Artykuły

Ostatni klezmer RP

- Piszemy z Jackiem Cyganem musical o młodej, pięknej dziewczynie, katoliczce, która przeczuwała, że jest Żydówką. I ona na Kazimierzu przyjęła imię Judith - zdradza LEOPOLD KOZŁOWSKI, kompozytor, dyrygent, pianista.

Rozmowa z Leopoldem Kozłowskim [na zdjęciu]:

Powtórzę panu koncertowe pytanie Jacka Cygana: czy muzyka, piosenka może uratować człowiekowi życie?

- Miałem kiedyś taki wypadek. Występowaliśmy w Izraelu, po występie było tzw. bankiecisko. Dużo picia. Ja nie piję. Mało. Ale wtedy sobie dziabnąłem. I zacząłem sobie śpiewać. A widzę facet naprzeciwko mnie blednie, dostaje jakichś palpitacji. Mówi: panie Leopoldzie, przestań pan śpiewać, bo ja umrę. I ja przestałem śpiewać. On żyje. Czyli piosenka może uratować życie, jeśli pan o to pyta.

Jak to było z "Tą jedną łzą"?

- Napisaliśmy z Jackiem Cyganem piosenkę pod tym tytułem. Był w tym czasie w Krakowie Icchak Perlman, największy skrzypek świata po Jehudi Menuhinie. Po godzinnej rozmowie o klezmerstwie zaproponował, żebyśmy zagrali. On na stradivariusie, ja na rozklekotanym pianinku. I zagraliśmy razem. "Daj mi coś jeszcze. Co? W tonacji d-moll". I graliśmy z godzinę, jakbyśmy grali ze sobą sto lat. A ja, wiedząc, że on przyjeżdża, przygotowałem dla niego "Tę jedną łzę", oczywiście w wersji instrumentalnej i bez nazwy. I on, grając ją, tak się wzruszył, że mu jedna duża łza popłynęła przez twarz i kapnęła do skrzypiec Stradivariusa. Czyli Jacuś Cygan napisał taką łzę, którą Icchak Perlman nieświadom skwitował własną łzą. Wielka satysfakcja.

Pozwoli pan, mistrzu, że ja tę łzę przypiszę jednak panu. Nazywają pana ostatnim klezmerem. Świata, Galicji, Rzeczpospolitej. Dlaczego?

- Ja nie wiem. Amerykanie tak mnie nazywają. Może chodzi im o to, że jestem ostatnim - jak mówi Icchak Perlman - autentycznym. Bo ci nowi klezmerzy dodają już inne funkcje. Zaczynają troszeczkę jazzować, już pop tam jest, discopolują. A ja jestem tym autentycznym. I dlatego mnie nazwali ostatnim.

Pan się zgodził na to?

- Ja im na przekór zrobię, że nie jestem ostatnim, bo chcę do 120-tki dobić. Mamy z Jackiem [Cyganem] napisać jeszcze musical.

I to jest wiadomość!

- To się będzie działo na Kazimierzu [w Krakowie]. O młodej, pięknej dziewczynie, katoliczce, która przeczuwała, że jest Żydówką. Gdzieś w Petersburgu dotarła w archiwum do dokumentów, że jej pradziadek był Żydem, carskim generałem i dlatego go rozstrzelano. I ona na Kazimierzu przyjęła imię Judith. Na ten temat piszemy musical.

- To jest wiadomość! Powodzenia!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji