Artykuły

Nazywaj mnie Czerwonym Kapturkiem

Ironiczne połączenie słynnej bajki z dziecięcym horrorem według braci Grimm to interesująca propozycja zarówno dla tych młodszych, jak i starszych widzów - o spektaklu "Czerwony Kapturek" w reż. Jerzego Jana Połońskiego w Teatrze Lalki i Aktora w Wałbrzychu pisze Mona Branicka z Nowej Siły Krytycznej.

Dziewczynka w czerwonym kubraczku, ciemny las, zły wilk, chora babcia mieszkająca w małej chatce - fabuła znana nie od dziś. "Czerwony Kapturek" to nowy, mocny tytuł w repertuarze Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu. Ironiczne połączenie słynnej bajki z dziecięcym horrorem według braci Grimm to interesująca propozycja zarówno dla tych młodszych, jak i starszych widzów.

Kochana, choć nieco hipochondryczna babcia czeka na Czerwonego Kapturka przemierzającego las. Kto kryje się pod tym pseudonimem? Młodziutka Michalina (Anna Golonka), która nie chce być dłużej postrzegana przez wszystkich jako mała, podobna do innych dziewczynka. Pragnie stać się osobą dorosłą, świadomą swojej wyjątkowości. Nowe imię ma nadać jej nową osobowość. Pod pozorem dojrzałości kamufluje jednak dziecięcą ciekawość i naiwność, które popychają ją do mało odpowiedzialnych zachowań. Złamanie zakazu: "Nie rozmawiaj z nieznajomymi!" sprawia, że zwyczajny spacer zamienia się w wędrówkę obfitującą w niecodzienne znajomości.

Jerzy Jan Połoński - scenarzysta i reżyser spektaklu - w swojej wersji bajki postanowił ubarwić nieco perypetie tytułowego Kapturka, stawiając na jego drodze dodatkowe postaci. I to nie byle jakie! W świat dziewczynki wkraczają bohaterowie innych znanych opowieści, dodają spektaklowi dodatkowy wymiar dydaktyczny, bo przecież - jak śpiewali aktorzy - "Każda bajka jest nauką". Zapominalska Czarownica (Sylwia Nowak), która zapodziała gdzieś Jasia i Małgosię, wiecznie niewyspany Miś (Jakub Grzybek), Krasnale zbuntowane przeciwko Królewnie Śnieżce i wreszcie - Piromanka z zapałkami to uosobienia współczesnych, typowych zachowań. Starzy znajomi - z kultowych historii opowiadanych przed snem - jawią się jako charaktery parodiujące same siebie i doskonale wpisują się w groteskową konwencję opowieści. Oprócz grupy "nadprogramowych" stworzeń, ważne są także te rodzime, choć nieco odmienione - Wilk-alergik (Jakub Grzybek) zaśmiecający środowisko oraz Gajowy Jan Mucha (Paweł Pawlik) a la superman. Te metamorfozy są ucieczką od standardowej fabuły i nudnego portretu tradycyjnych postaci. W tym przypadku każdy znajdzie coś dla siebie. Dzieci, poza czystą przyjemnością oglądania radosnych wydarzeń scenicznych, nauczą się, jak należy zachowywać się w lesie czy postępować z nieznajomymi. Dorośli widzowie natomiast, za sprawą humorystycznej formy spektaklu, przekonają się, że teatr lalek to doskonałe miejsce również dla nich.

Urozmaicenie warstwy fabularnej to nie jedyne nowatorskie rozwiązanie zastosowane przez twórców. Szaleństwo (w pozytywnym wymiarze tego słowa) ujawnia się już na płaszczyźnie formy przedstawienia. Czarno-biała scenografia, przywodząca na myśl klimat słynnej "Rodziny Adamsów" lub filmów Tima Burtona, przenosi widzów w magiczny świat wyobraźni. Nie ma tu zbędnych elementów, wyolbrzymionych symboli. Prosta dekoracja pozwala na własną projekcję rzeczywistości. Ciemny las pełen powykręcanych drzew, naszkicowany jakby ołówkiem, stanowi tło dla artystów i ich niezwykle wykreowanych postaci. Zarówno lalki, jak i sposób ich animowania, zasługują na uznanie. Większość z nich pozostaje w ścisłym związku z aktorem (głowa animatora jest jednocześnie głową lalki, a jej mały tułów i kończyny są operowane przy pomocy kijów), co daje komiczny efekt. Sam spektakl to rodzaj musicalu, w którym pojawia się aż dziesięć zabawnych piosenek. Ich słowa, do muzyki Michała Kowalczyka, opisują atmosferę zdarzeń, podkreślają znaczenie fantazji, ale przede wszystkim podtrzymują bajkowy klimat.

"Czerwony Kapturek" to dynamiczny i niekonwencjonalny spektakl z atrakcyjnymi rozwiązaniami scenicznymi. Twórcy postarali się o to, aby rozbudowana wersja znanej bajki nie była tylko jej kolejnym powtórzeniem. Wzbogacona o dodatkowe treści, znaczenia i, przede wszystkim, komizm sytuacyjny, stanowi niezwykle wartościową ofertę dla różnorodnej publiczności. A jak kończy się znana historia umiejscowiona w innej oprawie? Warto przyjść, obejrzeć i przekonać się samemu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji