Artykuły

Dla kogo Teatr Dramatyczny?

Jak powinna wyglądać przyszłość Teatru Dramatycznego? Poprosiliśmy osoby ze środowiska teatralnego o komentarz. Dla Gazety Wyborczej - Stołecznej wypowiadają się Jacek Poniedziałek, Aneta Kyzioł, Jacek Sieradzki i Wojciech Majcherek.

Dyrekcja Pawła Miśkiewicza kończy się we wrześniu, a miasto ciągle nie ma pomysłu, jak w kolejnych sezonach powinien wyglądać Teatr Dramatyczny. Marek Kraszewski, dyrektor biura kultury, sugerował, że wszystkie miejskie sceny działające w Pałacu Kultury i Nauki należy połączyć w jedną instytucję, a Dramatyczny powinien zmienić profil ze sceny poszukującej na komercyjną. Wybitny reżyser Krystian Lupa zapowiedział, że jeśli tak się stanie, to zrezygnuje z pracy w Warszawie i zabierze stąd swoje spektakle.

Biuro kultury chce, żeby to aktorzy zaproponowali kandydata. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że padła propozycja, aby był nim Janusz Zaorski, reżyser, twórca filmów "Piłkarskiego pokera", "Matki królów" czy serialu "Panny i wdowy". Ale zespół nie jest zgodny. - Mogę wypowiadać się tylko w swoim imieniu. Uważam, że miasto powinno rozpisać konkurs na stanowisko dyrektora. Na podstawie złożonych projektów będzie mogło wybrać linię, którą ma podążać teatr - mówi Marcin Bosak, aktor Dramatycznego.

Co zaskakujące, mimo że miasto nie chce kontynuować współpracy z ekipą Pawła Miśkiewicza, to Ministerstwo Kultury przyznało dotację na festiwal, który ona organizowała, a który miałby się odbyć w następnym sezonie.

***

DLA GAZETY:

Jacek Poniedziałek, aktor Nowego Teatru:

- Aktorzy nie są odpowiednim gremium do wybierania dyrektora sceny. Jestem aktorem, wiem, że każdy z nas ma swoje gusty, sympatie, z jednym reżyserem nam się lepiej pracuje, bo często nas obsadza, z innym gorzej. Teatr nie jest ze swojej natury demokratycznym miejscem. Sceną powinien kierować ktoś, kto narzuci aktorom swoją wizję. Znane są takie przypadki, jak w krakowskim Starym Teatrze, gdzie na prośbę reżyserów powołano Krystynę Meissner, a później pod zarzutami aktorów odwołano ją. To się nie sprawdza.

Miasto powinno rozpisać konkurs z precyzyjnie określonymi kryteriami, w którym zgłoszone projekty oceni grono profesjonalistów. Dlaczego Paweł Miśkiewicz nie mógłby dalej być dyrektorem tej sceny i kontynuować obranego kierunku? Spektakl "W imię Jakuba S." pokazał, że ma świetny zespół, przyciąga szeroką publiczność, w tym studentów. Obok Nowego Teatru i TR to najciekawsza scena w Warszawie.

Nie jestem przeciwnikiem idei połączenia teatrów, które znajdują się w PKiN, jeśli ograniczona miałaby być administracja, a każda scena miałaby osobne kierownictwo artystyczne.

Aneta Kyzioł, "Polityka":

- Miasto mogłoby zaproponować to stanowisko konkretnym osobom, a dobrych dyrektorów w Polsce jest kilku. Żaden z nich raczej nie weźmie udziału w konkursie otwartym, bo byłoby to niezręczne wobec współpracowników i scen, które obecnie prowadzą. Paweł Łysak drogą ewolucji, a nie rewolucji zbudował w Bydgoszczy teatr ambitny i zarazem przyjazny widzowi. Sebastian Majewski w Wałbrzychu potrafi motywować młodych twórców do działania. Każdy, kto pamięta atmosferę Teatru Wybrzeże pod kierownictwem Macieja Nowaka, wie, że także dziś taki profil teatru mógłby się sprawdzić. Michał Zadara już jakiś czas temu złożył do miasta projekt na poprowadzenie sceny, która zajmowałaby się polską klasyką.

Teraz pojawia się pytanie do miasta, jakie chce mieć teatry? Oglądając premiery ostatnich sezonów, mam wrażenie, że kilkanaście warszawskich scen, poza TR, Nowym i Dramatycznym, bardzo się do siebie upodobniło. Każda robi tzw. teatr środka - lekkie, małoobsadowe spektakle za małe pieniądze, które nie stawiają widzowi żadnych wyzwań. Jeśli miasto nie wprowadzi wyraźnej polityki teatralnej, skończy jak TVP, której dziś nikt nie ogląda.

Jacek Sieradzki, "Dialog":

Słyszę, że poprowadzenia Dramatycznego odmówił Grzegorz Jarzyna, nie umiem zgadnąć, dlaczego. Ale żałuję, bo to rozwiązanie wydawało się idealne. TR dusi się na Marszałkowskiej 8, w małej salce w piwnicach prywatnej kamienicy. I tak trzeba będzie się stamtąd wynieść, raczej prędzej niż później. Jarzyna potrafiłby, wierzę, znaleźć patent na wykorzystanie głównej, wciąż poręcznej i kuszącej - choć mocno zrujnowanej - wielkiej sceny Dramatycznego. Cóż, szkoda.

Z pewnością nie ma żadnego łatwego i oczywistego rozwiązania tego problemu. Silnych dyrektorów-liderów teatralnych ze świecą szukać dziś po całej Polsce, a Warszawa ze swym konserwatyzmem (bynajmniej nieograniczonym do elit urzędniczych), oplątana siecią partykularnych interesów, jest wyjątkowo trudnym terenem działania. Co nie znaczy, że nie ma w mieście i w kraju artystów, których można by namawiać, ściągać, prosić o zarysowanie ewentualnego programu działania. Z całą pewnością lepsze to niż formalny konkurs. Piszę to z żalem, bo zawsze byłem orędownikiem tej transparentnej i obiektywnej formy wyboru. Dziś jednak konkursy są mocno skompromitowane i ci najbardziej pożądani do nich nie przystępują.

Żeby jednak pozakonkursowo szukać potencjalnych szefów Dramatycznego, trzeba by mieć jasną wizję zadań tej i innych stołecznych scen. A warszawskie biuro kultury ma w tej kwestii do zaoferowania jedynie chaos, przypadkowość i obezwładniającą bezradność. Propozycja złożona aktorom, żeby sami sobie znaleźli lidera, to przecież tak naprawdę rozbrajający kwik: "Ludzie, wymyślcie coś, bo my już z tego wszystkiego głupi jesteśmy". Obsadzanie tym trybem stanowiska szefa dużego teatru z dziesięciomilionową dotacją w sporym europejskim mieście jest zdecydowanie mało śmieszne.

Wojciech Majcherek, TVP Kultura:

Obecny problem z powołaniem dyrekcji Teatru Dramatycznego jest oczywiście kolejnym dowodem na nieudolność ludzi, którzy miejskimi teatrami zarządzają. Co gorsza, niekompetencja urzędników jest tolerowana, bo w istocie władze stolicy nie mają - i można odnieść wrażenie, że nie chcą mieć - żadnego generalnego pomysłu na rozwój teatrów. Jeśli w ostatnich latach Dramatyczny był teatrem eksperymentalnym, a teraz za wzór stawia mu się Teatr Komedia, to znaczy, że tak naprawdę chodzi tylko o to, żeby jak najmniej kosztował. W tej sytuacji to właściwie wszystko jedno, kto zostanie dyrektorem reprezentacyjnej sceny miasta stołecznego. Jacyś chętni się zawsze zgłoszą - wybierzcie kogoś może na drodze losowania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji