Artykuły

Sopot. Prapremiera sztuki o Michaelu Jacksonie

W spektaklu "Tak powiedział Michael J." muzyk objawi się jako samozwańczy prorok. Premiera w sobotę na sopockiej Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże.

- Nie tworzymy teatralnej biografii - mówi reżyser Wiktor Rubin. - Nie interesuje nas kopiowanie medialnego wizerunku piosenkarza, ubieranie odtwórcy głównej roli w mundur i cekinową rękawiczkę. Zamiast pokazywać Jacksona jako fenomen popkultury, proponujemy filozoficzną refleksję nad jego życiem i twórczością.

Tytuł spektaklu nawiązuje do książki niemieckiego myśliciela Fryderyka Nietzschego "Tako rzecze Zaratustra". - Jackson przypomina samozwańczego proroka - uważa Jolanta Janiczak, autorka sztuki "Tak powiedział Michael J" i dramaturg przedstawienia. - W teledysku do utworu "Earth Song" śpiewa w imieniu cierpiącego świata, a jego ciało rozpięte jest na drzewach jak na krzyżu. Szaleje wicher, a on stoi niezwyciężony i odnawia zdewastowaną Ziemię. Zaratustra u Nietzschego to prorok i wywrotowiec, kwestionujący zastany porządek oraz wzywający ludzkość do zmiany swojego życia. Jackson też, nie wiadomo czy świadomie, podważał normy i podziały.

Twórcy podkreślają, że Jackson był uwielbiany, ale i wywoływał skrajną agresje.

- Na forach internetowych pełno jest obraźliwych, nienawistnych komentarzy na jego temat. - mówi Janiczak. - Jacksona można przyrównać do mitologicznego Trickstera, który w kulturze funkcjonuje jako bóg-zwierzę, błazen igrający ze społecznym porządkiem. Piosenkarz często wywoływał skandale, np. stwierdzeniem, że dzielenie się łóżkiem z dzieckiem jest wyrazem najpiękniejszej miłości albo kiedy w Berlinie pokazywał z balkonu niemowlę. W spektaklu nie oceniamy jego poglądów i zachowania, ale staramy się je zbadać i umieścić w szerszym kontekście. Poprzedni gdański spektakl duetu Rubin - Janiczak, "Orgia" według Pasoliniego (premiera w kwietniu 2010 r.), wzbudził kontrowersje, m.in. zachowaniem aktorów, którzy dotykali widzów i grzebali w ich rzeczach.

- Nie chcemy prowokować publiczności - deklaruje Rubin. - Nie stawiamy sobie za cel gorszenia czy obrażania. Szukamy jedynie niekonwencjonalnego spojrzenia na rzeczywistość. Badamy i eksperymentujemy. Istotna w przedstawienia będzie wymowa piosenek króla popu.

- Muzyka Jacksona łączyła ludzi. W świecie indywidualizmu i rozpadu wspólnot, jego utwory zaspokajały potrzebę identyfikacji - mówi Janiczak. - Koncerty mogły zastępować fanom religijne obrzędy - oferowały poczucie wspólnej tożsamości. Dawały natychmiastową przyjemność i gwarantowały podniosłe emocje. Jednak bez tekstów o uniwersalnej miłości, ekologii i pokoju, nie zdobyłyby rzeszy wyznawców.

Artyści doszukują się także tragizmu w jego życiu, ukrytego za medialnym wizerunkiem. - Jackson chyba nie akceptował, że jest zdeterminowany przez biologię - mówi Janiczak. - Miał obsesyjną potrzebę kontrolowania własnego ciała, nastroju czy wizerunku.

Gdańskie przedstawienie, podobnie jak wałbrzyski spektakl duetu Rubin-Janiczak "James Bond - Świnie nie widzą gwiazd" demitologizuje i prześwietla popkulturę.

- Kultura masowa nie produkuje niewinnej rozrywki, zawsze stoi za nią ideologia. Media narzucają wzorce zachowań, odbiorcy bezwiednie powtarzają schematy i klisze z seriali czy telewizyjnych programów - opowiada Janiczak. - Współczesny teatr podważa i krytycznie analizuje przekazy medialne, ale także korzysta z ich języka. Dzięki temu lepiej komunikuje się z widzem, uczestnikiem popkultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji