Artykuły

Wielki Finał albo kilka stwierdzeń o przyszłości teatru

Wysłuchaliśmy dramatycznych, często przerażających, trudnych, irytujących, odbierających komfort i dobre samopoczucie opowieści - IV Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje podsumowuje Michał Centkowski z Nowej Siły Krytycznej.

W Katowicach zakończył się XIV Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje. Ostatnim spektaklem konkursowym były zrealizowane w Teatrze Rozrywki w Chorzowie "Położnice Szpitala Św. Zofii" Moniki Strzępki. Ta momentami zabawna - w przeważającej mierze jednak przerażająca - wizja polskiej służby zdrowia, wykracza daleko poza grancie motywowanej osobistą traumą opowieści o polskich oddziałach położniczych. Wielka metafora "chorego" systemu, z którym wszystkim nam prędzej czy później przyjdzie się zmagać, staje się opowieścią o bezsilności, o starciu jednostki z machiną napędzaną chciwością, a często zwyczajną głupotą i bezmyślnością. Z machiną, której jedynym paliwem jest pieniądz. W ponurej wizji polskiej służby zdrowia Strzępki dopełnia się w jakiś pokraczny sposób wizja "społecznej sprawiedliwości", okazuje się bowiem, że w polskim szpitalu znieczulenie możesz "przegapić", nawet jeśli uprzednio sowicie za nie zapłaciłeś.

Ostatniego dnia pokazano, jako spektakl mistrzowski, "Braci Karamazow" w reżyserii Janusza Opryńskiego (jednego z jurorów tegorocznych Interpretacji) z Teatru Provisorium z Lublina. Aktorski kunszt w połączeniu z mocą intelektualnego i artystycznego wyrazu tekstu Dostojewskiego dały efekt iście piorunujący.

Najciekawszą część ostatniego dnia stanowiła jednak bez wątpienia ceremonia rozdania nagród.

Dramaturgię tego widowiska - mistrzowsko skonstruowanego przez dyrektora artystycznego festiwalu Jacka Sieradzkiego - pomogło budować jury. Faworytami okazały "III Furie" Marcina Libera oraz, co stanowiło pewną niespodziankę, śląskie "Położnice" Moniki Strzępki. Wściekłość i wrzask, parafrazując Faulknera. Oba spektakle zajadle, gorące, rozpolitykowane, obydwa zmagające się z Polską, i obydwa - jak to ujęła Izabela Cywińska - walczące o NORMALNĄ POLSKĘ. Ostatecznie Laur Konrada, głosami Janusza Opryńskiego, Zygmunta Koniecznego i wspomnianej Izabeli Cywińskiej, przypadł Liberowi.

Katowickie Interpretacje, a właściwie ich finał, stał się areną przejmujących i ważnych głosów. Ewa Skibińska, jurorka, uzasadniając swój wybór (sakwę przekazała Strzępce), w dramatycznych słowach zaapelowała o solidarny sprzeciw wobec ogłoszonych kilka dni temu planów komercjalizacji kilku z najważniejszych scen w kraju - w tym Teatru Polskiego we Wrocławiu - oraz powierzenia kierownictwa placówek w ręce menedżerów. Odniosła się także do planów likwidacji stołecznego Teatru Dramatycznego. Monika Strzępka, ostrzegała przed skutkami zgody na działania władz samorządowych i centralnych. Reżyserka wyraziła obawę o przyszłość kultury i przypomniała, zdawać by się mogło oczywistą prawdę: teatr nie jest i nigdy nie będzie fabryką, bo nie może być przedsiębiorstwem, którego nadrzędną funkcją, determinującą istnienie, jest ekonomiczny zysk.

Sformułowano więc w Katowicach ważny postulat, który - miejmy nadzieję - zostanie usłyszany w całym kraju. Musimy bowiem mieć świadomość, jak wielką i niezbędną dla rozwoju zbiorowości zdobyczą cywilizacji europejskiej jest powszechny, równy, nieograniczony prawidłami rynku dostęp do kultury, gwarantowany w naszym kraju artykułem 73. Konstytucji Rzeczpospolitej (o czym przypomniała, w swym wystąpieniu członkini jury scenografka Justyna Łagowska).

Zwierciadło po raz kolejny przechadzało się naszym gościńcem. Cóż w nim ujrzeliśmy? Przede wszystkim wielką różnorodność, bogactwo środków i dróg wyrazu, tematów, poetyk, artystycznych ścieżek. Zobaczyliśmy świetne spektakle, stanowiące nie tylko najciekawsze propozycje sezonu, ale usłyszeliśmy także jedne z ważniejszych głosów polskiego teatru ostatnich lat. Wysłuchaliśmy dramatycznych, często przerażających, trudnych, irytujących, odbierających komfort i dobre samopoczucie opowieści.

Ponad wszelką wątpliwość ujrzeliśmy oblicze współczesnego polskiego teatru. Jest to twarz teatru zaangażowanego, rozpolitykowanego, zmagającego się z polskością, z systemem, pełnego gniewu, buntowniczej niezgody na zastana rzeczywistość, na bylejakość, na fałszywe mitu. Teatru kształtowanego i odbieranego przez tych którzy wierzą, że właśnie teatr winien uczynić ten pierwszy krok ku wielkiej dziejowej przemianie. Wbrew proroctwom, jest to wciąż teatr raczej rewolucyjny, niż - jak chcieliby niektórzy - kontrrewolucyjny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji