Artykuły

Najnajowe małe WST

O spektaklu "Pokolorowanki" w reż. Honoraty Mierzejewskiej-Mikoszy z Teatru Pinokio z Poznania oraz "Grajkółko" w reż. Beaty Bąblińskiej i Moniki Kabacińskiej z Teatru Atofri prezentowanych w ramach małych Warszawskich Spotkań Teatralnych oraz o spektaklu "Rozplatania tęczy" w reż. Agnieszka Czekierda z Teatru Małego Widza - rekomendacji warszawskiej mWST pisze Agata Drwięga z Nowej Siły Krytycznej.

Po raz drugi widzami Warszawskich Spotkań Teatralnych były także dzieci, dla których, obok głównego nurtu, powstały małe WST. Wśród propozycji nie zabrakło spektakli kierowanych do najnajmłodszych widzów (kuratorką projektu także w tym roku była Alicja Morawska-Rubczak). Wśród propozycji znalazły się "Pokolorowanki" (reż. Honorata Mierzejewska-Mikosza) z łódzkiego Teatru Pinokio oraz "Grajkółko" (reż. Beata Bąblińska i Monika Kabacińska) poznańskiego Teatru Atofri, nie zabrakło też rekomendowanego przez organizatorów "Rozplatania tęczy" (reż. Agnieszka Czekierda) z Teatru Małego Widza (pierwszego w stolicy teatru regularnie grającego dla maluchów). Choć przedstawienia powstały w różnych miastach Polski, łączą je cechy charakterystyczne dla nurtu inicjacyjnego (takie jak niedługi czas trwania spektaklu czy epizodyczna struktura). Jednocześnie można zauważyć różnorodność estetyk, za pomocą których artyści porozumiewają się z dziećmi. Trzeba przy tym wyraźnie zaznaczyć, że żaden z prezentowanych spektakli nie jest typowym przykładem teatru inicjacyjnego (żaden nie został przeznaczony dla dzieci poniżej 1. roku życia). Będę się jednak posługiwała tym określeniem, ponieważ niezależnie od definicji, dla większości widzów udział w powyższych przedstawieniach był pierwszym zetknięciem z tą formą sztuki.

Spektakle z Łodzi i Warszawy oddziałują głównie na zmysł wzroku poprzez eksponowanie intensywnych barw na białym tle przestrzeni działań aktorów. "Pokolorowanki" [na zdjęciu] mają strukturę przyczynowo-skutkową i występują w nich charakterystyczni bohaterowie (co w przypadku teatru inicjacyjnego jest dość rzadkie - przedstawienia zazwyczaj są alinearne, a aktorzy nie odgrywają, nawet ogólnie zarysowanych, ról). Występują tu trzy postaci: Kobieta (Żaneta Małkowska), Mężczyzna (Łukasz Bzura" i Malarz (Włodzimierz Twardowski) - demiurg, decydujący o kształcie powstającego świata. Najpierw na scenie pojawiają się podstawowe barwy (żółta, czerwona i niebieska), z połączenia których powstaje kolejna (zielona). Kobieta i Mężczyzna podążając za wskazówkami Malarza, wypełniają świat kolorami (dzieci często z wyprzedzeniem wykrzykują ich nazwy), przyporządkowując je do konkretnych przedmiotów (żółte słońce, piasek i cytryny, niebieska woda, czerwone serce) i angażując widzów do wspólnej zabawy. Bohaterowie pędzlami "zbierają" z ubrań zachwyconych maluchów potrzebne barwy i krótkimi rymowankami opowiadają o kolorowanym świecie. W miarę jak biała przestrzeń nabiera barw, kształtuje się relacja pomiędzy głównymi bohaterami, którzy z każdą sceną stają się sobie coraz bliżsi. Ze sceny snuje się opowieść o tym, w jaki sposób kolory wpływają na rzeczywistość i jaki mogą mieć związek z odczuwanymi przez ludzi emocjami. Tym, co wyróżnia łódzkie przedstawienie spośród większości spektakli teatru inicjacyjnego jest brak możliwości zabawy rekwizytami znajdującymi się na scenie. Choć przyjęło się, że wspólna zabawa po spektaklu stanowi integralną część przedstawienia, jej brak w tym wypadku został dostatecznie umotywowany konwencją (aktorzy pełnią rolę przewodników wprowadzających w świat teatralny i wyprowadzających z niego), a także względami praktycznymi. Podejrzewam, że żadna mama nie chciałaby prać ubrań dzieci umazanych farbami.

Odmienna struktura charakteryzuje "Rozplatanie tęczy" - tutaj (jak w wielu przedstawieniach dla najnajmłodszych) brak jakiejkolwiek linii fabularnej czy konsekwencji wynikającej na przykład z kolejności używania kolorów. Aktorka (Agnieszka Czekierda) czerpiąc inspirację z zachowań dzieci, bawi się wnoszonymi na scenę rekwizytami: szklanymi naczyniami, do których najpierw wlewa wodę, a następnie różnokolorowe farby, rozsypuje po scenie barwne pióra i piłeczki itd. Spektakl został pomyślany tak, by przede wszystkim rozśmieszać maluchy, toteż aktorka zachowuje się infantylnie, parodiuje zachowanie najmłodszych dzieci (wywala język na brodę, strzela oczami na wszystkie strony, raczkuje i "gaworzy"). Bawi się jaskrawymi przedmiotami, które magnetyzują wzrok widzów (szczególnie efektownie prezentuje się animowana w powietrzu zielona wstążka), kobieta piszczy przy tym z uciechy, dzięki czemu śmiech na widowni nie ustaje. Wbrew oczekiwaniom spowodowanym tytułem, na scenie nie pojawia się tęcza - nie tylko w postaci barwnego łuku (w końcu każdy wie, jak ona wygląda), ale także w postaci wszystkich jej siedmiu kolorów (co mnie bardzo rozczarowało). Spektaklowi brak wewnętrznej spójności i konsekwencji wynikającej z użycia barw oraz rekwizytów, które pojawiają się na scenie w przypadkowej kolejności. Moje wątpliwości wzbudziło także zachowanie aktorki w sytuacji, gdy widzowie tłumnie wtargnęli na scenę (podobne sytuacje są w tego typu wydarzeniach na porządku dziennym). Kobieta rzucając w stronę dzieci piłeczkami zburzyła granicę pomiędzy sceną a widownią, tym samym dając maluchom jednoznaczny sygnał zapraszający do wejścia w przestrzeń działań teatralnych. Następnie przepędziła najmłodszych, czym prędzej wyniosła za parawan naczynia z wodą i farbami, a dopiero później powtórnie zaprosiła dzieci do siebie, tym razem pozwalając na zabawę pozostałymi rekwizytami. Domyślam się, że takie przestawianie widzów z kąta w kąt nie było celowe - trudno jest przewidzieć zachowanie malców, niemniej sytuacja wymknęła się spod kontroli, a to już bywa niebezpieczne. Niemniej na słowa uznania zasługuje swoboda, z jaką Czekierda przez cały spektakl utrzymywała kontakt z publicznością, reagując na wołania, uśmiechy i okrzyki.

"Rozplatanie tęczy" nie jest doskonałym spektaklem teatru inicjacyjnego, ale Teatr Małego Widza istnieje zaledwie od 2011 roku, a omawiane przedstawienie jest jego pierwszą produkcją. O tym, jak trudno zrobić "dobrze skrojony" spektakl dla najnajów wiedzą wszyscy, którzy próbowali tworzyć dla tak specyficznej grupy odbiorców. Czerpanie z własnych i cudzych doświadczeń jest jedyną drogą znalezienia wspólnego języka z widzami, którzy często nie potrafią jeszcze mówić ani chodzić. Ich reakcji nie sposób przewidzieć, toteż "złoty środek" (o ile w ogóle istnieje) da się znaleźć wyłącznie metodą prób i błędów. Dlatego niezwykle cieszy fakt, że Poznań nie jest już jedynym miastem w Polsce, w którym najnajmłodsi mogą regularnie oglądać przedstawienia stworzone z myślą o nich. Cieszę się, że warszawska propozycja znalazła się wśród rekomendacji mWST i niecierpliwie czekam na kolejne produkcje Teatru Małego Widza.

Niewątpliwie najciekawszą tegoroczną propozycją najnajową było "Grajkółko". To kolejna praca poznańskiego "Atofri", w której najważniejszą rolę odgrywa oddziaływanie na zmysł słuchu dzieci. Spektakle Bąblińskiej i Kabacińskiej charakteryzuje to, że zawsze wykorzystują muzykę tworzoną na żywo - w tym wypadku flet poprzeczny (gra Sylwiana Firin-Gramowska). Flecistka niczym baśniowy grajek z Hameln zabiera widzów w magiczny świat "Grajkółka", gdzie aktorki (i reżyserki zarazem) opowiadają o dźwiękach tworzonych przez żywioły wody, ognia i ziemi, a także drewna i metalu. Na słowa uznania zasługuje zwłaszcza estetyczna konsekwencja spektaklu - wszystkie elementy scenografii nawiązują do kształtu koła - m.in. symbolu wszechświata. Na okrągłej platformie kobiety budują abstrakcyjną konstrukcję geometryczną z plastikowych kół i elementów naturalnego pochodzenia kojarzonych z poszczególnymi żywiołami (drewnianych krążków, kamyków, piasku zamkniętego w przezroczystej kuli itp.). Aktorki dbają o to, by w przestrzeni ich działań panował prządek to znaczy, aby elementy symbolizujące różne żywioły nie znajdowały się na niej równocześnie. Na przykład, gdy mowa o wodzie, wcześniej wykorzystywane rekwizyty (kamienie, drewienka i metal) są przymocowane do konstrukcji umieszczonej na platformie, dzięki czemu widzowie nie mają poczucia chaosu i dobrze się tu czują ("Mamusiu, chyba jesteśmy w bajce"). Kolejne etapy powstawania specyficznej instalacji budzą wiele emocji wśród widzów, którzy z ożywieniem komentują działania aktorek ("Spójrzcie, jaki one zrobiły sprytny myk!", "Mamusiu, to jednak nie jest rower", "Popatrzcie, pani zrobiła węża"). Niektóre skojarzenia bywają doprawdy zaskakujące i prowadzą do wniosku, że dzieci dzięki nieograniczonej wyobraźni są bardziej kompetentnymi odbiorcami sztuki nowoczesnej, niż dorośli. Po spektaklu maluchy z ogromną radością (pod uważnym nadzorem artystek i opiekunów) mogą dotykać wszystkich przedmiotów znajdujących się na okrągłej platformie - okazuje się, że najbardziej wyszukane zabawki przyniesione przez rodziców są niczym w porównaniu z kamykami czy drewnianymi krążkami.

Wśród tegorocznych propozycji mWST zabrakło typowego spektaklu dla dzieci poniżej 1. roku życia - wszystkie przeznaczone były dla starszych najnajmłodszych (choć spotkałam też paru kilkumiesięcznych widzów). Niemniej, maluchy z każdego przedstawienia wyszły zachwycone i podekscytowane tym, co przeżyły. W końcu niecodziennie zdarza im się spotykać tak wiele osób w swoim wieku i wspólnie przeżywać emocje wywołane możliwością dotykania nieznanych przedmiotów w nowym miejscu, które szybko daje się oswoić. Sensoryczne oddziaływanie teatru dla maluszków jest niewątpliwie jego najważniejszą cechą. W dobie performatywnych dyskursów ukierunkowanych na jednorazowość zdarzenia artystycznego oraz współdziałanie nadawców i odbiorców komunikatu płynącego z przestrzeni działań, teatr inicjacyjny jak żaden inny spełnia te, oraz inne, założenia. Wspaniale, że wśród najważniejszych wydarzeń teatralnych minionego sezonu znalazło się miejsce także dla spektakli kierowanych do najnajmłodszych. Szczerze życzę osobom zajmującym się "dorosłym" teatrem, by poziom oglądanych przez nich przedstawień nie odbiegał od tego, jaki prezentuje polski teatr inicjacyjny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji