Artykuły

Trzy kobiety

Trzy kobiety z "Czwartko­wych dam" Loleh Bellon (pre­miera Małej Sceny Teatru Powszechnego) nie są ofiarami oko­liczności, jak ich poprzedniczki z "Trzech sióstr" Czechowa. Ich życie także było pełne roz­czarowań, miało przecież także i swoje uroki. Żyły jak chciały, jak je do życia przy­gotowało ich pochodzenie spo­łeczne: bogata rodzina miesz­czańska - Helenę, biedna - Marię i emigracyjna - Sonię. Nie czują się pokrzywdzone przez los, choć ten doświadczał je okrutnie.

Również ich osobiste drama­ty nasuwają im refleksje na temat szczęścia, niedoli, sensu życia. Jedynie Maria (Elżbieta Kępińska) osiągnęła spokój do­konanego żywota. Helena (Mi­rosława Dubrawska) świadomie zamknęła sobie drogę do szczęś­cia: męża, dzieci, użyteczności społecznej. Sonia (Anna Seniuk) żyje jeszcze złudzeniami, choć zdaje sobie sprawę z ich bez­sensu. Nie uciekają jednak od swych nieszczęść, nie szukają zapomnienia Ani w wierze, ani w pracy. Przeciwnie, spotyka­ją się tylko po to, by rozpamiętywać swą przeszłość, choć - bolesną. Mają odwagę przy­znać się, że życie mija. Każda z nich - wcześniej czy później - musi zrozumieć, że w ich życiu liczy się to jedynie, co było głębokie i autentyczne, co mogły z siebie ofiarować dru­giemu człowiekowi.

"Czwartkowe damy" były de­biutem dramaturgicznym fran­cuskiej aktorki Bellon. Sztuka odniosła zasłużony - jak się okazuje - sukces w 1976 roku; grana była z ogromnym powo­dzeniem w paryskim teatrze Studio des Champs-Elysees i otrzymała literacką Nagrodę Ibsena'76. Uznana została za "manifest feminizmu" i jako taka trafiła do Teatru Pow­szechnego w tłumaczeniu Róży Somla-Dembowskiej, wyreżyse­rowana przez Piotra Cieślaka w scenografii Zofii Maciejewskiej. Jej paryski sukces potwierdza się zresztą również i u nas.

W znakomitym wykonaniu polskich aktorek, nazwałbym ją jednak nie tyle "manifestem fe­minizmu" - ile "humanizmu". Nie w tym bowiem rzecz, że spotykamy w niej trzy doj­rzałe kobiety, manifestujące swoje prawo do równoupraw­nienia i samostanowienia o własnym losie. Rzecz raczej w tym, że te trzy starzejące się panie domagają się od nas to­lerancji, zainteresowania swoi­mi losami, zrozumienia dla własnych postaw życiowych, że poddają naszym ocenom swoje wygrane i przegrane życiowe, odkrywają przed nami swoje wygrane bądź przegrane życie. Mądra to, głęboka, z talentem napisana sztuka; pozostawiają­ca każdego widza w głębokiej zadumie.

Ogromnym walorem przedsta­wienia są wszystkie trzy krea­cje aktorskie: obraz dramatycznej pustki życiowej Heleny, rysowany przez Mirosławę Dubrawską, portret tragicznie zburzonego szczęścia Marii kreo­wany przez Elżbietę Kępińską i krwista, iskrząca humorem postać Soni wypełniona nieprze­branym talentem Anny Seniuk. Dyskretna ręka reżyserska Pio­tra Cieślaka wtapia w ich roz­mowy przy herbacie znakomicie wygrane pauzy, znakomicie wkomponowane fragmenty mu­zyki Macieja Małeckiego, czy­niąc z tego przedstawienia pe­rełkę teatralnej kameralistyki.

Mała Scena Teatru Powszechnego zyskała w "Czwartkowych damach" nowy bestseller. Trzeba go koniecznie obejrzeć!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji