Artykuły

Zaczęło się od Kopciuszka

- Nie boję się upływu czasu, natomiast obawiam się przestoju zawodowego, czyli braku propozycji. Na razie, na szczęście telefon dzwoni i wciąż mam przed sobą nowe wyzwania - mówi MARTA ŚCISŁOWICZ, aktorka Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

Z MARTĄ ŚCISŁOWICZ [na zdjęciu], aktorką teatralną i filmową, na stałe współpracująca z Teatrem Polskim, rozmawia Magdalena Jasińska:

Jest Pani tyszanką?

- Tak, najpierw z Tychów zawędrowałam do Wrocławia do szkoły teatralnej, tam byłam cztery lata. Potem pojechałam do Łodzi na festiwal szkół teatralnych, a w jury zasiadał Paweł Łysak i wtedy zaproponował mi współpracę. Przyjechałam do Bydgoszczy - zobaczyłam scenę, znaleźliśmy wspólny język i pomyślałam, że spróbuję. Początkowo chciałam tu pracować rok, dwa, a teraz już mija piąty sezon w tym teatrze.

Jak się Pani odnalazła w Bydgoszczy? Czy Bydgoszcz jest podobna do Tychów?

- Chyba nie, zresztą ja się tu za wiele nie ruszam.

Wypełnimy ankietę osobową. Znak zodiaku?

- Byk, podobno mocny znak.

Wady?

- Aktora uczy się, żeby nie mówił o swoich wadach.

No to zalety?

- Jednak przyznam się do wad. Jestem średnio zdecydowaną osobą, ciągle się waham, denerwuję się szybko - tego w sobie nie lubię. A jeśli chodzi o zalety, to staram się być komunikatywna - to bardzo pomaga w zawodzie. Myślę, że jestem pracowita.

W pewnym momencie musiała Pani podjąć decyzję, którą uczelnię wybrać - wybierała Pani między aktorstwem a germanistyką...

- Trochę zadecydował za mnie los. Złożyłam papiery na dwie uczelnie, ale egzaminy w szkole aktorskiej są zawsze wcześniej i we Wrocławiu mi się udało. Trochę żałuję, że już nigdy nie wróciłam do germanistyki, bo to była moja druga wielka pasja.

Wybrała Pani aktorstwo, bo wcześniej występowała na akademiach szkolnych?

- W przedszkolu dostałam rolę Kopciuszka, to było dla mnie duże wydarzenie i od tego się zaczęło. Potem były konkursy recytatorskie.

Czy wciąż bierze Pani udział w castingach do ról filmowych?

- Tak, choć bywa, że jestem rozpoznawana. Wtedy otrzymuję propozycje roli, co jest bardzo miłe, bo nie muszę rywalizować. To ściganie jest bardzo stresujące.

Nie wygląda Pani na osobę bardzo zestresowaną...

- Ale niekiedy stres powoduje totalny paraliż. Też jest tak, że im więcej na koncie ma się zdjęć próbnych, tym jest łatwiej. Wiem, że nie wszystko ode mnie zależy, bo niekiedy poszukują np. blondynki, albo osoby, która jest szczuplejsza...

Jeszcze szczuplejsza od Pani? A na jakie ustępstwa jest Pani gotowa pójść, by dostać rolę?

- Na wszystkie. Dla roli filmowej można zrobić bardzo wiele rzeczy.

A jak reżyser będzie chciał, żeby Pani przytyła, na przykład 20 kilogramów...

- To bardzo proszę, ważne, żeby scenariusz był ciekawy.

Aktor ma wiele możliwości - teatr, film, dubbing, słuchowisko - to wszystko bardzo rozwija.

- Mnie kręcą wszystkie te dziedziny, jestem bardzo szczęśliwa, że mogę się sprawdzać w tym wszystkim.

Czego boi się młoda aktorka, upływu czasu?

- Nie boję się upływu czasu, natomiast obawiam się przestoju zawodowego, czyli braku propozycji. Na razie, na szczęście telefon dzwoni i wciąż mam przed sobą nowe wyzwania.

Tak bardzo chce Pani pracować?

- Bardzo, nawet po krótkim odpoczynku już mnie nosi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji