Artykuły

Ratunku! Prezydent Tadeusz Ferenc dusi Maskę

Nominacją Teresy Kubas-Hul na dyrektora teatru Maska prezydent Tadeusz Ferenc pogrąży ten teatr. Jacek Malinowski, który teraz prowadzi Maskę, z tego powodu zamierza opuścić Rzeszów. Zatroskane o kulturę miasta zabiegają o takie osobowości. Rzeszów - zniechęca. A godni następcy jakoś się tu nie pchają - pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.

Wybitne postaci kultury na dyrektorskie stołki instytucji kulturalnych w Rzeszowie nie dybią. Widać to choćby po kolejnych konkursach na stanowisko dyrektora Teatru im. Siemaszkowej. Rzeszów, postrzegany jako teatralny koniec świata, nie kusi perspektywą kariery zawodowej. Jedyną szansą na kulturalny rozwój tego miasta są ludzie młodzi, ale z bogatym dorobkiem artystycznym i aspiracjami do kierowania placówką po swojemu. Tak trafił do Maski trzy lata temu Jacek Malinowski [na zdjęciu]. Dziś można śmiało powiedzieć, że Rzeszów miał szczęście, bo podniósł poziom tego teatru o co najmniej trzy klasy. Są premiery lepsze, są i słabsze, ale zdarzają się znakomite, jak "Bleee...", jakich wcześniej sobie nie przypominam.

Bo Malinowski szanuje widza, nieważne, czy ma on lat cztery, czy 94. Sięga po współczesny repertuar i uznanych autorów. Zaprasza uznanych scenografów, reżyserów i kompozytorów. Robi prawdziwy teatr, a nie jasełka.

Dzięki Maskaradzie, wymyślonej i organizowanej przez Malinowskiego, Rzeszów ogląda spektakle teatrów formy z najwyższej półki. Takiej imprezy, o ogólnopolskiej randze, nie zorganizuje ani wydział kultury urzędu miasta, ani żaden wyciągnięty z kapelusza dyrektor, bo ściąganie do Rzeszowa uznanych teatrów i twórców, oprócz pieniędzy, wymaga kontaktów i renomy w teatralnym świecie. Malinowski to ma.

Teraz jest p.o. dyrektorem naczelnym, ale jego kontrakt wygasa 30 czerwca. Nikt z urzędu miasta do tej pory z nim o przyszłości nie rozmawiał, za to gruchnęła informacja, że prezydent Ferenc szykuje na fotel dyrektora Teresę Kubas-Hul, polityk PO, która nie ma z teatrem nic wspólnego.

Malinowski zaczął więc wysyłać swoje oferty na konkursy dyrektorskie do innych teatrów. Z takim zamiarem nosił się od dawna, ale jeszcze się wahał, bo w głowie od dawna nosi plan zrewolucjonizowania Maski, zrobienia z niej teatru nowoczesnego, na miarę XXI w. Teraz prezydent pomógł mu podjąć decyzję.

Doskonale rozumiem, że nie chce tworzyć precedensu: artysta dogaduje się z politykiem, zgadzając na to, by ten ostatni dowodził teatrem, choć nie ma o tym pojęcia, bo tak nakazała władza. - Moją partią jest teatr - mówi Malinowski. Nie dopuszcza możliwości, by firmować swoim nazwiskiem taki układ.

Kandydatura na dyrektora naczelnego teatru, przedstawiona przez prezydenta, nie ma żadnego dobrego uzasadnienia. To dla mnie fundamentalne, by rozwojem teatru sterował człowiek teatru, który jest nie tylko dyrektorem naczelnym, ale zarazem twarzą firmującą tę instytucję.

Teatr nie jest zwykłym przedsiębiorstwem, a tworzenie sztuki to nie produkcja gwoździ ani wylewanie asfaltu. Na teatr trzeba mieć pomysł, kalkulator tu nie wystarczy, ani nawet unijne fundusze.

Dlatego odgórna decyzja prezydenta, narzucająca Masce dyrektora, który o teatrze nie ma pojęcia, jest dowodem braku szacunku - i dla tego teatru, i dla ludzi, którzy go tworzą, ale przede wszystkim - dla widzów.

Nie mogę pogodzić się z tym, jaką przyszłość gotuje prezydent teatrowi i kulturze tego miasta, na którego rozwoju ponoć tak bardzo mu zależy. Jednym swoim widzimisię...

No bo kto pokieruje Maską po odejściu Malinowskiego? Ekonomistka? Jeśli rzeczywiście jest tak dobra, jak uważa prezydent, to szybko policzy, że aby teatr utrzymał się finansowo z otrzymywanej od miasta dotacji, w ogóle nie powinien grać.

Jak więc będzie? Miasto ogłosi konkurs na zastępcę dyrektora lub przyniesie kandydata w teczce. Czy uda się znaleźć kogoś na miarę poprzednika? Szansa na to jest jak trafienie szóstki w totka. Bardziej prawdopodobne, że stołek dostanie dyrektor domu kultury z wielkimi ambicjami, ale bez wizji. Na happy end nie liczę. Maskarada, dziś impreza na ogólnopolskim poziomie, powoli umrze, jako przegląd zespołów ludowych.

Teatr dla małych i młodych widzów to instytucja wymagająca wielkiej atencji, większej nawet niż teatr dramatyczny. Młody widz dopiero uczy się teatru. Czy zapamięta, że to miejsce, gdzie może coś ciekawego przeżyć i do którego warto wracać, czy teatr będzie kojarzył się z męczarnią i nudą - to w dużej mierze zależy teraz od decyzji władz miasta.

Panie prezydencie: jakiekolwiek widzi pan korzyści z podarowania dyrektorskiego fotela w Masce pani Teresie Kubas-Hul, nie są one warte niszczenia jednego z nielicznych przyczółków kultury w Rzeszowie, który ciągle się rozwija, a nie tylko wegetuje.

Chcę swoje podatki płacić na utrzymanie takiego teatru, który będzie kształtował moje dzieci, a nie takiego, który będzie istniał tylko po to, by tworzyć... stanowiska dla protegowanych prezydenta miasta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji