyk: - To jest tego rodzaju rola, na którą nie musiałem się długo decydować. Oczywiście bałem się, ale skoro mi została oferowana, po prostu postarałem się zagrać ją najlepiej jak umiem. Trudność tej roli polega tak naprawdę na naszych skojarzeniach, a moim zadaniem nie było zagranie Karola Wojtyły, tylko przekazanie myśli, prawdy o nim. Myśmy byli tylko narzędziem do przekazania prawdy o Karolu Wojtyle.

Co w tym filmie było dla Pana szczególnie ważne, który jego przekaz? - Wielokrotnie w trakcie kręcenia filmu miałem świadomość, że dzieją się rzeczy niezwykłe. Pamiętam sceny konsekracji Karola Wojtyły na biskupa w Katedrze Krakowskiej. Byłem wtedy w jego ornacie, w jego rękawiczkach. Można powiedzieć, że miałem na sobie relikwie. Miałem wrażenie, że powtarzamy historię. Nawet wzruszenie statystów było autentyczne. Nikt nikomu nie zakraplał łez do oczu. Tak samo autentyczne było wzruszenie aktorów. Była to oczywiście praca bardzo profesjonalna, ale ze względu na postać bohatera i samą treść filmu praca w nim była także wielkim duchowym doświadczeniem.

Jak wpływało to na pracę ekipy?

- Tę duchowość wnosili zwykli ludzie, którzy przy tym filmie pracowali. To w wielkiej mierze dzięki ich wzruszeniu, dzięki tym wyczuwalnym wibracjom, ta praca była wyjątkowa.

Czy był to jeszcze jeden szczebel w karierze aktora, czy również ważne wydarzenie w Pańskim życiu?

- Trudno patrzeć na tę rolę z dystansem. To było dla mnie bardzo osobiste przeżycie. Doświadczenie, które mnie spotkało, to doświadczenie przede wszystkim ludzkie, człowiecze.

Wydaje się, że im bardziej fabuła jest bliska autentycznym wydarzeniom, tym film lepszy. Czy Pan też tak to odczuwa?

- Mój zawód polega właśnie na budowaniu autentyczności. Miejsce - Kraków, gdzie wszędzie są ślady Karola Wojtyły, gdzie wciąż istnieje jego pamięć, oddziaływały na nas wszystkich bardzo silnie. Nasza ekipa pracowała inaczej niż zwykle. Kręceniu filmu towarzyszą zwykle pośpiech, agresja. Tutaj było jakoś inaczej. Nawet gdy ktoś zaklął na planie, to zaraz wszyscy się na niego oglądali i ten ktoś od razu rozumiał o co chodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji