Romeo i Julia
Mało kto jest tak znany jak para kochanków z Werony, jak Romeo i Julia. Poeci podróżowali do ich grobu, kolekcjonerzy kupowali pamiątki z tego miejsca, a nasza nieoceniona księżna Izabela Czartoryska zdobyła nie tylko "cząstki kamienia z grobu Romea i Julii", ale i kawałki ich kości "w tabliczce marmurowej wprawione". Oto dowód zwycięstwa fikcji literackiej nad rzeczywistością!
Sztuka Williama Szekspira, opiewająca tragiczne losy Romea i Julii, choć najpierw wywoływała zgorszenie i ostrą krytykę, unieśmiertelniła parę kochanków.
Teraz widzowie warszawscy otrzymali przedstawienie, które z pewnością przejdzie do historii pięknych dokonań teatru. Stanie się tak dzięki wzruszającej i niezapomnianej kreacji Joanny Szczepkowskiej w roli Julii. Jej Julia w pierwszej scenie jest jeszcze dzieckiem, które chętnie się bawi, a nudzi się słysząc rozprawianie dorosłych o jej przyszłym małżeństwie. Każda kolejna scena ukazuje, jak Julia się zmienia, jak dojrzewa, jak z dziecka staje się kobietą. Jak czuje, cierpi, myśli. Julia od początku zdaje się mieć przeczucie czekającego ją losu. Jest krucha, a jednak silna, stać ją na odwagę. W przeciwieństwie do swego ukochanego Romea (gra go Piotr Kozłowski), który kieruje się chwilowymi impulsami, ona jest w pełni świadoma podejmowanych decyzji i wiążącego się z nimi ryzyka. Do końca zachowuje swój dziecięcy urok, ale przebija przezeń dojrzałość myślącego człowieka. Ma w sobie wzniosłość i czystość. Jest jakimś jasnym promieniem, który zbłądził w świat owładnięty nienawiścią, w środowisko wprawdzie bogate, lecz w gruncie rzeczy prostackie.