Artykuły

Mroczny teatr dla dzieci?

Program tegorocznych małych Warszawskich Spotkań Teatralnych pokazał, że teatr dla dzieci nie musi przyprawiać o zawrót głowy kakofonią barw, prowokować salw śmiechu, ba, może czasem wzbudzać grozę, a mimo to potrafi oczarować widzów - o spektaklach: "Mikrokosmos" w reż. Konrada Dworakowskiego, "Zwierzątka małe zwierzenia" w reż. Pawła Passiniego oraz "AB3" w chor. Martina Forsberga prezentowanych na 32 Warszawskich Spotkaniach Teatralnych pisze Agata Drwięga z Nowej Siły Krytycznej.

Powstające obecnie dramaty dla najmłodszych są pełne smoków-wegetarianów, czarownic, które lubią dzieci (niekoniecznie w kociołku czy na talerzu) i potworków tylko sprawiających wrażenie złych, a tak naprawdę samotnych i nieszczęśliwych. Podobnie jest w przypadku spektakli - raczej mają bawić, śmieszyć, uczyć, niż straszyć czy skłaniać do refleksji. Choć zdarzają się wyjątki takie jak "Pod-Grzybek" w reżyserii Krzysztofa Raua (realizowany w Białostockim Teatrze Lalek w 2009 r.), a także Jacka Malinowskiego (Baj Pomorski, premiera w 2011 r.) czy "Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy" Anny i Michała Braszinskich (BTL, 2011 r.), to są one niezwykle rzadkie.

Trend nieniepokojenia małych widzów zapewne wynika (między innymi) z traumatycznych wspomnień, jakie mają współcześni dorośli ze swoich dziecięcych wypraw do teatru, a także ze świadomości, że najmłodsi są jedyną grupą odbiorców, którym teatr może wyrządzić krzywdę. Mali widzowie nie odróżniają fikcji od rzeczywistości, a wszystko, co dzieje się na scenie, przyjmują w skali 1:1. Czy jest to powód, dla którego nie należy wzbudzać niepokoju w widzach teatrów dziecięcych? Z jednej strony podzielam pogląd, że teatr powinien być bezpiecznym miejscem, takim, do jakiego chce się wracać, a wizyta w nim nie powoduje nocnych koszmarów. Z drugiej mam świadomość, że wewnętrzny niepokój jest emocją tak samo naturalną, jak beztroska radość, dlaczego więc go unikać? Program tegorocznych małych Warszawskich Spotkań Teatralnych pokazał, że mroczne spektakle dla dzieci nie muszą wywoływać krzyków przerażenia wśród widzów. Wręcz przeciwnie, przedstawienia "Mikrokosmos" (reż. Konrad Dworakowski, Wrocławski Teatr Pantomimy), "Zwierzątka małe zwierzenia" (reż. Paweł Passini, NeTTheatre wraz ze Stowarzyszeniem Artystów "Bliski Wschód") oraz "AB3" (reż. Martin Forsberg, Norrdans ze Szwecji) udowodniły, że teatr dla dzieci nie musi przyprawiać o zawrót głowy kakofonią barw, prowokować salw śmiechu, ba, może czasem wzbudzać grozę, a mimo to potrafi oczarować widzów.

Dziś mało kto pamięta o tym, że baśnie w swojej pierwotnej formie były często przerażające i wykorzystywane jako pomoc wychowawcza - od baśniowych dzieci bezwzględnego posłuszeństwa względem rodziców (których interesy zawsze były ważniejsze niż dobro potomków). Bohaterowie bajek magicznych musieli więc wyruszać w świat, by uwolnić się spod dyktatury opiekunów. Dzisiaj, mimo iż baśnie należą do najchętniej wystawianych utworów na polskich scenach lalkowych (często w uwspółcześnionej, przepisanej wersji lub przewrotnej interpretacji reżysera) są one pozbawione wszelkich ciemnych stron - najczarniejsze charaktery (takie jak wspomniane smoki, czarownice, macochy itd.) należą do najzabawniejszych postaci. Twórcy często zapominają, że strach jest nieodłącznym uczuciem towarzyszącym dziecku poznającemu świat oraz że doświadczanie tej emocji bywa niezbędne w rozwoju osobowości małego człowieka.

Konrad Dworakowski realizując "Mikrokosmos" oparty na motywach "Calineczki" Hansa Christiana Andersena odciął się od trendu kolorowania mrocznych historii. Główna bohaterka spektaklu Wrocławskiego Teatru Pantomimy (Monika Rostecka-Komorowska) nie jest pokorną, bezbronną i uroczą dziewuszką. Wręcz przeciwnie - w szerokich krótkich spodniach i podartej koszulce, sprawia wrażenie małej dzikuski chcącej podporządkować sobie wszystkie owady, jakie spotyka. Calineczka psoci, ciekawie zagląda w każdy kąt, co rusz wpada w tarapaty i, dzięki swojemu sprytowi, zawsze wychodzi z nich cało. Inaczej niż u Andersena nie jest bezwolnym stworzeniem, uzależnionym od kaprysów silniejszych i większych od niej ropuch, myszy, kretów czy jaskółek. Przedstawienie składa się z kilkunastu etiud pantomimicznych, powiązanych jedynie postacią głównej bohaterki, brak w nim jednego punktu kulminacyjnego, ponieważ każda scena ma swój własny moment zwrotu akcji. Baśń Andersena w interpretacji Dworakowskiego ma bardziej pokrzepiające przesłanie niż oryginał. Tutaj, podobnie jak w przypadku dzielnych malców z baśni o "Dzielnym Krawczyku", "Jasiu i Małgosi", "Chłopcu, który u trzech mistrzów pobierał nauki" itp. bohaterka dzięki sprytowi i umiejętnościom wychodzi cało z wszelkich zasadzek, które zastawiają na nią silniejsze i większe stworzenia. Mały widz utożsamiając się z główną bohaterką, wyjdzie z tego spektaklu z przekonaniem, że (tak jak malutkiej dziewczynce) uda mu się wyjść zwycięsko z wszelkich przerażających go sytuacji, o ile nie utraci wiary we własne siły.

W bajkach Sergieja Kozłowa panuje podobny nastrój jak w niektórych przygodach Kubusia Puchatka czy opowiadaniach o Dolinie Muminków - są pełne nostalgii i zadumy, a bohaterów charakteryzuje nieposkromiona ciekawość świata połączona z lękiem przed tym, co nieznane. Leśne zwierzaki, tak jak dzieci, zadają sobie pytania egzystencjalne o to, co znajduje się za granicami oswojonej codzienności - chcą dostać się do gwiazd, zobaczyć, co czai się w Czarnej Głębi, by pozbyć się strachu. Boją się upływającego czasu, którego znakiem są spadające i szeleszczące liście. Pawłowi Passiniemu udało się ten klimat rosyjskich opowiastek zamknąć w "Zwierzątkach małych zwierzeniach" jednocześnie nie odmawiając bajkom poczucia humoru i dziecięcej radości towarzyszącej przeżywaniu przygód w towarzystwie przyjaciół. To kolejne przedstawienie małych WST, które zamiast opowiadać jedną historię, posługuje się krótkimi epizodami, by pokazać ogólny temat, jakim są przeżycia, lęki i rozterki mieszkańców lasu. Bywają one problemami dzieci - przecież nie tylko zające czują lęk przed ciemnością, a jeże nie są jedynymi stworzeniami, które troszczą się o swoich przyjaciół, wszyscy boimy się przemijania i dobrze jest wiedzieć, że wspólnie lepiej znosi się "zmierzchanie". Najważniejszym przesłaniem spektaklu Passiniego jest stwierdzenie, że w gronie bliskich łatwiej przetrwać trudne chwile, jakie przecież zdarzają się często - zwłaszcza dzieciom.

Oba polskie spektakle (mimo że tylko jeden bezpośrednio nawiązuje do baśni) obok pozytywnego przesłania, za które Bruno Bettelheim cenił ludowe historie magiczne opowiadane dzieciom, łączy jeszcze jeden element charakterystyczny dla tego gatunku -przedstawienia wzbudzają w widzach niepokój. Dzieje się tak głównie za sprawą ich estetyki - utrzymane w raczej ciemnej kolorystyce, ilustrowane są dźwiękiem sprzyjającym powstawaniu wrażenia niepewności. Zwłaszcza podczas oglądani "Mikrokosmosu" młodsze czy bardziej wrażliwe dzieci mogą się wystraszyć. Wszystko ma tutaj ponury kolor i dzieje się w półmroku. Kostiumy aktorów (które w połączeniu z pantomimiczną grą intrygowały i zachwycały większość siedzących wokół mnie widzów - dzieci prześcigały się w nazywaniu pojawiających się na scenie owadów) mogą stać się przyczyną lęku i zatrzeć pokrzepiający wydźwięk spektaklu. Nie oznacza to jednak, że brak tu przepięknych scen (jak np. ta, w której pojawiają się motyle) lub bardzo zabawnych (czyli tańca żab na wielkich piłkach czy uczty komarów przez słomki pijących plamę czerwonego światła). W przypadku "Zwierzątek małych zwierzeń" użyto bardziej dosłownych kostiumów, a ubrani w nie aktorzy kojarzyć się mogli z wielkimi pluszowymi maskotkami - z tego powodu raczej nie wzbudzali niepokoju wśród publiczności (choć Sowa była postacią wyczekiwaną przez malców jednocześnie z niecierpliwością i lękiem).

Niepokojąco-fascynujące jest także widowisko taneczne "AB3" szwedzkiego teatru Norrdans. Słyszałam opinie, że czarne kostiumy, czarna scenografia i biało-czarna podłoga (pokaźnego rozmiaru strona z gazety) nie są dobrymi elementami spektaklu dla dzieci. Dlaczego nie? Owszem, jesteśmy przyzwyczajeni do kolorowych i radosnych przedstawień dla najmłodszych (jak trafnie ujęła Sylwia Chutnik na blogu mWST - wolimy tęczę od ciemności), ale właśnie takie produkcje jak "AB3" udowadniają, że niestandardowe propozycje sprawdzają się także wówczas, gdy odbiorcami są dzieci. Widowisko Norrdans ma podobny nastrój co spektakl Passiniego - działania Szwedów wypełnia melancholia, a także nieposkromiona ciekawość połączona z lękiem przed tym, co nieznane. Oprócz tego "AB3" porusza temat śmierci, który w sztuce dla młodych często jest tabuizowany. Wzruszająca jest scena, gdy jeden z bohaterów upada na ziemię, a pozostali nie wiedzą, co w tej sytuacji zrobić. Układają się jeden obok drugiego i przewracają równocześnie z boku na bok, by w ten sposób skłonić kolegę do ruchu. Nie rozumieją dlaczego nagle stał się on bezwładny, nie wiedzą, jak zachować się w tej sytuacji. Wszyscy (dzieci także) boją się utraty bliskiej osoby, wobec śmierci zazwyczaj są bezradni - wytańczenie podobnych emocji w tak subtelny sposób, jak zrobili to Szwedzi, jest naprawdę godne uznania. Co ważne, spektakl kończy się pogodnie - bohater, który sprawiał wrażenie martwego ożywa i wraz z przyjaciółmi oswaja to, co go tak śmiertelnie przeraziło. W scenie finałowej wszyscy radośnie tańczą, a towarzyszący im do tej pory nastrój grozy ustępuje miejsca beztrosce.

Szczęśliwe zakończenie jest najważniejszym elementem, nawet najbardziej ponurych przedstawień dla dzieci. Mali odbiorcy utożsamiając się z poszczególnymi postaciami muszą mieć pewność, że cokolwiek by się nie działo, wszystko zmierza do pomyślnego rozwiązania wszelkich problemów. Omawiane spektakle prezentowane w czasie mWST cechuje piękna i nietypowa oprawa wizualna, którą mali widzowie (często ku zdumieniu dorosłych) potrafią docenić. Niemniej należy pamiętać, że psychika dziecka jest bardzo delikatna, a mroczne przedstawienia zawierają wiele elementów mogących przestraszyć małego widza. Dlatego ważne, by artyści decydujący się na wykorzystywanie w realizacjach środków takich jak ciemna scenografia, niepokojące kostiumy czy wzbudzająca lęk muzyka, a także podejmujący trudne tematy (np. śmierć albo przemijanie), mieli świadomość, że ich nierozważna decyzja może skrzywdzić psychikę wrażliwych odbiorców.

Wiele osób dziwi się, że Paweł Passini - ceniony reżyser produkcji bynajmniej nie adresowanych do najmłodszych, zrobił spektakl właśnie dla nich. Niektórych może także zaskoczyć fakt, że żadne ze wspomnianych przedstawień nie było produkcją lalkową. W Polsce teatr lalek wciąż kojarzy się przede wszystkim z prymitywnymi teatrzykami kukiełkowymi (co działa na szkodę zarówno sztuki lalkowej jak tej adresowanej do dzieci). Z kolei widowiska pantomimiczne czy taneczne są przede wszystkim kojarzone z "wyższym poziomem" przekazu artystycznego (czyli takiego, jaki raczej nie trafia do dzieci). To, że w Polsce powstają takie spektakle jak "Mikrokosmos" czy "Zwierzątka..." niewątpliwie sprzyja poważnemu traktowaniu teatru dla dzieci, który ma dzięki temu szansę, by lepiej się rozwijać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji