Artykuły

Niepoprawni albo polski Szekspir

Ktoś mi powie, że w czytaniu należy odwracać się od potęgi pierwotnej, z jaką autor tworzył, a któż tak za czasów Szekspira pojmował go, jak my dziś? Ale ja odpowiem, że czytanie autora zależy na wyczytaniu zeń tego, co on tworzył, więcej tem co pracą wieków na tem urosło." (Cyprian Kamil Norwid "O Juliuszu Słowackim").

Krystyna Skuszanka ma w swoim twórczym dorobku niebagatelną już liczbę inscenizacji. Wśród nich szczególne miejsce zajmują dramaty Szekspira i Słowackiego. W ważnych momentach historycznych, w istotnych dla teatru chwilach, dla wyrażenia przesłania szczególnej wagi - wciąż z największym zainteresowaniem wraca do tych autorów. W przekonaniu, że bez tych dwóch poetów teatru trudno jakąkolwiek scenę nazywać teatrem myślącym, artystycznym, obywatelskim.

Owocem tak pojmowanych teatralnych studiów jest jak najbardziej współczesny Słowacki (sześć dramatów w dziewięciu inscenizacjach) i polski Szekspir (pięć dramatów w dwunastu inscenizacjach w Polsce; prócz tego trzy w Norwegii). Szekspir czytany przez współczesne polskie sprawy - jak "Miarka za miarkę" (cztery razy: 1953, 1956, 1970 w Polsce i 1970 w Norwegii), "Burza" (pięć razy: 1959, 1960, 1964, 1969, 1970), "Wieczór Trzech Króli" (dwa razy: 1961, 1972), "Jak wam się podoba" (1966, 1968), "Opowieść zimowa" (1974, 1978). I Słowacki w historii szukający wyjaśnienia spraw dzisiejszych Polaków - "Balladyna" (1956), "Sen srebrny Sallomei" (1959, 1963, 1967), "Kordian" (1965), "Lilla Weneda" (1973), "Mazepa" (1977) i "Fantazy" (1969, 1979). "Fantazy", prócz "Snu srebrnego Salomei", drugi Słowacki, do którego Skuszanka powraca po latach dziesięciu.

We wrocławskim Teatrze Polskim "Fantazy" w reżyserii Krystyny Skuszanki był romantycznym dramatem o polskich magnatach, którzy życie swoje i swego otoczenia kształtowali, i widzieli, na podobieństwo dramy. Dokładnie tak, jak Zygmunt Krasiński, mówiąc o hrabim Henryku: "dramat układasz!" W teatrze wrocławskim Fantazy układał dramat - z racji talentu, Idalia - mody. Bystra obserwacja i sztuka reżyserii polegały na tym, by tragizm ukazać w tym miejscu, gdzie poezja przecina się z życiem realnym i uzmysłowić widzom, jak poezja zamienia się w bańki mydlane, gdy przyjdzie jej spojrzeć w oczy nędzy, skonfiskowanym majątkom, zesłańcom sybirskim, sprzedanym narzeczonym.

Tym razem Skuszanka ujrzała dramat Fantazego w perspektywie innej, też romantycznej, lecz romantyzmu jakby innego. Zobaczyła go przez dwie odmienne biografie przedstawicieli romantycznego pokolenia Polaków: poety - to Fantazy, i człowieka, który wybrał czyn - to Jan. Jednak, cokolwiek by wybrali, los ich jest tragiczny - "urodzonych w niewoli, okutych w powiciu", bez szczęścia, "bo go nie było w ojczyźnie". Żołnierze carscy otaczający w końcowej scenie posiadłości Respektów to symbol czasów, w których umieszczona jest akcja "Fantazego" i właściwy finał tragedii. Wywiedziony ze słów "a jutro w każdej chacie stawiają żołnierza i wszystkim chłopom biorą pługi, bo wioski te są zrujnowane", pokazuje właściwe zakończenie tej tragicznej komedii: ruinę materialną z racji sekwestru zaborcy i wykupienia z Sybiru, albo równie straszne konsekwencje wynikłe z zabójstwa Majora...

Jest to bowiem dramat obywateli rozdartego kraju. I tych, którzy spoza milionów, ogrodów, poezji i ekskursji do Włoch po raz pierwszy zobaczyli znany im jedynie ze słyszenia świat zesłania, walki, nędzy, Sybiru. I tych, dla których ziemia ojczysta, normalne życie, miłość i poezja zdają się być nie realnością lecz bajką. Zderzenie tych światów w codziennej prozie życia wydaje się komiczne, ale oglądane w perspektywie historycznej jest wielkim dramatem Polski, jej synów i społeczeństwa. Wydobycie tego dramatu spoza romantycznej, melodramatycznej, obyczajowej fabuły i intrygi należy do zasług reżysera. Podobnie, jak szereg czysto warsztatowych zalet przedstawienia, które zawsze cenne, teraz w czasie podupadania rzemiosła teatralnego w Polsce cenić wypada szczególnie.

"Fantazy" w Teatrze im. Słowackiego to nie tylko teatr wielkiej poezji Słowackiego mówionej czysto, dźwięcznie, przejmująco, ze zrozumieniem jej sensu i znaczenia oraz wagi artystycznej wypowiadanych słów. To także teatr reżysera, który dogłębnie wczytany w dzieło poety i świadom wszystkich możliwości interpretacyjnych, jakie ono w sobie kryje, wybrał jedną, choć wprawdzie najpełniejszą i najbliższą intencjom poety. A teraz szlifuje, układa i podmalowuje każdy szczegół, który pod koniec przedstawienia wytłumaczy się i wyjaśni to malowidło polskiego losu, polskiej duszy romantycznej i polskich bohaterów, co na grobie grają komedię codziennego życia i tragedię mąk duszy zarazem.

Temu założeniu podporządkowana została i skromna ilustracja muzyczna, i biegnąca równolegle do myśli reżysera scenografia. W połowie realistyczna, podmalowująca koloryt codzienności, ale równocześnie - przez nawiązanie do malarstwa polskiego utrwalającego ów czas - symboliczna, wyświetlająca na dalszym planie raz romantyczny ogród angielski, innym razem włoskie Hamadryjady, Laokonty, Psylle, kiedy indziej bielony śniegiem Sybir i samotne wśród śniegów chaty wygnańców.

Bo na pierwszym planie wszystko pobiegnie w zgodzie z didaskaliami wywiedzionymi z tekstu Słowackiego. W domu hrabiostwa Respektów będzie przedsionek, w którym posągi zastępują drogę, wszysikie "postaci większej niźli chce natura". Oczywiście, by uprawomocnić uwagę Fantazego, że "nie tyle lokajów ile posagów" i dla kontrastu z targowaniem córki i żałosnym kontredansem Respektów wokół Idalii i wokół Fantazego, który trzyma w swych rękach ich status quo lub nędzę. A w tle ukaże się ogród angielski pełen dziwnych, ongiś świetnych i wesołych, teraz zapuszczonych zakamarków, rzeźb, altan, polanek i mostów, gdzie bez trudu scenograf osadzi pod dębem scenę picia herbaty, zakończoną oświadczynami Hrabieg, spotkanie Stelli z Janem i jego rozmowę z Idalią, a później cmentarz, gdzie rozegra się finał ("nasze otrucie było błazeństwem") i bezgłośna mowa rąk Jana i umierającego Majora.

I tylko obramowanie sceny, ów plan w perspektywie, nie pozwalający zapomnieć, na jakiej to ziemi toczy się akcja, i dwa fotele po bokach proscenium, na których zasiedli - Fantazy i Idalia, sprawcy powikłań dramatycznych - przypominać będą nieustannie, że to teatr. Tylko teatr, aż teatr.

Reszta - cały bieg akcji, wyraz dramatyczny, pamięć nasza o przedstawieniu - zależeć będzie od aktorów, od zrozumienia przez nich intencji i zamierzeń reżysera. Sylwetki, które stworzą, albo wrażą się w naszą wyobraźnię, albo z niej umkną tuż po zapadnięciu kurtyny. Bowiem "Fantazy", grany rozmaicie, raz pod tytułem "Fantazy", innym razem "Niepoprawni", także "Nowa Dejanira", za każdym razem na inny splot znaczeń wskazujący - zrósł się był przede wszystkim z nazwiskami wybitnych wykonawców, grających Diannę, Idalię, Fantazego, Respektów, Majora. Toteż w całych dziejach jego inscenizacji tylko przedstawienia, moim zdaniem, pozostały jako dzieła integralnie związane z nazwiskami inscenizatorów. To niepoprawni polscy magnaci grający komedię na grobie ojczyzny, którzy się niczego ani z dziejów historycznych, ani z własnego losu nie nauczyli w interpretacji Konrada Swinarskiego. Po drugie - wrocławska inscenizacja Krystyny Skuszanki czytająca ten dramat wprawdzie w sposób dalece subiektywny, ale nadzwyczaj konsekwentny jako dramat samoświadomości artysty, który widząc ograniczenia własnych możliwości nie jest w stanie wywikłać się z kręgu czarów sztuki. I wreszcie obecna, która "Fantazego" zobaczyła, jak chciał Tadeusz Boy-Żeleński, w perspektywie całości życia polskiego pod zaborami, na przykładzie biografii romantyków, którym to życie złamało los: "przedziwna synteza polskiego życia (...), która rozgrywa się w szlacheckim dworze na Podolu, jednym skrzydłem poezji sięgając śniegów Sybiru, a drugim laurowych gajów Italii". I dalej: "W pełnej epoce romantyzmu, gdy poezja w teatrze uciekała w dawność lub w fantazję, ta komedia współczesna, pisana najwspanialszym wierszem, a realizmem swym wyprzedzająca późniejszy teatr mieszczański, ta sztuka idąca swobodną stopą poprzez płaskość i tragiczność, przez groteskę i patos, najśmielej mieszająca tony, z cudownym poczuciem wieloplanowości życia - jest czymś zupełnie jedynym zarówno w twórczości Słowackiego, jak w ogóle w dziejach teatru. (...) Przecież ta komedia to jest cud, jakiego nie miała i nie ma Europa".

Bowiem w tej inscenizacji Krystyny Skuszanki, mimo że zorganizowanej wokół jednej jasno pomyślanej idei, nie zabrakło żadnego z tych pół- i ćwierćtonów. A przecież są w tej inscenizacji rzeczy rażące nasze przyzwyczajenia, naszą wyobraźnię podnieconą lekturą, nasz umysł porządkujący wrażenia po przedstawieniu. Skąd się biorą? Gdzie mają swe źródło owe zgrzyty, które kłócą linie interpretacji, sensu, idei inscenizacji? Sądzę, że właśnie w grze aktorów tego spektaklu należy ich szukać, w pewnej niespójności obrazu, jaki tworzą bohaterowi z "Fantazego" naszych wyobrażeń, także teatralnych, zestawieni z tymi, których oglądamy na scenie.

Oto Respektowa, straszna w mentalności kura domowa epoki romantycznej w inscenizacji Swinarskiego (Zofia Niwińska) - w dziele Skuszanki przemieniła się w Żonę modną wprost z satyry Ignacego Krasickiego. Tak być powinno. Potwierdza ten fakt niejedno w tekście Słowackiego. A Halina Żaczek swoim uczesaniem, przegiętą smukłą kibicią, afektowanym gestem, omdlewającym zaśpiewem głosu zdradza dawną manierę. Tyle, że w bardziej prowincjonalnym niż u hrabiny Idalii wydaniu i nieco już złamaną przeżyciami, a teraz dramatycznym i autentycznym niepokojem matki. Spoza zakrzepłej skorupy konwenansu i mody dwa razy wyjrzy u niej twarz człowieka; w rozmowie z Fantazym o sercu i gdy przyjdzie zmitygować męża przy grobie Majora, olśnionego śmiercią dziadka i spadkiem, który zmienia ich wątłą egzystencję.

Karol Podgórski jako hrabia Respekt nie ma w sobie nic z naszego o hrabim wyobrażenia. To nie hrabia Horeszko broniący zamku, nawet nie mąż Ewy, co zmarła młodo na Sybirze, to nawet nie wzbogacony nagle Soplica - to raczej człowiek sterany życiem, którego drażni poza małżonki, trwoży przyszłość i gnębi dramat córki, który jakoś nieszczerze i niezgrabnie przybiera fałszowane pozy. Widać nie jest on nawykły do tego stylu, a i zewnętrznie już przemieniony, i nawet jakoś niezdarnie noszący dawny szlachecki ubiór, jak znak zewnętrzny, do którego nie ma już prawa. Rola to może niezbyt przekonująco zagrana, czegoś istotnego pozbawiona, ale wiele mówiąca o myśli interpretacyjnej Skuszanki i w wielu swoich znaczeniach intrygująca.

Podobnie z córkami. Dianna Marzeny Trybały to nie Dianna Barbary Bossak grająca rolę poświęcającej się, romantycznie zakochanej i romantyczną pozę obnoszącej jak własną skórę. To spokojna, chmurna, piękna, wiele rozumiejąca polska panna z lat czterdziestych XIX wieku. Ma świadomość i konieczności, i zrozumienia swojej postawy u Jana, i bezowocności swojej ofiary, pełna przy tym nienawiści do konwenansu i pogardy dla przyszłego męża-poety. Świadoma swojej przewagi spokojnie, może nawet nie siląc się na zmienność barwy mówi monolog, wyznaczając jedynie myślowe - tematyczne pauzy. Bardziej dbała o szacunek dla swego żałobnego stroju niż dla własnej osoby.

Podobnie zawsze po dziecinnemu paplającą Stelkę zastąpiła tu dziewczyna wtajemniczona w sprawy domu i przeżycia siostry, choć nauczona, może jeszcze nie romantycznej pozy, ale powściągliwości i dyskrecji dobrego wychowania. Tak też gra tę postać Urszula Popiel, ani na chwilę nie odbierając jej urody większej zapewne niż uroda Dianny i nie zapominając o romantycznym rodowodzie postaci. W jej ustach cały jawi się on w wierszu wypowiadanym jak przejrzysta melodia.

Jan i Major przyciągają uwagę samym swoim zjawieniem się oraz problematyką wnoszoną na scenę w opozycji do Respektów, Idalii i Fantazego. Chociaż Jerzy Grałek bardziej wyglądem, a Major próbą antyromantycznego, uspokojonego umierania; bo zarysowali wnętrza postaci, pozostawili jakiś niedosyt, zgubili jakieś istotne głębsze barwy swych postaci.

Natomiast Wojciech Ziętarski i Anna Lutosławska mogą swoje role policzyć do najlepszych we wszystkim - od plastycznego zarysowania sylwetek poczynając, na wewnętrznym rysunku postaci kończąc. Przy czym Fantazy, choć brawurowo zagrany, jest w dalszym ciągu poetą niepoprawnym. Wypadki w kraju i przypadki jego życia niczego go nie nauczyły: Majora "posadziwszy do karety", szybko wykręca się z niewygodnego duchowo mariażu i rad z Idalią do Włoch wyruszy. To Fantazy nie tyle poeta wciąż biegnący za jej duchem, ile wieczny konformista i kosmopolita bez ojczyzny, którego sztuka nie uznaje granic, a życie nie liczy się z ich brakiem.

Natomiast Idalia ma wielkie, chyba z interpretacji postaci lat ostatnich największe bogactwo tonów. Jest to i romantyczna muza, i natchniona kochanka, i dama zaliczająca niejedną przygodę miłosną, i zakochana kobieta. Ale przede wszystkim postać w stosunku do pozostałych - może z wyjątkiem Dianny - uczłowieczona, która i sercem, i bystrą inteligencją potrafi objąć złożoność świata i przenikliwie zrozumieć dziejący się przed jej oczyma dramat ludzi i kraju. A i nawet własny udział w reżyserii części ich losów, gdy mówi: "Jam więc jest winna - winna, żem skłamała; Jam winna, żem tu całą jedną dobę chciała aktorką być - i podług świata fałszem dopomóc sobie... na tej ziemi." Ona to bowiem romantyczną rekuzą wyprawiła Fantazego do kraju, ona romantycznym gestem chciała ocalić Jana, i ona jest sprawczynią, po części, rozegranej tragedii, która zresztą właściwy koniec będzie miała zapewne już po zapuszczeniu kurtyny nad dramatem. Bogata, głęboka, migotliwa w odcieniach znaczeń, pięknie mówiona, bez odrobiny maniery, całkowicie inna od poprzedniej rola Idalii w wykonaniu Anny Lutosławskiej warta jest osobnego opisu. Jak i interpretacja Skuszanki, ponieważ w dziejach inscenizacji tego dramatu stanowi ważny moment zarówno z powodu tego, co odkrywcze, jak i tego, co dyskusyjne. Choć w interpretacji spójne i konsekwentne, to tak indywidualne, że nie zawsze do utrzymania w przyszłych dziejach scenicznych dramatu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji