Artykuły

Dzień świstaka

Teatr, zamiast lamentować, powinien starać się odzyskać inicjatywę i swoim językiem, uczciwie, przekraczając własne schematy i fobie, przedstawiać nowe programy, definiować cele i określać obowiązki. Teraz czyni to tylko władza publiczna - pisze Paweł Wodziński w felietonie dla e-teatru.

Co pewien czas, ostatnio z dość dużą regularnością, wybuchają kontrowersje, a nawet konflikty, wokół zmian na dyrektorskich stanowiskach bądź nowych pomysłów na zarządzanie teatrami. Ostatnie nowiny dotyczą warszawskiego Teatru Dramatycznego oraz nominacji menedżerów w teatrach dolnośląskich. Propozycje władz są od pewnego czasu podobne, rezygnacja z programu artystycznego pod hasłem minimalizacji strat finansowych. Towarzyszą im równie przewidywalne głosy oburzenia i zniechęcenia, płynące z ust przedstawicieli środowiska teatralnego, za każdym razem zaskoczonego propozycjami urzędników. Czytając je, czuję się niemal jak Phil Connors, przebywający 2 lutego, w Dzień Świstaka, w miasteczku Punxsutawney.

W jaki sposób rozerwać pętlę czasu, przełamać bezradność, porzucić ten upiorny rytuał, w którym nie można przekroczyć własnego języka, a jednocześnie zapewnić możliwości działania i rozwoju teatrom artystycznym, bez wybuchających co chwilę konfliktów?

Pomysłów zapewne jest wiele, dla mnie dwie kwestie wydają się najważniejsze. Przede wszystkim, przywrócenie czystości reguł. Zgoda na brak jasnych procedur oznacza wejście w zakulisowe gry, pozwalające drugiej stronie na przekraczanie kolejnych granic. Wciąż uważam, że priorytetem powinno być utrzymanie artystycznego kierownictwa nad teatrami. Ale starając się utrzymać zasadę, że teatrem kieruje dyrektor naczelny i artystyczny, będący artystą teatru, trzeba także domagać się stosowania przejrzystej procedury konkursowej w wyłanianiu kandydatów na dyrektorów. Im samym zapewni to większą niezależność, a również stworzy szansę ludziom - a jest to coraz większa grupa twórców - którzy nie są częścią kulturalno-towarzyskiego establishmentu.

Ale oprócz wprowadzenia jasnych reguł i zwiększenia dystansu między władzą publiczną a teatrem, ważna dla mnie jest także zainicjowanie otwartej, prowadzonej nieustannie debaty, dotyczącej polityki kulturalnej. Teatr, zamiast lamentować, powinien starać się odzyskać inicjatywę i na nowo, swoim językiem, uczciwie, przekraczając własne schematy i fobie, przedstawiać nowe programy, definiować cele i określać obowiązki. Teraz czyni to tylko władza publiczna. A ponieważ nie zawsze posiada kompetencje, a często jest uwarunkowana politycznie lub ideologicznie, formułuje je według jedynych znanych sobie schematów. Brak trwającej debaty, także brak presji, swoiste milczenie teatru powoduje, że różne możliwości, które mogłyby być brane pod uwagę, nie mają szans, a błędne diagnozy i przypadkowe pomysły urastają do rangi aksjomatów.

Phil Connors obudził się kiedyś i zrozumiał, że nadeszła środa, 3 lutego. Dzień Świstaka kiedyś się kończy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji