Artykuły

Szukam sponsora

Szukam sponsora. Ja, przystojny, trzydziestoletni facet z dużego miasta, 185 cm wzrostu, 78 kilo. Łysa głowa po tacie, super nogi po mamie. Znak rozpoznawczy - rozkoszne dołeczki w policzkach. Zainteresowania - szeroko pojęta kultura, szczególnie teatr. Jest tam kto? - pyta Mike Urbaniak w felietonie dla e-teatru.

Łatwo nie jest. Podaż sponsorska na rynku niewielka, a każdy musi kogoś zdobyć. To na produkcję, to na wymianę kaloryfera, to klimatyzatora. Zawsze coś. Tu się sypie, tam odpada, stuka, puka, trzeszczy, kapie. A frekwencja, ho ho ho, też niezbyt wielka, przeto dochody dodatkowe słabiutkie. Jakieś 25,8 czy 39 procent w stosunku do tego, co sponsor rzuca na stolik przy łóżku, wychodząc nad ranem. A powinno być więcej, oj więcej. Tak się bawić nie będziemy. Za takie pieniądze to w grę wchodzić powinny bondage, bicie pejczem i przypalanie.

To jest już plaga. W Opolu dziennikarka lokalnej "Gazety Wyborczej" atakuje nieustannie Teatr im. Jana Kochanowskiego za to, że nie umie zdobyć prywatnych sponsorów na swoją publiczną działalność. Dyrektor Konina powinien w końcu wyjść ze swojego pięknego gabinetu, zrobić prezentację w powerpoincie i polatać z laptopem po zarządach lokalnej Biedronki czy innego Lidla, i znaleźć pieniądze na działalność publicznego teatru, a nie czekać jak panisko, aż mu marszałek województwa da kasę. Kto to słyszał, żeby być takim roszczeniowcem?! W Bydgoszczy, dla przykładu, nie ma to tamto, że czekamy bezczynnie na mannę z nieba. Na każdym bilecie tamtejszego Teatru Dramatycznego jest wyraźnie napisane: "To jest miejsce na twoją reklamę". Sponsora jeszcze nie ma, ale spacer ciemną ulicą w obcisłych legginsach z pewnością się opłaci. Ktoś się w końcu zatrzyma. Jeśli nie w lexusie, to chociaż może w jakiejś lepsiejszej toyocie. W Warszawie jest oczywiście najciekawiej. Teatr Dramatyczny ma mieć takie obłożenie jak Komedia, sponsor wymaga. Nie ma kasy na żadne fanaberie, peniuary i niekończące się gry wstępne. Ma być grupowa orgia i jazda na całego. Sponsor przyprowadzi kolegów. Będzie seks analny, piana party i kartony wina Cin Cin. Lubrykant na koszt biura kultury.

Aha, zapomniałem. Lubię podróże, dobre kino i długie spacery nad Wisłą. Uwielbiam kuchnię śródziemnomorską, nie znoszę indyjskiej. Wakacje tylko nad wodą, żadne góry. Zaczytuję się nałogowo w biografiach, dziennikach i pamiętnikach. Mam lęk wysokości, ale lubię latać. I co tu dużo gadać, mam naprawdę świetny tyłek. Tylko poważne oferty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji