Artykuły

Opowieść sceniczna o Aleksandrze Błoku

To przedstawienie zauważono natychmiast. Choć trudno byłoby o jednoznacznie dobrą opinię. Wkrótce po premierze "Opowieść sceniczna o Aleksandrze Błoku" A. Sztejna wystawiona przez wrocławski Teatr Współczesny w inscenizacji Kazimierza Brauna pokazana została na Festiwalu Dramaturgii Rosyjskiej i Radzieckiej w Katowicach. W parę tygodni po tym, jej reżyser odbierał w Warszawie z rąk przewodniczącego ZG TPPR Jana Szydlaka doroczną nagrodę "Przyjaźni". A nieco później wrocławskie przedstawienie, tym razem w ramach imprez towarzyszących, pokazane zostało na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych, które tradycyjnie już stanowią swego rodzaju podsumowanie sezonu teatralnego. Sztejn po obejrzeniu przedstawienia powiedział: "dziś poczułem się młodym autorem". Braun jakby w rewanżu - "ta sztuka stała się naszą wypowiedzią".

Utwór Sztejna pojawił się u nas jak to się mówi w samą porę. Od pewnego czasu obserwujemy przecież renesans zainteresowania poezją Błoka. Nie bez wpływu jak sądzę na ten fakt były publikowane w naszej prasie, w tym również i w "Przyjaźni", relacje i dociekania Adama Galisa na temat pobytu Błoka w Warszawie, wydane w roku ubiegłym już w formie książkowej. Bardzo szybko rozeszły się u nas dzienniki autora poematu "Dwunastu", a gdy w Katowicach grane było przedstawienie sztuki Sztejna, w księgarniach tego miasta można było jeszcze nabyć egzemplarze "Ostatnich dni caratu", nakładu już w wielu innych miastach wyczerpanego, choć to przecież już druga edycja zapisków rosyjskiego poety.

Przypływ zainteresowania twórczością Błoka i nim samym nie nastąpił, rzecz jasna, wyłącznie dzięki ostatnim publikacjom. Autor "Dwunastu" bardzo wcześnie budził zaciekawienie w Polsce. Polski inteligent międzywojennego dwudziestolecia znajdował w twórczości Błoka swoje niepokoje z powodu "rewolucji rosyjskiej" i swoje nią fascynacje. Bez Błoka zwłaszcza bez jego "Dwunastu", trudno byłoby sobie dziś wyobrazić dojrzewanie pewnych części naszego społeczeństwa do akceptacji haseł Października. Brzmi to może patetycznie i wywołuje pewnie niejedną wątpliwość, ale proszę wziąć pod uwagę, że dziś, podobnie jak dziesięć czy piętnaście lat temu, właściwie nie odbędzie się żadna akademia, żaden uroczysty wieczór w klubie lub domu kultury, szkole, bez recytacji wierszy Błoka. Mówię o tych placówkach, gdyż to, co się w nich dzieje, jest wyrazem społecznego zainteresowania. Pewnie nie przypadkiem właśnie najgłębiej w naszą tradycję jako poeci Rewolucji wrośli Błok i Majakowski.

W roku sześćdziesięciolecia Października wrocławski Teatr Współczesny sięgnął po sztukę właśnie o jednym z tych poetów. W tym samym czasie, gdy była ona grana w Katowicach, w sali Biura Wystaw Artystycznych tego miasta, aktorzy Teatru imienia Wyspiańskiego przygotowali program zatytułowany "Mister Buffo" poświęcony Majakowskiemu. Dwa różne, właściwie nieporównywalne przedstawienia, a w rzeczywistości jakby opowieść o jednej sprawie, o losie jednego człowieka. U Sztejna rzecz się kończy rewolucyjnym akcesem Błoka, "Mister Buffo" to jakby dalszy ciąg opowieści o inteligencie w rewolucji. Mnie ta opowieść kojarzy się z osobą Kobiety-Komisarza z "Optymistycznej tragedii" Wsiewołoda Wiszniewskiego, dziewczyny z dobrego domu, młodej ledwie licealistki, która musiała przełamać wiele oporów wewnętrznych, by w końcu móc stawić czoła zanarchizowanej załodze okrętu wojennego.

Kazimierz Braun poprzesuwał akcenty w sztuce Sztejna. Jej akcję skomponował na dwóch planach. Widzów posadzono na scenie, która jest jednocześnie gabinetem Błoka, przez to dramatowi poety, jego rozterkom, szamotaniom nadano bardzo intymny, osobisty charakter, natomiast sceny masowe, wydarzenia piotrogrodzkiej ulicy przeniesione zostały na widownię, która ukazuje się widzom po podniesieniu czwartej ściany sceny. Pomysł bardzo interesujący. Braun stara się nam pokazać swoistą dialektyczną jedność losu jednostki i losu narodu, losu człowieka i losu rewolucji. Niestety, w tej koncepcji reżyserskiej nie wszystko się sprawdza. Właśnie najmniej przekonywające są sceny rozplanowane na widowni, nie zawsze mające silniejsze oparcie w tekście, zbyt często komponują się one w formie żywych obrazów. Nie zawsze też w tym przedstawieniu jak można się domyślać - reżyserskim założeniom sprostali aktorzy. Stąd sporo wątpliwości co do błokowskiego charakteru tej opowieści. Natomiast jest to na pewno opowieść o wątpliwościach i rozterkach pewnego inteligenta w obliczu rewolucji. Zgoda, że może nie najbardziej typowy to inteligent, niemniej jednak dramat jego wyboru, którego musi dokonać, jest przekonywający, co więcej, ma swoje oparcie i w naszej tradycji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji